TdS| Norweskie nudy, problemy Kowalczyk [FELIETON]

wikipedia.com
wikipedia.com

Za nami pierwsze trzy starty tegorocznego Tour de Ski. Miały one miejsce w malowniczej przełęczy położonej w Alpach Retyckich, Lenzerheide. Nasza „królowa nart” Justyna Kowalczyk nie odnosiła zazwyczaj zwycięstw (prócz sezonu 2012/13) w konkursach Pucharu Świata odbywających się w Szwajcarii, a czasami całkowicie rezygnowała ze startu w tych biegach. W tym roku po raz pierwszy musiała zmierzyć się z aż trzema szwajcarskimi biegami i to w Tur de Ski!

Bacznie obserwuje starty Justyny Kowalczyk w tegorocznym Pucharze Świata. W sezonie przygotowawczym wielokrotnie słyszeliśmy o tym, że trener Aleksander Wieretielny szykuje w tym roku „nowo narodzoną” mistrzynię. Przyznam się, mój apetyt na sukcesy Justyny wzrósł bardzo. No i w końcu rozpoczął się sezon. Pierwsze zawody i tradycyjnie już nordycki Ruka Triple. Z roku na rok konkurs ten był dla Justyny niejako rozgrzewką przed nadchodzącym sezonem. W tym roku jednak startom zaczęły zagrażać problemy zdrowotne. Rozpoczęło się podobnie jak w latach poprzednich. Dość dalekie miejsca. Ale niestety, w ostatnich biegach turnieju, nie nastąpiło przebudzenie, które miało miejsce w poprzednich edycjach. Zaczęliśmy zastanawiać się, dlaczego?

No i w końcu nadszedł czas na jubileuszowy 10. Tour de Ski! Jak dotąd Justyna Kowalczyk nie stanęła ani razu na podium Pucharu Świata, a jej największy sukces to dwa 8. miejsca w biegach na 10 km stylem klasycznym. Tegoroczne zawody rozpoczęły się w Szwajcarii, a nie jak wcześniej w Niemczech. Powodem były zaobserwowane w latach poprzednich problemy z usypaniem tras w Obersdorfie. Tour rozpoczął się sprintem stylem dowolnym w Lenzerheide. Justyna nie przeszła kwalifikacji, a na podium stanęły dwie Norweżki z Maiken Caspersen Fallą na czele. Kolejny bieg, 15 km klasykiem, ulubiony bieg Justyny i dalekie 19. miejsce. A na podium aż trzy Norweżki z Therese Johaug na czele. No i ostatni bieg w Lenzerheide, 5 km stylem dowolnym, który Justyna zakończyła na 21. miejscu, a liderką została (jedna z trzech Norweżek) Ingvild Flugstad Oestberg. Trzy starty i trzy ogromne porażki, ale porażki nie z zawodniczkami dużo słabszymi od siebie, ale z samą sobą. Justyna wspominała o tym w pobiegowych wywiadach. Podczas drugiego biegu chciała nawet zrezygnować.

Dziś już wiemy, co dzieje się z dyspozycją naszej biegaczki. Justyna Kowalczyk sama przekazuje nam ważne informacje nt. swoich kłopotów w cyklu felietonów dla Sport.pl. Mistrzyni Olimpijska pisze w nich:

„Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że to będzie dobry sezon. Tuż przed wyjazdem na pierwszy śnieg dostałam w Krakowie zastrzyk do kolana z kwasu hialuronowego. Następnego dnia moja prawa noga nie miała już kolana. Gdzieś zniknęło. W opuchliźnie wyglądało jak dalsza część uda. Nie pomogły zabiegi, okłady, lód, masaże ani nawet tony niesterydowych leków przeciwzapalnych. Przez trzy tygodnie nie było ani odrobiny poprawy. Nie potrafiłam nawet po schodach chodzić. Dopiero ściągnięcie płynu i zabieg w Warszawie pozwoliły mi wrócić do normalnego funkcjonowania. Najgorsze jest jednak to, że wraz z opuchlizną przyszła niekończąca się choroba. To migdałki, to oskrzela, to zatoki, to gorączki, brak snu. W tej chwili kaszlę jak gruźlik. Jak w pułapce. Nie widać wyjścia. Jestem słaba, i już. Praca na żywym organizmie po załamaniu psychicznym i fizycznym po prostu nas przerosła.”

Przyznam, że po przeczytaniu felietonu, z którego zaczerpnąłem powyższy cytat, stanąłem w osłupieniu! Wydawało mi się, że Justyna ma słaby sezon, że już marnieje, przez głowę przechodziły myśli: „Justyna powinna już rok temu porzucić karierę i zająć się zakładaniem rodziny”. A teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele zdrowia kosztuję Justynę tegoroczne sezon Pucharu Światu. Poprzednie nie były lepsze, bo pojawiały się inne problemy (piszczele, poronienie i pourodzinowy uraz stopy). Nie jestem godzien nazywać się „kibicem” Justyny Kowalczyk, bo zwątpiłem. Ale teraz przejrzałem i nadal starał się będę wspierać „w duchu” naszą Mistrzynię. Niestety wielu fanów już na zawsze odwróciło się od Justyny. Zapomnieli oni o jej dokonaniach, a myślą jedynie o tym, że błaźni się przed Norweżkami…

…, a jak wskazują doniesienia medialne, sukcesy (i jeszcze raz sukcesy) norweskich biegaczek nudzą się już widowni na świecie, a zwłaszcza w samej Norwegii, gdzie Puchar Świata nazywany jest już Mistrzostwami Norwegii… Wszyscy mieli nadzieję, że fakt, iż Bjoergen została matką, zmieni sytuacje w biegach narciarskich i inne zawodniczki z Justyną Kowalczyk na czele przerwą passę Norweżek. Tak jednak się nie stało… Norweżki wręcz zaorały już swoje rywalki i „kryształowe kule” mają w kieszeni. Jaki jest tego efekt? Zmniejsza się zainteresowanie tym sportem, spada oglądalność, wycena czasu antenowego, odchodzą sponsorzy. Tracą wszyscy. Dominacja Norweżek staje się ciężkostrawna.

Wielu ludzi powie, że problem jest w Norweżkach, bo za dobrze biegają. Wielu mówi o tym, że są wspomagane różnymi specyfikami, że mają sztab ludzi i ciężarówki sprzętu. I po co to wszystko, skoro się już przejadło? Problem tkwi w Związkach Narciarstwa innych krajów! Może nie mowa tu o wszystkich krajach, bo w idealnej dyspozycji są niektóre Szwedki i Finki, które walczą o miejsca poza podium. Ale weźmy za przykład taki PZN. Co robi nasz związek, aby biegaczy było więcej? Trasy w Szklarskiej Porębie są na papierku, wyjazdy i szkolenia zawodników za granicą – jak na lekarstwo, pieniądze na rozwój biegaczy – mizerne, problemy z PZN – ogromne, program rozwoju narciarstwa biegowego – prawie w całości przejęty i finansowany przez Grupę Azoty w ramach programu „START”. Dzieje się niewiele. Nie ma żadnych zawodników, którzy w przyszłości mogliby rywalizować o TOP 10 Pucharów Świata. Smutek! Warto pomyśleć o naszym PZN!

Pozostaje nam tylko prosić Norweżki o to, aby biegały wolniej! Proszą już sami Norwegowie. Momentami nawet kibicują, wspierają i wierzą w inne zawodniczki, bo biegi narciarskie bez rywalek dla Norweżek stają się nudne.

A co możemy zrobić my? Nic? Możemy jedynie poprosić Prezesa PZN i innych związków narciarstwa na świecie, aby zaczęli działać, bo dominację Norweżek można pokonać tylko ogromną pracą i wysiłkiem, a nie jak to się czyni teraz – słowami.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment