11 medali – sukces, czy porażka?

16 dni ogromnych emocji, 306 konkurencji, 207 ekip, 11366 w tym 238 reprezentantów Polski. Kolejna edycja największej światowej imprezy sportowej przechodzi do historii. Nie zabrakło sensacji, chwil wzruszeń, no i na szczęście obyło się bez większych organizatorskich wpadek. Panie i Panowie uroczyście ogłaszam XXXI Letnie Igrzyska Olimpijskie za zamknięte.

11 to liczba medali, z jaką wracają Polacy z Rio, zdobyliśmy ich najwięcej od czasów olimpiady w Sydney z 2000 roku. Większość tegorocznych medalistek stanowią nasze niezawodne Panie. Nie dziwi więc, że niekwestionowaną królową polskiego sportu została Anita Włodarczyk. Młociarka udowodniła, że jest sportowcem wręcz idealnym. Pewna siebie, przesympatyczna i w dodatku piekielnie zdolna, zarazem skromna, na najważniejszych imprezach zawsze z rękawicą zmarłej przyjaciółki, Kamili Skolimowskiej – to krótki opis naszej złotej medalistki. Czuła, że jest w wielkiej formie. Wiedziała, że stać ją na sukces i otwarcie o tym mówiła. Zdecydowanie nie były to słowa rzucane na wiatr. Deklasacja rywalek, rzut młotem na odległość 82.29 m, kolejny rekord świata. Czego chcieć więcej?

Drugim złotem dla Polski mogą pochwalić się wioślarki, Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj. 
W eliminacjach zajęły 3. miejsce, ale już od półfinałów szły jak burza! Mimo że konkurencja była ogromna, to na szyjach naszych zawodniczek zawisły medale z najcenniejszego kruszca.

-Cieszymy się z tego sukcesu. Wciąż żyjemy tym, co się dzieje wokół nas, korzystamy z tych chwil, z tych emocji – opowiadały w rozmowie z dziennikarzem TVP – Jesteśmy niszowym sportem, nie zawsze o nas jest głośno, ale na wioślarstwo trzeba zwrócić uwagę – dodały na koniec. Bez wątpienia złotym medalem skupiły na sobie uwagę wszystkich polskich kibiców.

Srebrny medal w rzucie dyskiem powędrował do Piotra Małachowskiego, który walkę o złoto przegrał dosłownie na ostatniej prostej. Utytułowany lekkoatleta po raz kolejny nie zawiódł i udowodnił, że jest sportowcem największego kalibru. Krążek o tym samym kolorze zdobyła nasza ulubiona kolarka Maja Włoszczowska, która przez cały wyścig utrzymywała się w górze stawki, a na ostatnim okrążeniu wypracowała sobie drugą pozycję, której nie oddała już do końca, powtarzając zarazem swój wynik z Igrzysk w Pekinu. Srebro trafiło także do kajakarki Marty Walczykiewicz, w Londynie była piąta indywidualnie i czwarta w drużynie, tym razem dopięła swego i stanęła na olimpijskim podium.

Oktawia Nowicka, w pięcioboju nowoczesnym, Monika Michalak w zapasach, Rafał Majka w kolarstwie, Beata MikołajczykKarolina Naja w kajakarstwie, Maria SpringwaldJoanna Leszczyńska, Agnieszka Kobus i Monika Ciaciuch we wioślarstwie oraz Wojciech Nowacki w rzucie młotem – ci zawodnicy i zawodniczki wywalczyli brązowe medale i zasłużyli sobie na to jak nikt inny. Jedni byli naszymi faworytami od początku, jak np. Majka, inni jak chociażby Michalik dopiero po heroicznej walce o podium dali się poznać polskiej publiczności. Byli też tacy, jak Wojciech Nowacki, którzy wyrośli zza pleców faworyta, który niespodziewanie odpadł…

Tym samym przechodzimy do tej smutniejszej części Igrzysk. Cała Polska, ba! Cały świat zastanawia się jak to możliwe, że nieprzegrywający od dłuższego czasu lider tabel pod względem wyników, Paweł Fajdek odpadł w eliminacjach rzutu młotem. Przecież to miała być dominacja Polaków. Włodarczyk u kobiet, Fajdek u mężczyzn mieli sprawić, że rywalom odechce się nawet próbować rywalizować z naszymi zawodnikami. No cóż, udało się to połowicznie. Rzuty polskiego faworyta daleko odbiegały od tego, do czego nas przyzwyczaił… czy to wina upału, czy braku chłodnej głowy zawodnika? Tego nie wie nikt, ale widok załamanego młociarza na długo zapadnie w naszych głowach. Oby tylko podniósł się po tej, jakby nie patrzeć, ogromnej porażce i udowodnił nam wszystkim, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa.

Niepokojące wieści dochodzą do nasz niestety z obozu pływaków. Ostatnimi czasy ciężko usłyszeć o sukcesach w tej dyscyplinie. Wyjątkiem bywał i miał być i tym razem Radosław Kawęcki…no właśnie miał… nie wyszło. Polak nie przebrnął eliminacji, zaprezentował się w nich naprawdę poniżej przeciętniej. Smutek i niedowierzanie, forma Kawęckiego mówi wszystko o obecnej sytuacji sportu, którym jeszcze niedawno tak mocno się emocjonowaliśmy.

Faworyci faworytami, ale faktycznie tym razem medali mogło i powinno być więcej. 11 to piękna liczba, najlepsza od lat, ale jednak…jest niedosyt. Wystarcz przypomnieć, że tylko 2 cm zabrakło 20 – letniej oszczepniczce Marii Andrejczyk do trzeciego miejsca. Polka pobiła w półfinale rekord naszego kraju i gdyby podobnie rzuciła w finale mówilibyśmy o niej jako o złotej medalistce. Czwarte miejsce to największy ból dla sportowca, tego samego uczucia co Andrejczyk, doznał Piotr Myszka. Żeglarz do ostatniego wyścigu trzymał się w pierwszej trójce, medal przegrał o włos. Bliska podium była także Joanna Jóźwik, biegaczka zajęła ostatecznie 5. miejsce w biegu na 800 m, ale i tak turniej musi zaliczyć do naprawdę udanych. Nie dość, że poprawiła swój rekord życiowy, to jeszcze zaprezentowała się najlepiej spośród wszystkich Europejek. Symboliczne przekazane pałeczki nastąpiło z kolei w pchnięciu kulą, dwukrotny mistrz olimpijski, Tomasz Majewski zajął solidne, 5. miejsce, tym razem nie był faworytem, jego forma była daleka od olimpijskiej, ale w pięknym stylu pożegnał się z polskimi kibicami, zapowiadając, że był to jego ostatni wielki turniej. Na swojego następce namaścił Konrada Bukowieckiego, który jest niesamowicie zdolny i głodny sukcesów. Już sam awans do finału był świetnym wynikiem, ale Bukowiecki chciał tak mocno, że spalił wszystkie próby. Mimo to nie ma co, ten chłopak jeszcze nie raz przyniesie nam chwile radości.

Nie możemy także zapomnieć o sportach zespołowych, tutaj zawsze mamy chrapkę na medal, stawiamy naszych w roli co najmniej złotych medalistów i po raz kolejny obchodzimy się smakiem. Siatkarze nie sprostali zawodnikom  z USA w ćwierćfinale i mimo całkiem niezłej gry wracają do domu. Do ostatniej sekundy wspieraliśmy także piłkarzy ręcznych, którzy po słabych występach w grupie, zyskali drugi oddech w fazie pucharowej. Dania w dogrywce wydarła od nas zwycięstwo, a w meczu o brąz Niemcy postawili fortece nie do przejścia. Ale gdyby była konkurencja, w której ocenia się dawkę emocji (i zawałów) dostarczaną kibicom, to polscy piłkarze ręczni byli by zdecydowanie w TOP 1.

Miało być pięknie, miała być samba, miało być troszkę więcej medali…Ale i tak w w zasadzie na brak wrażeń nie możemy narzekać. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, to co nie udało się w Rio, uda się za 4 lata w Tokio, a jak nie  Tokio, to za kolejne 4 lata, gdziekolwiek i tak dalej, i tak dalej… A my kibice będziemy niestrudzenie trzymać kciuki za naszych, denerwować się przy porażkach i cieszyć przy wygranych, w końcu Igrzyska to Igrzyska.

Comments

  • Stefan Dzionk
    August 24, 2016 at 11:24 pm

    Zaiste, wyborny kontent, hmmm.

Add a comment