Byle do piątku #56 Kanarki znowu w klatce

Maracana, Pele, Canarinhos, Braziliana, 4-2-4, Ronaldo, Ronaldinho, Zico, Rivelino, Tostao, Leonidas… cholera, wymieniać można godzinami. Kto psuje cały dorobek brazylijskiej piłki, która posiada tak piękną historię i tyle wspaniałych symboli? Carlos Dunga, obecny selekcjoner reprezentacji Brazylii.„Dunga” znaczy po portugalsku „Gapcio”, przynajmniej jeśli chodzi o tamtejszą wersję bajki o „Królewnie Śnieżce”. Przydomek ten pasuje do niego jak ulał, patrząc na szkoleniową karierę tego oto wspaniałego kapitana, który przecież w roku 1994 uniósł do góry Złotą Nike, czyli trofeum dla najlepszej reprezentacji świata, był jej kapitanem.

Dlaczego więc Brazylijska Konfederacja Piłki Nożnej nie potrafi uświadomić „Gapciowi”, kiedy najlepiej ze sceny zejść? Powinien już po nieudanym Mundialu w roku 2010 (czteroletnia przerwa to zbyt krótko, jak widać), toteż obecne odpały pana trenera są już zbyt długim jazgotem na futbolowej scenie Ameryki Łacińskiej. Na scenę międzynarodową mogą nawet nie wejść, oczywiście jest to mało możliwe, ale nie takie rzeczy futbol już widział. Brazylijczycy jako jedyna reprezentacja wystąpiła do tej pory na wszystkich mundialach, począwszy od roku 1930. Ale kiedyś może nadejść w końcu ten pierwszy raz…

Można mi powiedzieć, panie Owczarek, co pan pieprzysz, przecież Brazylijczycy nawet jeśli nie mają teraz świetnej reprezentacji, to mają w składzie Neymara (ścisła czołówka najlepszych piłkarzy na świecie), no i przecież ten kraj słynący z eksportu kawy i największej zajezdni autobusowej (stadion w Brasilii) produkuje piłkarzy na pęczki, a najlepsi stanowią o sile poważnych drużyn europejskich, nie tylko chińskich i południowoamerykańskich.

No dobrze, ale zauważcie, że po sześciu meczach kwalifikacyjnych do MŚ 2018 w Rosji Brazylia uciułała zaledwie dziewięć punktów! Niby jeszcze nawet nie półmetek eliminacji, ale na chwilę obecną Kanarki nie mogłyby po prostu polecieć na czempionat, nie uzyskaliby awansu. Nawet w ostatnim meczu jak udało im się zremisować z Paragwajem (2:2), to uczynili to w strasznych męczarniach, a gole strzelili piłkarze wiekowi, którzy nie są na pewno melodią przyszłości. O ile Daniel Alves gra w Barcelonie i jeszcze trzyma się jakimś cudem na futbolowych wyżynach, o tyle taki Ricardo Oliveira liczący sobie 36 wiosen jest po prostu przeżytkiem i ukazuje, jak słaba musi być ta reprezentacja, skoro tyłek ratuje właśnie taki jegomość który dorabiał sobie do emerytury w krajach arabskich i ostatecznie wrócił niedawno do ojczyzny.

Wyobraźcie sobie, że dziesięć lat temu jakiś przeciętniak, który i tak dawno najlepsze lata ma za sobą, zapewnia jakikolwiek punkt drużynie złożonej z takich tuzów jak Ronaldinho, Kaka lub Ronaldo – śmiechu byłoby co niemiara, a wymieniona trójka wróciłaby ze wstydu oddzielnym samolotem lub autobusem.

Do Copa America zostały dwa miesiące, weryfikacja może być bolesna. Kanarki mogą znowu zostać zamknięte w klatce…

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment