Dobre oceny na wyciągnięcie ręki! (część 1)

Ferie się skończyły, a przed nami kolejny semestr ciężkiej, intensywnej pracy! Do końca roku wbrew pozorom nie pozostało tak dużo czasu, a chyba sami przyznacie, że dużo lepiej zapracować na dobrą ocenę teraz, niż marnować czas w czerwcu na poprawkach, kiedy aż chce się wyjść z domu i pójść tu czy tam… Skorzystajcie z naszych rad, a wymarzoną średnią być może uda się uzyskać odrobinę łatwiej.

1. Słuchaj na lekcjach!
Wiem, że to bardzo trudne uważać w szkole, podczas gdy koleżance zrobiło się smutno, bo jej chłopak zapomniał o Walentynkach, a ty czujesz się w obowiązku ją pocieszyć albo kiedy z kolegami umawiacie się, kto z kim będzie w pokoju na wycieczce, ale uwierz mi – da się. Wiem, że to też może być krępujące – być jedyną osobą z paczki, która słucha nudnej nauczycielki, ale jeżeli powiesz im, że po prostu zależy ci na ocenie, to zrozumieją. A takie słuchanie naprawdę przynosi efekty! Nawet jeśli zapamiętasz 10% z wykładu, to już jest sukces!
Żeby ci udowodnić skuteczność tej metody, mam dla ciebie ćwiczenie. Postaraj się słuchać na lekcji i zapamiętać z niej dziesięć faktów. Może to być skutek bitwy trzynastoletniej albo wzór jakiegoś kwasu. Cokolwiek. Ważne abyś coś zapamiętał(a)! Po lekcji wypisz je sobie dokładnie. Gwarantuję, że zapamiętując dziesięć rzeczy, zapamiętasz przy okazji większość omawianego materiału na lekcji.

2. Przed testem, kartkówką albo pytaniem ustnym powtórz coś w domu!
To jest tak proste, że wydawałoby się, że nie trzeba tego tłumaczyć, ale jednak większość popełnia błąd licząc na to, że te niecałe pięć minut przed lekcją i przynajmniej tróję ma się w kieszeni. No niestety tak to nie działa. Szczególnie, jeżeli materiału jest dużo, a czasu mało. Nie zapamiętacie wszystkiego, a efekt będzie nawet odwrotny. To, co mimo wszystko uda wam się spamiętać, poustawia się bardzo chaotycznie w głowie i na egzaminie wyjdzie, że to Zygmunt III Waza pobił Turków pod Wiedniem w 1621r. To właśnie z takich prób „nauki instant” rodzi się humor z zeszytów. Przysiądź wieczór przed na dwie godziny, przeczytaj wszystko, porób notatki (notatki – nie ściągi!) i na pewno wszystko się uporządkuje. Jeżeli nie uporządkuje się, to znaczy, że potrzebujesz więcej czasu.

3. Uprzątnij swoje biurko!
Pozornie nic wielkiego – parę zakreślaczy, pamiątka znad morza, ramka ze zdjęciem pieska, kalendarzyk, zegarek, kolorowa lampka i jeszcze kilka rzeczy. Niby nic, a jednak coś! Jeśli uczysz się przy takim biurku, bardziej prawdopodobne jest, że zaczniesz się czymś bawić lub wspominać letnią przygodę niż to, że nauczysz się czegokolwiek o bryłach obrotowych. Bez żalu więc wyrzuć lub przestaw niepotrzebne obiekty z miejsca pracy. To samo tyczy się laptopa, jeśli zwykł leżeć na stoliku, przy którym się uczysz. On też rozprasza. Nawet bardziej niż wszystko inne… Od razu kusi człowieka, żeby sprawdzić co napisała Ola na fb, prawda? Jeżeli jednak masz klasyczny, stacjonarny komputer i codzienne zestawianie i odstawianie go na biurko byłoby ciężkie, to znajdź inne miejsce do nauki. Takie, gdzie nic nie będzie cię rozpraszać. Na przykład w kuchni przy stole?
Stwierdzenie, że „łatwiej mi się uczyć w bałaganie, bo to porządek mnie rozprasza” to okłamywanie siebie. Albo próbujemy się odwieść od sprzątania, albo od nauki. Tak zawsze można ciekawiej spędzić czas. Gapienie się na biurkowe bibeloty przy otwartej książce nie można nazwać uczeniem się.

4. Nie „przeuczaj” się!
Rozumiem, że wśród czytających ten artykuł mogą być osoby naprawę zdeterminowane, aby w tym roku naprawdę przeskoczyć wyznaczoną przez siebie poprzeczkę z upragnioną średnią i są gotowi nawet nauczyć się najdrobniejszych szczególików z podręcznika, ale nie na tym to polega zaufajcie mi. Uwierzcie, że stosując taką taktykę do czerwca się wykończycie! Może się nawet zdarzyć tak, że nie uda wam się osiągnąć przez to zamierzonego celu. Nauczyciele (nawet najbardziej wredni) nie zadają pytań o dokładne współrzędne geograficzne Luksemburga czy datę dzienną utworzenia Sprzysiężenia Podchorążych. Podejrzewam, że sami nauczyciele tego nie wiedzą, bo nie ukrywajmy – po co? Takie szczegóły niepotrzebnie tylko zapychają pamięć. Ty ucząc się „wszystkiego jak leci” możesz za to zapomnieć o rzeczach naprawdę istotnych, o które będą pytać na egzaminie.

5. Staraj się, aby nauczyciel widział twój wysiłek!
Wiem, że nie można dostać czwórki z chemii „za ładne oczy”, a zatem staraj się. Nawet trochę ostentacyjnie, jeśli delikatne aluzje o tym, jak bardzo się starasz nie działają . Pytaj się nauczycieli po lekcjach o coś czego nie rozumiesz, a nawet jeśli w danym dziale rozumiesz wszystko – spytaj dla zasady, żeby widzieli, że ci zależy. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, że to daje ci naprawdę dużego plusa w oczach nauczyciela. Potem będzie bardziej skłonny do stawiania ci lepszych ocen.

6. Nie stosuj zasady ZZZ (Zakuj, Zdaj, Zapomnij)!
A szczególnie przy przedmiotach matematyczno-przyrodniczych! To co czego się nauczyłeś jest potem rozszerzane i jeśli nauczysz się czegoś porządnie teraz – nie będziesz musiał nadrabiać później. Co za tym idzie, nauczysz się szybciej i efektywniej, a to oszczędzi ci mnóstwo czasu i energii, którą możesz spożytkować na swoje hobby albo naukę przedmiotów, które sprawiają ci jeszcze trudności. Jest na to prosty przykład z początków edukacji – tabliczka mnożenia, która ciągnie się aż do końca uczenia się matematyki. „Cwaniakowanie” na dłuższą metę jeszcze nikomu nie wyszło. Przynajmniej nie z takim skutkiem, który ty chcesz osiągnąć.
Wiem, że niektóre rzeczy z biegiem czasu po prostu wypadają z głowy i trzeba je przypominać, ale lepiej przypominać niż nadrabiać.

Za tydzień kolejna porcja rad, które pomogą wam w skutecznym uczeniu się i dążeniu do wyznaczonej średniej. Może macie jakieś własne przepisy na dobre oceny?

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment