Więc mówicie, że prawdziwa miłość nie istnieje?

W odmętach dworcowych peronów spotykamy wielu ludzi, są jak niepotrzebne informacje. Często ich nawet nie zauważamy, a jednak zdarzają się i takie, które odmieniają Nasze życie. Niestety, zatraciliśmy możliwość przyswajania ciekawych treści od ludzi, którzy wyglądają “nieciekawie”. Wyobraźnia obumiera, zapominamy, że każdy człowiek to inna historia, inna treść, inna informacja. 

 

Jak zareagowałbyś gdyby na Dworcowej poczekalni zaczepił Cię starszy człowiek?

 

Widać Małgorzata Hillar miała rację. To smutne,
My z drugiej połowy XX wieku
rozbijający atomy
zdobywcy księżyca
wstydzimy się
miękkich gestów
czułych spojrzeń
ciepłych uśmiechów

bo znieczulica ogarnia nas wszystkich, jest jak nieuleczalny wirus panoszący się po Ziemi, jest niczym pasożyt. Dzisiaj, na lubelskim “PKSie” podszedł do mnie starszy człowiek, bezdomny, zgadnijcie co pomyślałam. Tak, z góry założyłam, że chce pieniędzy, CHCIAŁ ŻEBYM KUPIŁA MU COŚ DO JEDZENIA.
Wracając do domu zauważyłam wpis na portalu społecznościowym, żyjemy tam, traktujemy go lepiej niż dom. Wpis Pani Karoliny Cyran- Juraszek trafił we mnie i część mojej zdrowej duszy.

Na dworcu Warszawa Wschodnia codziennie od świtu w poczekalni przy kasach siedzi sobie starszy Pan. Schludnie ubrany, chociaż beżowy płaszczyk lekko potrzebuje odświeżenia. Pan zaczepia grzecznie stojących przy kasach pytaniem: „Nie jedzie Pan/Pani przypadkiem do Lublina?”

Ilu z Nas pomyślałoby, że to “kolejny pasożyt żerujący na społeczeństwie”? Jednak ten Pan, szuka pomocnej dłoni. Zainteresowana Pani Karolina zadała kilka pytań i, moim zdaniem, poznała historię niesamowitej miłości.

Umrzeć – tego nie robi się kotu.

Szymborskiego kota możemy utożsamić ze starszym panem z warszawskiego dworca wschodniego. Dzień w dzień ów mężczyzna poszukuje towarzysza podróży. Przysługuje mu asystent, w związku z tym szuka go na własną rękę, na to został skazany.

Mimo to, dlaczego ten pan CODZIENNIE podróżuje do Lublina?
Na jednym z lubelskich cmentarzy pochowana jest jego żona, a on chce u niej być. Stąd też monotonnie wędruje na warszawski dworzec i pyta podróżujących. A może ta podróż wcale nie jest monotonna? Może to miłość daje mu siłę, by mimo wszelkich przeciwności choć na chwilę zobaczyć ukochaną?
Nie dajmy mu umierać z miłości rozejrzyjmy się po poczekalni, może to my będziemy mogli go choć na chwilę uszczęśliwić. Nie wiemy ile takich podróży będzie w stanie odbyć.

Historia krąży po internecie od wtorku, post został udostępniony blisko 2000 razy.

Nie daj umrzeć wierze w miłość, pomóż im połączyć się choć na chwilę.

“Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą”
ks. Jan Twardowski

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment