Byle do Piątku #71 Ekstraklasa, czyli znowu przeciętniacy luzują bogatszych

Tak, to właśnie dziś. Nadeszła wiekopomna chwila. No dobrze, może nie aż tak, może czekaliśmy „tylko” półtora miesiąca, ale i tak niejedni już przebierali nogami. Startuje ekstraklasa!

Jako, że nie kibicuję żadnemu klubowi, nie potrafię zrozumieć tego wyczekiwania na nowy sezon polskiej ligi. Może się staram, patrząc jak wielu nie widzi niczego dziwnego w marnowaniu pieniędzy poprzez niemałe ceny biletów na średniej jakości spektakl, czy też wolą obejrzeć mecz swoich kopaczy… znaczy się ulubieńców. Zamiast spędzić po prostu grilla z przyjaciółmi bądź porozmawiać z dziewczyną lub żoną.

Jedyny sposób na to żebym ich zrozumiał całkowicie, to prawdopodobnie spojrzenie na jakikolwiek klub ekstraklasy, tak jak patrzę na polską reprezentację. Nawet tu nie wszyscy mnie zrozumieją, bo niejedni zaczęli kibicować po „nagłym” przestawieniu się z wyśmiewania kadry piłkarskiej. Że tak tylko przypomnę swego czasu krążący demotywator po sieci – „siatkarze wygrali z Niemcami, piłkarze ręczni również, zgadnijcie kto spieprzy tą passę”. Żeby było zabawniej, było to popularne na kilka dni przed przełomem kadry Nawałki w postaci zwycięstwa w meczu eliminacyjnym do Euro. Kto wtedy śnił o ćwierćfinale Euro?

Ale żeby nie idealizować – do tamtej pory kochałem reprezentację Polski jak upośledzone dziecko. Czyli była to drużyna niedoskonała, delikatnie mówiąc, ale swoja. Czyli jest to prawdopodobnie właściwy trop, czemu kibicujecie lokalnym drużynom, które potrafią się kompromitować z zespołami z Kazachstanu, gdzie Waszych pogromców do niedawna mógł trenować Borat, a w ligowy weekend Wasi pupile na boisku prezentują szachy. Lecz w myśl znanego, brzydkiego dowcipu, zamiast „posuwać królową” raczej „biją wtedy konia”.
Dobrze, nie wyśmiewam się tak już. W końcu Michał Pazdan przez wielu słusznie jest nazywany odkryciem mistrzostw (gdyby tylko był o dziesięć lat młodszy!) na równi z Renato Sanchesem. I nie wolno zapomnieć o tym, że ekstraklasowi Węgrzy (Guzmics, Kadar, Lovrencsics, Nikolić) również spisali się nieźle, tak jak i Słowak Ondrej Duda, czyniący cuda w postaci strzelonej bramki.

I ciekawi mnie jak znowu wyjdą mocarstwowe plany niektórych bogatszych, czyli Lechii Gdańsk bądź Lecha Poznań. O Legii oczywiście nie wspominając, ale chyba najwięksi szaleńcy nie przewidują żeby zajęli w tym sezonie miejsce poza podium. No i beniaminek Wisła Płock ciekawe transfery przeprowadziła (i pewnie przeprowadza nadal). Pewnie wyjdzie jak zwykle, czyli wielcy potentaci zarabiający niemałą kasę, będą wielokrotnie luzowani przez przeciętniaków pokroju Termaliki bądź Korony Kielce. Czyli nihil novi, znowu przedsezonowe zapowiedzi o potędze m.in. Lechii Gdańsk powinny pójść w łeb. O fazie grupowej Ligi Mistrzów nie wspominając…

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment