“Cross & header” – zapowiedź sezonu 2016/17

Już za chwilkę znowu siądziemy głęboko w fotelach i zapniemy pasy, jak to zwykł mawiać znany komentator meczów Premier League. W tym sezonie w fotelach siądziemy jeszcze głębiej, bo do ligi angielskiej przyszło nie tylko całe mnóstwo świetnych piłkarzy, ale też masa znakomitych trenerów.

Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na to, że do Chelsea przyszedł Antonio Conte, czyli trener, który z Juventusem dotarł do finału Ligi Mistrzów, który trzykrotnie wygrał Serie A i który po kłótni z włodarzami klubu przejął stery reprezentacji Włoch. Z prawdopodobnie najsłabszej kadrowo reprezentacji Włoch w historii uczynił dobrze zgraną ekipę, która wywalczyła ćwierćfinał Mistrzostw Europy, po drodze eliminując Hiszpanię, a odpadając dopiero z Niemcami po serii jedenastek. Roman Abramovich nie szczędzi pieniędzy na nowe transfery, dzięki czemu możemy się spodziewać, że Chelsea będzie biła się o mistrzostwo.

Do Manchesteru United po latach spekulacji przyszedł w końcu Jose Mourinho. Zaraz po rezygnacji sir Alexa Fergusona to Portugalczyk był typowany do przejęcie sterów po szkockim menedżerze. Stało się inaczej, David Moyes zastąpił legendarnego trenera, po czym po słabych wynikach został zwolniony i jego miejsce zajął Louis van Gaal. Holender osiągał jeszcze gorsze rezultaty niż poprzednik, efektem czego po sezonie 2015/2016 przestał być trenerem Czerwonych Diabłów. The Special One już nie jest najgorętszym towarem, jeśli chodzi o trenerów na świecie, ale wciąż ma swoją markę. Ma też sporo do udowodnienia po niezbyt udanej przygodzie z Chelsea – co prawda zdobył mistrzostwo, ale nic nie osiągnął w Lidze Mistrzów i w kolejnym sezonie w Premier League szło mu fatalnie. Warto będzie się przyjrzeć szczególnie meczom Chelsea z Manchesterem United. Jak znam Portugalczyka, będzie chciał upokorzyć swojego byłego pracodawcę, który napsuł mu wiele krwi, szczególnie że będzie miał do dyspozycji nowe nabytki w postaci Henrikha Mhitaryana i Zlatana Ibrahimovicia.

Lokalny rywal Czerwonych Diabłów zatrudnił Pepa Guardiolę, który po niespełnieniu oczekiwań w Bayernie odszedł w niesławie. Co prawda zdobył mistrzostwo Niemiec dwa razy, ale w Lidze Mistrzów się kompromitował. Bayern jest zespołem, który na swoi podwórku nie ma sobie równych, dlatego trener musi wygrywać Ligę Mistrzów. Udało się to poprzednikowi Guardioli, Juppowi Heynckesowi, który mimo wygranej, został zmuszony odejść z klubu. Teraz w Manchesterze nie będzie miał tak trudnego zadania. Pellegrini zdobył zaledwie wicemistrzostwo Anglii i doszedł do półfinału Ligi Mistrzów, dzięki czemu co najmniej jeden sezon będzie mógł pracować bez presji. Jeśli jednak w najbliższym sezonie nie zakwalifikuje się do Ligi Mistrzów, to może mieć problemy z utrzymaniem posady.

Kto na mistrza?

Trudno wytypować jedną drużynę, która ma szanse zdeklasować rywali. Na pewno nie będzie to Leicester, które straciło N’Golo Kantè i nie uzupełniło jego braku odpowiedniej klasy piłkarzami (Amartey, Musa i Kapustka to trochę za mało do obrony mistrzostwa). Inna sprawa, że takie cuda, jak wygranie ligi przez mały klub, nie zdarzają się dwa razy. Jeśli sugerujemy się meczami przedsezonowymi, to Leicester przegrało z Barceloną 2:4, a Liverpool rozgromił Barcelonę 4:0. Z tym zastrzeżeniem, że mecze przed startem rozgrywek nie zawsze dają prawdziwy obraz formy drużyny. Może więc Liverpool? Klopp, który jest bez wątpienia jednym z najlepszych trenerów na świecie, okrzepł już w Premier League, końcówka poprzedniego sezonu wyglądała obiecująco. Poczynił znaczne wzmocnienia (Sadio Mané, Georginio Wijnaldum, Joel Matip, Loris Karius), dzięki czemu nie będzie przywiązany do graczy, którzy radzili sobie słabo w ubiegłym sezonie. Jak dla mnie kandydat numer jeden do mistrzostwa.

Mocniejszy będzie też Tottenham, który kupił Wanyamę i Janssena. Ten drugi to nowy napastnik, który będzie mógł zastępować Kane’a jako joker (w zeszłym sezonie zmiennikiem Kane’a był N’Jie) lub uzupełniać się z nim na boisku, dzięki czemu wzrośnie liczba wariantów ofensywnych, z których będzie mógł skorzystać Pochettino. Koguty na pewno są mocnym kandydatem do TOP4, ale mistrzostwo raczej będzie poza ich zasięgiem. Skoro nie Tottenham, to może lokalny rywal – Arsenal? Arsenal ma najbardziej ustabilizowaną sytuację kadrową, Kanonierzy potrzebuję co najwyżej dwóch wzmocnień i mają prawdopodobnie najmocniejszy środek pola w całej Premier League. Coquelin, Ramsey, Wilshere, Ӧzil, Cazorla, Xhaka (nowy nabytek) i Elneny (kupiony w zimie, najlepszy piłkarz meczu rewanżowego z Barceloną) naprawdę robią wrażenie. Jeśli kluczowych graczy ominą kontuzje, to możemy po raz pierwszy od 13 lat zobaczyć Arsenal z powrotem na pierwszym miejscu na koniec rozgrywek. Manchester United także na pewno zamiesza w czołówce, Mourinho zawsze umie dowodzić drużyną przez co najmniej dwa lata, dzięki czemu można spodziewać się Czerwonych Diabłów w TOP4, szczególnie że za zdobywanie goli będzie odpowiadał Zlatan Ibrahimović, który już w swoim debiucie zdobył gola przewrotką! Wydaje się, że mimo wydania ogromnych pieniędzy na piłkarzy, to Manchester City nie znajdzie się na koniec sezonu w czołowej czwórce. W zeszłym sezonie o pomstę do nieba wołała gra obronna, która wciąż będzie wyglądała marnie, jeśli co chwilę kontuzjowany będzie Vincent Kompany. Co prawda Guardiola kupił Stonesa, ale to może nie wystarczyć, bo boki obrony też wyglądają przeciętnie – Zabaleta jest bez formy, Sagna nie daje tyle w ofensywie, Clichy często łapie kontuzje, a Kolarov popełnia dużo błędów w defensywie. W czołówce może namieszać też West Ham, który w ubiegłym sezonie dopiero w ostatniej kolejce stracił szansę na czwarte miejsce. Slaven Bilić, który wielokrotnie pokazywał, że jest świetnym menedżerem, poczynił świetne wzmocnienia (Feghouli, Töre, Nordtveit i A. Ayew) i jeśli drużyny nie opuszczą ani Lanzini, ani Payet, to może się okazać, że to drużyna z Wembley (na który West Ham przenosi się w tym sezonie) będzie najlepszą drużyną Londynu. Wysoko mierzyć będzie na pewno Everton, który zatrudnił Ronalda Koemana, poprzednio trenującego piłkarzy Southampton. Jeśli Romelu Lukaku nie odejdzie z Goodison Park, to przy zakupie Yannicka Bolasie i Ashleya Williamsa, Everton może mierzyć w grę w Lidze Europy.

Kto do spadku?

Na pewno każdy z beniaminków będzie musiał walczyć do ostatniej chwili o utrzymanie. Prawdopodobnie w najlepszej sytuacji jest Hull City, które wraca do Premier League po dwóch latach nieobecności. Poza tym ma w składzie Toma Huddlestone’a i Jake’a Livermore’a, co gwarantuje jeden z lepszych środków pola w Premier League. Burnley mimo ubiegłorocznego zwycięstwa w Championship, nie może być pewne utrzymania. Drużyna jest zgrana, ale brakuje w niej gwiazd. Wybijającą postacią w ubiegłym sezonie był Joey Barton, znany z występów w Premier League, ale przed tym sezonem odszedł z klubu do Glasgow Rangers. Zdaje się, że klub z Turf Moor nie poczyni znaczących wzmocnień, efektem czego może mieć duże problemy z pozostaniem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ostatni z beniaminków, czyli Middlesbrough, pozyskał m.in. Alvaro Negredo, Victora Valdesa, Viktora Fischera czy Antonio Barragána, co przy szerokiej kadrze jaką dysponuje Aitor Karanka, może dać przepustkę na utrzymanie. Pilnować muszą się na pewno Swansea, Watford i Crystal Palace, które zaliczyły mocny spadek w ostatniej części sezonu. Murowanym kandydatem do spadku wydaje się być Sunderland, który w minionych rozgrywkach cudem uniknął degradacji. Tym razem cud może się nie powtórzyć.

Kto zostanie nową gwiazdą?

Leroy Sané, który dołączył do Manchesteru City to materiał na nową gwiazdę. Szybki i przebojowy Niemiec może dać to Guardioli, czego Sterling nie dał Pellegriniemu – podporządkowanie taktyczne. Jeśli 20-latek będzie słuchał trenera, to może zaistnieć w lidze angielskiej. Sofiane Feghouli, który bardzo dobrze radził sobie z przeciwnikami w La Liga, ale trochę gorzej radził sobie z kontuzjami, może wreszcie zaistnieć w świadomości szerszej publiczności. Znakomity drybler i asystent wydaje się, jakby był stworzony do gry w Premier League. Jeśli ominą go kontuzję, to może stworzyć zabójczy kwartet z Ennerem Valencią, Dimitrim Payetem i Manuelem Lanzinim. Yannick Bolasie pod okiem Ronalda Koemana (transfer ma zostać oficjalnie potwierdzony po weekendzie) może stać się jednym z najlepszych skrzydłowych w lidze. Kto śledzi Premier League, wie, że najbardziej wyróżniającą się postacią ofensywną w szeregach Crystal Palace był właśnie reprezentant Demokratycznej Republiki Konga. W zeszłym sezonie strzelił 5 goli i zaliczył 4 asysty. W zbliżającym się sezonie będzie współpracował m.in. z Rossem Barkleyem i Romelu Lukaku, co jest gwarancją lepszych statystyk.

Mój typ czołówki:

  1. Liverpool
  2. Chelsea
  3. Arsenal
  4. West Ham
  5. Tottenham
  6. Manchester United

Mój typ spadkowiczów:

  1. Sunderland
  2. Burnley
  3. Watford

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment