11 listopada to chyba jedno z najważniejszych i najpiękniejszych świąt w naszym kraju. Jest on bowiem symbolem momentu odzyskania pełnej niepodległości po 123 latach niewoli i ucisku. W ten dzień to znany nam dobrze Józef Piłsudski przejmuje władzę wojskową, kończy się I wojna światowa-krwawe widowisko Europy.
W święto te warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć jaka była cena naszej narodowej wolności, bo jak wiemy nic na tym świecie nie ma za darmo.
Odpowiedź jest prosta- poświęcenie i życie wielu pokoleń młodych Polaków, którzy brali udział w zrywach niepodległościowych, działali w konspiracji, byli zsyłani na Sybir, torturowani w więzieniach, wreszcie wplątani w bratobójczą walkę w czasie Wielkiej Wojny. To dzięki im wszystkim dzisiaj możemy mówić swobodnie po polsku, przybierać domy w biało-czerwone flagi, możemy rozwijać swoją własną, polską kulturę. Nie ma nad nami czujnych, latających nad naszymi głowami trzech czarnych orłów… Chwała i cześć bohaterom!
Hrubieszów to małe jednak bardzo związane z tradycją miasteczko, w którym pamięć o ważnych narodowych wydarzeniach jest wiecznie żywa, przekazywana z pokolenia na pokolenie w domach i szkołach. Dlatego też już o 9.45 pod placem przy kościele św. Mikołaja rozpoczęły się coroczne uroczystości patriotyczno-religijne. Flagę Rzeczpospolitej Polskiej wciągnięto na maszt, Burmistrz Miasta Hrubieszowa pan Tomasz Zając wygłosił przemówienie do zebranych, kwiaty zostały złożone na grobie legionisty, a w czasie mszy św modlono się o pomyślność ojczyzny. Jednak w tym roku oprócz tradycyjnego upamiętnienia 11 listopada odbyło się coś zgoła innego…
Niektórzy z was mogą się już domyślać … Tak chodzi mi właśnie o niepodległościowy maraton, który spotkał się ze sporym zainteresowaniem(zgłosiło się 100 uczestników w różnym wieku!).
Maratończycy wystartowali o godzinie 13 z Rynku i pobiegli na stadion HOSiR gdzie mogli poćwiczyć pod okiem trenera lub “legalnie” jak powiedział organizator pobiegać na bieżni obok Pana i Pani Burmistrz. Aktywni mieszkańcy naszego miasta mieli również w planach rozgrzewającą zumbę(chyba spodobał im się sobotni Maraton Zumby, o którym możecie poczytać u mojej redakcyjnej koleżanki Wiktorii Wojdy). Uczestników nie odstraszył nawet drobny deszczyk, bo w końcu czym jest taka mała niedogodność w porównaniu z wojenną zawiruchą? W ten sposób Hrubieszów pokazał nam, że każdy sposób na świętowanie jest dobry, a ten z pożytkiem dla nas jeszcze lepszy, bo jak podsumował organizator biegu a ja sparafrazuję “pokazaliście, że jesteście gotowi walczyć (za ojczyznę) w razie potrzeby”.
Według mnie maraton 11 listopada był pomysłem genialnym- nie tylko ożywił dziś szary i deszczowy Hrubieszów kolorami bluz, kurtek i adidasów maratończyków, ale wspaniale przypomniał mieszkańcom o tym ważnym, polskim święcie.
Jak widzimy różne są metody przekazywania historii, jednak w ferworze nowoczesności nie zapominajmy o tym najważniejszym przekazie historii- naszych dziadkach i rodzicach. Od.nich możemy dowiedzieć się prawdziwych, szczerych, smutnych i tragicznych wydarzeniach widzianych na własne oczy, usłyszanych z opowieści ich własnych rodziców i dziadków. Gwarantuję dowiesz się wtedy niezwykłych rzeczy, np.: kiedy stoisz nad grobem swojej nieznanej prababci możesz usłyszeć,że w miejscu gdzie znajdują się twoje stopy pochowani są dwaj polegli partyzanci, bez mogiły, bez krzyża, bez znicza,chwili zadumy bliskiego czy modlitwy… Aż krew się mrozi w żyłach. Jednak jest to historia prawdziwa. Wiem, bo sama jestem jej bohaterką. To wprost zdumiewające czego możemy dowiedzieć się od starszych od siebie. Dlatego szanujmy ich i cierpliwie słuchajmy i przekazujmy naszą wiedzę swoim przyjaciołom, dzieciom, wnukom, bo właśnie dzięki takim historiom pamięć o bohaterach, także bohaterach 11 listopada, nigdy nie zaginie.