Już za 3 dni do Katowic zawitają chimeryczni Chorwaci, Islandczycy o wielkim liderze, Norwedzy z siłą drzemiącą w zespole oraz białoruski kopciuszek. Kto awansuje i w II rundzie zmierzy się z reprezentacją Polski?
Chorwacja – wielka zagadka
Reprezentacja Hrvatskiej co roku wymieniana jest w wąskim gronie faworytów. Tym razem jednak ich los stoi pod coraz to większym znakiem zapytania. Po ubiegłorocznej porażce w Katarze (w ćwierćfinale ulegli Polakom) z zespołem pożegnał się wieloletni selekcjoner Chorwacji – Salvko Goluza. Powodem rozstania były złe wyniki sportowe oraz otwarty konflikt z niektórymi zawodnikami. Miejsce Goluzy zajął Zelijko Babić, dotychczasowy asystent swojego poprzednika.
Zadaniem Babica zostało więc przygotowanie kadry do polskiego czempionatu. Nowy selekcjoner postanowił odmłodzić skład. Pozbył się m.in Igora Voriego. Na kole miejsce nie znalazło się także dla Zelijko Musy, byłego zawodnika Vive. Lukę po nich wypełnią Ilija Brozovic z Hamburga, Kresimir Kozina z Flensburga czy Tin Kontrec z Zagrzebia.
Wybitnym punktem Chorwatów jest niewątpliwie bramka. Hrvatska dysponuje bowiem najsilniejszym duetem bramkarzy na całych mistrzostwach (Alilovic – Ivic). Ten drugi łączony jest z przeprowadzką do Kielc. Niewiele gorzej wypada reszta zespołu z graczami pokroju Domagoja Duvnjaka, Marko Kopljara czy Igora Karacica na rozegraniu oraz skrzydłowymi Vive Tauronu Kielce (Cupic – Strlek) przyklejonymi do linii bocznej. Najgorsze wrażenie sprawia zdecydowanie pozycja obrotowego. Chorwaci zagrają więc zapewne typową dla siebie piłkę ręczną polegającą na szerokim rozprowadzaniu akcji i częstym wykorzystaniu skrzydłowych.
Mimo tak świetnego składu Chorwaci (podobnie jak Polacy) oblali po całości ostatni test przed inauguracją rozgrywek. W pojedynku ze Słowenią ulegli 32:17 mimo 4 trafień Strleka. Niemniej jednak, Hrvatska to wciąż jeden z głównych kandydatów do strefy medalowej. W grupie po dwóch pewnych zwycięstwach nad Norwegią oraz Białorusią, Chorwaci przystąpią do krytycznego starcia z Islandią. Mimo że będą faworytem, Islandczycy mogą wykorzystać niedoskonałości Chorwatów ujawnione podczas dwumeczu ze Słowenią i sprawić niespodziankę na zakończenie fazy grupowej.
Pierwsza “7” Alilovic – Strlek, Karacic, Duvnjak, Kopljar, Cupić, Brozović
Islandia – siła doświadczenia pod dowództwem młokosa
Reprezentacja Islandii wreszcie doczekała się prawdziwego lidera. 25-letni Aron Palmarsson poprowadzi swoich rodaków przez katowicki Spodek. Rozgrywający Veszprem jest obecnie jednym z najlepszych graczy na świecie i mimo swojego bardzo młodego wieku dzieli i rządzi w madziarskiej ekipie. W narodowej kadrze pomogą mu weterani : Gudjon Valur Sigurdsson, Robert Gunnarsson czy Alexander Petersson.
Islandczycy jedyny medal ME zdobyli w 2010 roku, pokonując w meczu o 3. miejsce Polaków. Od tego czasu wiecznie wymieniani są w kontekście walki o podium, lecz nigdy nie udaje im się spełnić pokładanych w nich oczekiwań. Porażką zakończyły się dla nich ostatnie MŚ w Katarze, gdzie wyspiarze zajęli dopiero 11. lokatę.
Rywali Islandii straszyć może zwłaszcza II linia zespołu prowadzonego przez Arona Kristjansona. Trio Atlason-Palmarsson-Petersson może rozłożyć na łopatki nie jedną defensywę. Problemem kadry Islandii będzie natomiast wiek zawodników. Bardzo doświadczonym graczom zwyczajnie może zabraknąć sił w drugiej fazie turnieju. Kulczem do zwycięstwa będzie zatem umiejętna rotacja składem przez szkoleniowca oraz oczywiście postawa Palmarssona. To on decydować będzie o obliczu swojej reprezentacji.
Kalendarz rozgrywek ułożył się bardzo korzystnie dla Islandczyków. Na początek zmierzą się oni z Norwegią, a następnie z Białorusią. Strata punktów w tych starciach będzie dużym zaskoczeniem. Trzeci mecz przeciwko Chorwacji może mieć dramatyczny przebieg. Będąca u szczytu formy Islandia postawi bardzo wysoko poprzeczkę Hrvatskiej. Wygrana może wywindować Islandię niemalże wprost do półfinału.
Pierwsza “7”: Edvardsson – Sigurdsson, Atlason, Palmarsson, Petersson, Elisson, Gunnarsson
Norwegia – siła spokoju i kolektywu
Norwedzy (jak zawsze) to typowy średni i szary przeciętniak. Bez gwiazd, z solidnym składem i co najważniejsze z ogromnym sercem do gry. To właśnie cechy wolicjonalne i charakterologiczne są główną bronią Skandynawów.
W bramce Norwegów zobaczymy nieśmiertelnego Olę Erevika, na skrzydle rewelację Ligi Mistrzów, Kristiana Bjornsena, a na rozegraniu graczy takich jak Mamelund (THW Kiel), Reinkind (RNL), Sagosen (Aalborg) czy Tonnesen (Fuchse Berlin). Największą postacią zespołu jest jednak niewątpliwie Bjarte Myrhol. Nie tylko ze względu na wspaniałą pozasportową historię (wygrał z rakiem), ale także już czysto sportowo. Gracz Skjern razić będzie z pozycji obrotowego.
W reprezentacji Norwegi zwracać uwagę mogą przede wszystkim młodzi i niezwykle zdolni gracze. Wymienieni już 20-letni Sagosen, który dyrygować będzie grą kadry, 23-letni Reinkind, będący pierwszym wyborem na prawym rozegraniu oraz 26-letni Kristian Bjornsen, podbijający Ligę Mistrzów w swym debiutanckim sezonie. Powiew młodości w norweskiej kadrze zwiastuje lepsze czasy dla skandynawskich kibiców.
Norwegów czeka bardzo trudne wyzwanie już na początek. Pierwszym rywalem podopiecznych Christiiana Berge będą Islandczycy. Skazani na porażkę Norwegowie faworytami z pewnością nie są. Tak samo będzie 2 dni później, w starciu z Chorwacją. Decydujący mecz rozegrają zatem dopiero z Białorusią. Ostatnie spotkanie wyłoni szczęśliwego uczestnika II rundy oraz drużynę jadącą do domu po zaledwie trzech meczach.
Białoruś – kopciuszek wśród wielkich
Reprezentacja Białorusi już przed turniejem skazywana jest na pożarcie. Lider Białorusinów, Siergiej Rutenka, nie jest w życiowej formie, a na dodatek od kilku miesięcy pozostaje bez klubu. Innych wartościowych zawodników w kadrze Jurija Szewcowa raczej nie widać. Co ciekawe, wśród powołanych znalazł się Kirył Kniaziew, gracz Pogoni Szczecin. Ponadto, do zespołu załapali się Siegiej Szyłowicz oraz Aleksander Titow, znani z gry w Superlidze.
Białorusinom pozostaje więc zawalczyć o ogromną sensację i urwanie punktów wyżej notowanym rywalom. Naszym sąsiadom życzymy wszystkiego dobrego, niespodzianki w sporcie to to, co przecież kochamy przecież najbardziej.
***
Trzy ekipy, które awansują z grupy B, połączą się z “polską” grupą A w II fazie turnieju. Oznacza to, że ww. zespoły to potencjalni rywale biało-czerwonych w dalszej już części rozgrywek. Jutro przedstawimy grupę C, którą śmiało nazwać możemy “grupą śmierci”.