Malwina Kopron jest członkinią kadry narodowej, multimedalistką zawodów narodowych i międzynarodowych, głównie na szczeblu juniorskim. Specjalizuje się w rzucie młotem, jej rekord wynosi 71,27 m. Największym sukcesem naszej rozmówczyni jest z pewnością srebro mistrzostw świata juniorów młodszych. Specjalnie dla naszego portalu Polka opowiada o kulisach swojej kariery, aspiracjach oraz ambitnie wyznaczonych celach. Nadszedł dobry moment, czas na chwilę podsumowań i refleksji w sportowym świecie.
Karolina Snowarska: Jak zaczęła się pani przygoda ze sportem?
Malwina Kopron: – Moja przygoda ze sportem zaczęła się w szkole podstawowej, historia jest prosta, moim pierwszym trenerem był mój dziadzio. Zaszczepił chęć do lekkoatletki i tak zostało do dnia dzisiejszego.
Czy od najmłodszych lat lubiła się pani ruszać, czy dopiero jako nastolatka pokochała pani aktywność ruchową?
– Byłam dzieckiem pełnym energii, od zawsze wychowanie fizyczne było dla mnie najlepszą lekcją w szkole. A to tylko jest potwierdzeniem, że sport od zawsze był bliski mojemu sercu.
Czy od zawsze w pani sercu była lekkoatletyka? Czy jednak próbowała pani jeszcze innych dyscyplin?
– Nie, zaczęłam od karate, poświęciłam na to 3 lata, klub niestety się rozpadł, potem było pływanie i zajęcia pozalekcyjne z siatkówki. Dziadzio zaproponował mi lekkoatletykę, treningi były codziennie, więc poświęciłam cały swój wolny czas.
Specjalizuje się pani w rzucie młotem, ale wiem, że rzucała pani także oszczepem. Co zadecydowało, że wybrała pani akurat młot?
– Na początku biegałam, skakałam w dal, próbowałam wszystkiego. Bardzo interesowały mnie konkurencje techniczne, do dysku byłam za niska, a do kuli za drobna. Wzięłam do ręki młot i dziadzio powiedział, że to konkurencja dla mnie. Byłam i jestem bardzo dynamiczną osobą, więc również byłam zdolna w rzucie oszczepem. W oszczepie łatwo o kontuzję, w wieku 17 lat, po srebrnym medalu mistrzostw świata do lat 17, zgodnie stwierdziliśmy z dziadziem, że młot to konkurencja dla mnie. Młot i oszczep w niczym nie są podobne, więc trzeba było poświęcać więcej czasu na treningi. Kadra Polski chciała mnie bardzo w oszczepie, ale zgodnie z dziadziem podjęliśmy decyzję o zaprzestaniu treningów oszczepu. Do dzisiaj robię to rekreacyjnie, co jest śmieszne, nadal zdobywam w tym medale mistrzostw Polski.
Co jest dla pani motywacją, by trenować w pocie czoła? Czy ma pani wyznaczony jakiś cel?
– To po postu kwestia charakteru, nie lubię przegrywać (śmiech), nie lubię smaku porażki. Od początku mojej kariery dziadzio bardzo mnie wspierał, co roku miałam medal z mistrzostw Polski, z roku na rok chciałam być coraz lepsza, poprawiałam się technicznie i siłowo. Pragnę być najlepsza, a to osiągnę tylko ciężką pracą, nigdy nie miałam problemu z brakiem motywacji. Każdy z nas ma cele…
Pani rekord życiowy w rzucie młotem wynosi 71,27, czy jest szansa na poprawę wyniku?
– Oczywiście, że tak! W następnym sezonie chcę poprawić młodzieżowy rekord Polski (72,50), uzyskać rezultat około 74 metrów. Po solidnie przepracowanej zimie nie ma mowy o niepoprawieniu rekordu życiowego.
Ostatnio wystąpiła pani w zimowym pucharze Europy do lat 23 i zajęła pani 4. miejsce. Czy może być pani zadowolona, czy jest jakiś niedosyt?
– Start na zimowym Pucharze Europy był startem marcowym i startowaliśmy tam z treningu obozowego, więc tutaj ciężko o super rezultat. W poprzednim roku, pod koniec września, miałam operację stawu skokowego, więc treningi zaczęłam miesiąc po planowanym rozpoczęciu przygotowań, ciężko tutaj było nadrobić te zaległości, dlatego miejsce nie było zadowalające. Docelowa impreza była w lipcu, nie w marcu.
Jakie ma pani kolejne plany i cele?
– Hmmm, wejście do finałowej ósemki mistrzostw Europy seniorów oraz finałowa ósemka igrzysk olimpijskich. Młodzieżówka nie ma imprezy międzynarodowej, zawody są co 2 lata, ja niestety jestem parzystym rocznikiem (młodzieżówka trwa 3 lata). Na pewno też ustanowienie młodzieżowego rekordu Polski i zbliżenie się do granicy trzeciego rezultatu w historii polskiego rzutu młotem, bo czwarty mnie nie zadowala.
Czego moglibyśmy życzyć?
– Proszę życzyć powodzenia, wytrwałości w ciężkim zimowym treningu i trzymać mocno kciuki za nowe rekordy życiowe. Zapraszam do śledzenia Facebooka, tam jest wszystko na bieżąco. Pozdrawiam wszystkich czytelników MiM-u.
Rozmowę przeprowadziła Karolina Snowarska