Wszyscy wiemy jak wygląda nasze miasteczko- tutaj deptak, tam ryneczek, „Stasiek”, pomnik Bolka Prusa, park, stadion, koszary itd. Pewnie większość z nas wie, że nasze miasto zostało założone koło XV wieku przez takiego jednego króla od Krzyżaków, z Litwy przyszedł żeby poślubić króla, który był dziewczyną- Jadwiga jej było, jeśli mnie pamięć nie myli a ten król, no wiecie Władek mu było- Władek Jagiełło. Dobra nasze miasto istnieje od tego XV wieku dzisiaj mamy XXI dość długo już Hrubek figuruje na mapie… NIE! Stój, najpierw był Rubieszów a dopiero później Hrubieszów. Rubieszów… hmmm… coś mi się z rubieżami kojarzy… Może dlatego, że jesteśmy miastem najdalej wysuniętym na wschód i w sumie zawsze byliśmy terenem przygranicznym… Myśleliście o tym kiedyś? A myśleliście o tym, że nasze małe miasteczko, w którym tyle się teraz zmienia, w którym mieszkamy, pracujemy, uczymy się, a życie toczy się spokojnym torem było ośrodkiem polskiej wielokulturowości, mieszkaniem wielobarwnych kultur? Aha… posłuchajcie…
Wbrew pozorom historia wielokulturowości naszego regionu nie zaczyna się wraz z założeniem Hrubieszowa, ale dużo, dużo wcześniej… Cofnijmy się teraz do X/IX w. p.n.e. kiedy to pierwsi ludzie pojawili się na Ziemi Hrubieszowskiej. Jak wiadomo z ludźmi przychodzi też i ich kultura. Pierwszą z nich w naszym regionie była kultura łużycka, później pomorska, następnie nadeszła era Bastarnów, kultury zarubinieckiej, Wandalów i wreszcie masłomęckich Gotów. Te archeologiczne, zapewne obco brzmiące nazwy świadczą o wielokulturowości naszego regionu już w czasach prehistorycznych, tak samo jak na przykład niezwykłe wykopaliska świadczące o tym, że gockie pochówki nie do końca były gockie… Badacze stwierdzili, że obecność żelaznych przedmiotów(zakazanych przez rytuał gocki) w grobach świadczą o tym, że są to miejsca spoczynku Sarmatek oraz Bałtów. Bałtowie, Sarmaci, Goci, Wandalowie… a to dopiero pradzieje.
Dobra przeskakujemy teraz trochę w czasie i przybywamy do wieku XV, kiedy to wcześniej już wspomniany Władysław Jagiełło założył nasze miasto. Już wtedy obok Polaków żyli tam Rusinie, czyli Ukraińcy. I tak przez dalsze wieki. Razem żyli, mieszkali, pracowali, handlowali i bawili się Polacy-katolicy, Ukraińcy i Rosjanie, będący unitami i prawosławnymi oraz Żydzi. Wszystkie te grupy etniczne i wyznaniowe były swoimi sąsiadami, rodowitymi Hrubieszowianami i nikomu nie przeszkadzało, że w niedziele rodzina z naprzeciwka idzie na msze katolicką, pan zza płotu udaje się do cerkwi a zaprzyjaźniona żydowska rodzina w Szabat nie wyściubia nosa z domu. Dla siebie wszyscy byli, jak twierdził Wiktor Zin, nasz sławny hrubieszowski profesor, „tutejszymi”, wszyscy mówili językiem „tutejszym”, a pojęcie narodowości było obce… Oczywiście zdarzały się spory wyznaniowe takie jak „święta wojna” o cudowne źródełko św. Mikołaja i świętego wilka… i skarbonkę z niezłą sumką… na szczęście ukończoną rozejmem. Ludzie wiedli tu w sumie szczęśliwe życie do czasu II wojny światowej, kiedy to Holokaust zabrał hrubieszowskich Żydów, a walki z ukraińskimi nacjonalistami nabawiły Polaków uprzedzeń, co do Ukraińców, którzy również nie zabawili tu długo po akcjach wysiedleńczych. Z unitami Rosjanie rozprawili się jeszcze w czasach carskich, kiedy to rozkazano im przejść na prawosławie.
W gruncie rzeczy stary porządek runął w pierwszej połowie XX wieku. Dzisiaj po dawnej wielokulturowości pozostały nam tylko pamiątki, dawne zabudowania i oczywiście pamięć przekazywana słownie i na papierze. Ale nie sądzicie, że z naszej wspólnej, hrubieszowskiej historii płynie jeden wniosek… jacy nasi przodkowie musieli być tolerancyjni, skoro niczym dziwnym był widok targujących się każdego wtorku, w dzień targowy Polaka, Ukraińca i Żyda, albo spacerujących od rękę prałata, rabina i popa? Pomyślmy, jacy my dzisiaj jesteśmy- tolerancyjni, przychylni naszym własnym sąsiadom? Zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się, co tak naprawdę straciliśmy przez światowe konflikty, brak porozumienia, nietolerancje. Niepodległość, wolność, dumę… owszem zgadzam się, ale czy nie straciliśmy też naszej wielobarwnej kultury tworzonej wspólnie z naszymi różno kulturowymi braćmi? Czy ktoś z nas pomyślał kiedyś jak mógłby wyglądać chociażby nasz mały Hrubieszów, jaka by była nasza mentalność, kiedy dziwnym nie byłby widok proboszcza, rabina i popa spacerujących po naszym nowym deptaku wspólnie pod rękę?