Z tej rywalizacji nikt nie wyjdzie bez szwanku… – Wrocław areną “grupy śmierci”

Zdecydowanie najciekawiej będzie we Wrocławiu. Wielkie gwiazdy, wielkie emocje i brak jednoznacznych przypuszczeń. Jedynie Hiszpanie wyrastają ponad resztę, która na noże bić się będzie o awans do drugiej rundy. Ekstrawaganccy Słoweńcy, Szwedzi o betonowej obronie czy zdemontowani Niemcy? A ktoś odpaść przecież musi…  

Hiszpania – Gigant bez wad

Jeśli ktoś ma przeszkodzić Francji w jej marszu po obronę tytułu, to właśnie Hiszpanie. Podopieczni Manolo Cadenasa zaprezentowali istny pokaz siły na kilka dni przed inauguracją mistrzostw demolując Polskę u siebie, w Irun. Kadra Iberyjczyków jest wręcz doskonała. Szeroka, z konstelacją gwiazd, wartościowymi zmiennikami. Niemal bez skazy.

Bramka – Gonzalo Perez de Vargas (FC Barcelona Lassa), Arpad Sterbik (Vardar Skopje) – zdecydowanie najlepszy bramkarski duet mistrzostw. Na skrzydłach Victor Tomas i Valero Rivera. No nie wiem, czy w ogóle można chcieć lepszych zawodników. Jednak prawdziwa bomba to rozegranie. Canellas, Dujszebajew, MindegiaEntrerrios, Maqueda… wymieniać dalej? Koło. Julen Aginagalde. Komentarza nie wymaga. A w obronie czuwać będzie Viran Morros, wybrany najlepszym defensorem świata.

Jeżeli Hiszpanie nie dotrą przynajmniej do finału, będzie to ogromna porażka. Składem przerastają wszystkie inne ekipy. Każde potknięcie będzie winą tylko i wyłącznie Manolo Cadenasa, bowiem dysponując taką kadrą wystarczy jedynie jej nie przeszkadzać. Na początek słabe Niemcy, później przeciętna Szwecja i na koniec ambitni Słoweńcy. Nie widzę inaczej niż 3 pewne zwycięstwa.

Pierwsza “7”: Sterbik – Rivera, Canellas, Entrerrios, Maqueda, Tomas, Aginagalde

Słowenia – oni mogą namieszać!

Po srebrze ME w 2004 roku Słoweńcy pragną nawiązać do wspaniałego wyniku sprzed lat. Grająca piękną dla oka piłkę kadra z niesamowitym środkiem rozegrania, w Polsce, zawalczy o miano “czarnego konia” imprezy.

Niewątpliwie największym atutem Słoweńców jest ich środek rozegrania. Dean Bombac oraz Uros Zorman to absolutny światowy top. Co ciekawe, od przyszłego sezonu obaj pokierują poczynaniami Vive Tauronu Kielce. Nie można zapominać również o graczu Celje – Miha Zarabecu. Ta trójka może zaprowadzić własną kadrę bardzo wysoko, kto wie, może nawet do medalu.

Ale Słowenia to nie tylko środek II linii. Są fantastyczne skrzydła z Gasperem Margucem oraz Luką Zvizejem. Do kadry nie załapał się Dragan Gajic, co było wielką niespodzianką. Na bokach rozegrania zagrają z Mackovsekiem oraz Dolenecem, do niedawna duetem Montpellier. Koło przypadnie innemu zawodnikowi Montpellier – Matejowi Gaberowi. Jedynie bramkarze odstają nieco od reszty. Skok, Skof, to nie bramkarze, którzy potrafią wygrywać mecze.

Veselin Vujovic przygotowując swój zespół do mistrzostw mógł mieć nie lada ból głowy. Na “dzień dobry” Słoweńcy zmierzą się ze Szwecją. Mecz będzie bardzo wyrównany. Następnie czas na Hiszpanów. Tu kadra Vujovica jest raczej na straconej pozycji. Na koniec natomiast mecz z Niemcami. Nic nie da się tu przewidzieć.

Pierwsza “7” Skof – Zvizej, Mackovsek, Zorman, Dolenec, Marguc, Gaber 

Niemcy – upadły anioł

Kiedyś przed niemiecką kadrą drżeli niemal wszyscy. Nasi zachodni sąsiedzi byli postrachem wśród europejskich ekip, a Bundesliga jawiła się jako marzenie dla przeciętnego szczypiornisty. Dziś Niemców nikt się już nie boi. Po wielkim sukcesie w 2007 roku i mistrzostwie świata zdobytym przed własną publicznością następuje wyraźny regres tak znakomitej niegdyś drużyny.

Dagur Sigurdsson do Polski zabierze niezwykle lichą kadrę. Zdziesiątkowani przez kontuzje, fakt. Ale i bez nich skład Niemców wyglądałby nadzwyczaj słabo. Przyzwoicie prezentują się wyłącznie skrzydła – Tobias Reichmann (Vive) oraz Rune Dahmke (THW Kiel). Pierwsza para wręcz wyborna, ale z nimi jedzie tylko jeden zmiennik, praworęczny. Oznacza to, że Dahmke rozegra wszystkie spotkania od 1 do 60 minuty. Chyba, że zmieni go któryś z rozgrywających. Sigurdsson mówić może o wielkim pechu. Tuż przed mistrzostwami urazów doznali bowiem dwaj genialni skrzydłowi Rhein-Neckar Lowen –  Uwe Gensheimer Patrick Groetzki. Ponadto do Wrocławia przyjechać nie może podstawowy obrotowy THW oraz niemieckiej kadry, Patrick Wiencek. Jego również wykluczyła kontuzja.

Fatalnie wygląda zwłaszcza bramka. Zarówno Lichtlein, jak i Andreas Wolff nie są bramkarzami klasy światowej. Żaden z nich nie gra w klubie biorącym udział w europejskich pucharach. Bryndza… jeśli jeszcze wspomnieć Fritza, Bittera, Heinevetera… Niemcy popadli w przeciętność. Nie lepiej gdy przyjrzeć się rozegraniu. W II linii “ciągnąć” będą Christian Dissinger oraz Steffen Weinhold. Panowie osadzą boki rozegrania, lecz środka nie ma. Najprawdopodobniej pierwszym wyborem na tej pozycji będzie Martin Strobel z TBV Lemgo. Ale zmienników jak nie było tak nie ma. Lemke, Wiede, Ernst… to nie ten rozmiar kapelusza. Wobec absencji wspomnianego już Wiencka na kole zastąpi go Hendrik Pekeler z RNL. Kadra wąska i po prostu słaba. Aż trudno to sobie wyobrazić, ale Niemcy mogą odpaść już po fazie grupowej. Ba! Nie wygrywając meczu. Ale Niemcy to Niemcy…

Nasi zachodni sąsiedzi zaczną z wysokiego “C” od starcia z Hiszpanią. Porażka raczej murowana. Następnie zagrają ze Szwecją a dalej ze Słowenią. W żadnym spotkaniu faworytami nie będą.

Pierwsza “7”: Lichtlein – Dahmke, Dissinger, Strobel, Weinhold, Reichmann, Pekeler

Szwecja – potopu nie będzie

Reprezentacja Trzech Koron jak zawsze zagra oparty na grze fizycznej i walce wręcz szczypiorniak. Wraz z dwoma zaporami pierwszej klasy w bramce, sprawią kłopoty każdemu rywalowi.

Mattias Anderson oraz Mikael Appelgren są w życiowej formie. Szczególnie ten drugi po dołączeniu do “Lwów” eksplodował z formą. O dyspozycji bramkarzy świadczyć może brak Palicki czy Sjoerstranda. Szwecja bramkarzami stoi, ale tylko bramkarzami…

Rozegranie to ponury żart jak na tak utytułowaną drużynę. Jedynie Philip StenmalmJohan Jakobsson powiedzą co nieco przeciętnemu zjadaczowi chleba. Ale na tym lista się kończy. O wiele lepiej jest na skrzydle i kole. Andreas Nilsson zatroszczy się o ciężkie życie środkowych obrońców rywali. Szwed rozgrywa wspaniały sezon w barwach węgierskiego Veszprem. Na skrzydłach Kallman z Ekbergiem, można powiedzieć, że już tradycyjnie. W obronie zobaczymy Tobiasa Karlssona. I to wystarczy by przypuszczać, że w tyłach Szwedzi będą twardym rywalem.

Wśród Trzech Koron brakuje kilku graczy. Kima Ekdahla Du Rietz, Kima AnderssonaJima Gottfridssona. Dwaj pierwsi pożegnali się z kadrą, ostatni leczy uraz stopy. Ola Lindgren i Staffan Olsson powołali też zaledwie 19-letniego Lukasa Nilssona oraz 21-letniego Jespera Konradssona. Szwedzkie legendy odmładzają wiekową już reprezentację.

Słowenia, Niemcy, Hiszpania. Tak wygląda grafik Szwedów. 2 pierwsze mecze będą decydujące. Z Hiszpanią szanse są raczej marne, co pokazały turnieje w Gdańsku oraz Irun. Reprezentacja Trzech Koron przechodzi zmianę pokoleniową, więc wielkich rezultatów nikt się nie spodziewa. Jednakże drużynę o tak bogatej historii zawsze stać na niespodziankę.

Pierwsza “7”: Andersson, Kallman, Stenmalm, Konradsson, Jakobsson, Ekberg, Nilsson

***

Grupa C w II fazie turnieju połączy się z grupą D, którą zapowiemy już jutro.

 

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment