Introwertyk, tajemniczy romantyk, żyjący we własnym świecie artysta, a może po prostu zwyczajny młody mężczyzna, który z palety słów wybiera te najbardziej kolorowe, by malować nimi szarą codzienność? Absolwent tarnowskiej PWSZ, student filologii polskiej w Uniwersytecie Jagiellońskim, poeta – oto Mateusz Cich, mój dzisiejszy rozmówca.
Jak myślisz, po co nam dziś poezja? Czym poezja jest dla Ciebie?
Odpowiadając na to pytanie, można by było napisać potężną książkę (śmiech). Ale na poważnie: po co dziś ludziom poezja? Myślę, że z pewnością dla zaspokojenia potrzeby piękna. Poezja przecież nosi w sobie szeroki wachlarz motywów, odniesień, idei, które w jakiś sposób nas zachwycają. Każdy ma swoją własną definicję piękna, dlatego też nie każdego będzie urzekać np. twórczość romantyków. Człowiek potrzebuje poezji, kiedy chce wyrazić siebie. Być może to stwierdzenie brzmi zbyt ogólnikowo, ale prawda jest taka, że każdy z nas jest na swój sposób poetą. Poetą, który każdego dnia dopisuje kolejny wers czy strofę w poemacie, jakim jest jego własne życie. To, jaki charakter, a przede wszystkim jaka będzie pointa tego „utworu”, zależy od „piszącego”. Czym dla mnie jest poezja? Zasadniczo odpowiedziałem już na to pytanie kilka zdań wyżej. W moim odczuciu twórczość poetycka to taki klucz do skrzyni, którą jest ludzkie wnętrze. Każdy z nas lubi odkrywać tajemnice – a przecież wiersz nie jest niczym innym, jak właśnie bramą, wskazówką, mapą, dzięki której możemy poznać to, czego na co dzień nie zauważamy: przepiękny i bogaty świat czyichś uczuć, przemyśleń, pasji. Sam będąc poetą, a przy tym człowiekiem nieco zamkniętym w sobie, właśnie poprzez poezję chcę dzielić się z innymi tym, czego w trakcie zwyczajnej rozmowy nie odkryłbym przed adwersarzem.
O czym mówią Twoje wiersze?
Mógłbym powiedzieć krótko: o mnie samym, ale to byłoby zbyt mało. Najczęściej piszę o miłości – i to tej nieszczęśliwej. Wydawać by się mogło, że to temat przereklamowany, tandetny, taki, na który „każdy coś potrafi napisać”. Nie zgodzę się z takim podejściem. Miłość – odwzajemniona czy nie – to jednak miłość. A człowiek z miłości powołany został do istnienia i dla miłości żyje. Miłość to coś, czego człowiek szuka całe życie, bo tylko ktoś, kto jest kochany i sam kocha, może czuć się szczęśliwy. O miłości powiedziano wszystko i nic – i właśnie dlatego o niej piszę. Zauroczenie, zachwyt nad kimś, wreszcie zakochanie i zażyła relacja to coś pięknego w życiu każdego z nas. Przyjaźń, sympatia, głębokie uczucie – miłość ma wiele imion, stanowi więc niewyczerpane źródło natchnienia, z którego można czerpać pełnymi garściami. Inne tematy, jakie poruszam w swojej „twórczości” (jakże ja nie lubię tego określenia!) to własne przemyślenia, rozważania, często oparte o przekaz biblijny, wreszcie pesymizm – już tak mam, że zawsze widzę szklankę do połowy pustą. Skoro pesymizm, to i śmierć. Dziś zapomina się o niej. Dlatego w swoich tekstach dosyć często do niej nawiązuję – osadzając podmiot i jego adresatkę w realiach wojennych – najczęściej I wojny światowej (historia jest jedną z moich życiowych pasji). Śmierć i miłość? To połączenie zna każdy, choćby z literatury XIX wieku, niemniej jednak jest to duet tajemniczy, fascynujący – a zadaniem poety jest go odkryć przed innymi. Kobiety, miłość, śmierć, cierpienie – tak w skrócie mógłbym scharakteryzować swój poetycki warsztat.
Czy twoje wiersze mają specjalnego adresata, może specjalną adresatkę?
Ależ oczywiście! Wspomniałem wyżej, że piszę o miłości. Dlatego piszę niemal wyłącznie dla kobiet. Mam swoje „ulubienice” (które w tym miejscu chciałbym serdecznie pozdrowić), dla których poświęcam sporo czasu (głównie nocami), pisząc kolejne liryki. Każda z tych chwil jest dla mnie bezcenna – świadomość tego, że stworzony wiersz sprawi radość tej czy innej koleżance jest o wiele więcej warta, niż jakiekolwiek wyróżnienia czy nagrody literackie.
Czy kobiety mają wpływ na twoja twórczość?
Tak naprawdę to one są najpiękniejszymi utworami, jakie kiedykolwiek przyszło mi pisać. Kilka znajomości (głównie z czasów studenckich) tak dalece odbiło się w moim życiu, że dzięki nim powstały wiersze dziś liczone w dziesiątkach, jeśli nie setkach. Właśnie z moimi inspiracjami wiążę jedne z najpiękniejszych wspomnień mojego życia, dlatego powiedzieć, że te prześliczne dziewczęta, księżniczki, jak zwykłem je nazywać, „mają wpływ”, to zdecydowanie zbyt mało. One są sensem i „siłą napędową” mojego literackiego warsztatu, w którym poza mną etatowo pracują laptop, kartka i ołówek. W zasadzie – nawiązując do pierwszego zdania tej odpowiedzi – te moje wiersze są piękne tylko i wyłącznie dlatego, że są o tych cudownych kobietach, które miałem szczęście spotkać na swojej drodze.
W jaki sposób tworzysz?
Siadam i piszę. Proste, prawda? Idąc dalej w szczegóły: czasami wystarczy jakieś słowo, zdanie, rozmowa przypadkowo zasłyszana na mieście, czasem jest to spojrzenie czy uśmiech konkretnej osoby, czasami są to wyniki długich rozmyślań, w czasie których przemierzam szlaki swojej pamięci; bywa, że jest to ukryty kod, który w pełni zrozumieć mogę tylko ja i adresatka. Niejednokrotnie wpływ na tytuł i temat wiersza ma muzyka – zwłaszcza ta instrumentalna, delikatna, która porusza wyobraźnię – tak np. powstały „Szklana Księżniczka” czy „Nad Acherontem”. Wśród całego lasu zdarzeń, okoliczności i słów wybieram te, które wydają mi się najbardziej odpowiednie i zapisuję je gdzieś, by potem wokół nich budować cały wiersz.
Jak Twoje otoczenie reaguje na Twe wiersze? Masz swoich fanów?
Szczerze przyznam, że to bardzo trudne pytanie. Trudne przede wszystkim dlatego, że grono moich odbiorców nie jest zbyt szerokie i ogranicza się w zasadzie do znajomych, których mam na portalu społecznościowym. Wiem doskonale, że ilość „polubień” nie odzwierciedla wcale liczby tych, którzy mnie czytają – a są i tacy, którzy drukują moje wypociny literackie bądź zachowują w jakiś sposób ich fragmenty. Czy mam swoich fanów? Ciężko powiedzieć, ponieważ nie mam dokładnej wiedzy na ten temat. Wiem natomiast, że niektóre teksty (jak choćby „Szklana Księżniczka”) spotkały się z bardzo pozytywnym odbiorem pewnej części moich kolegów i koleżanek. Miło słyszeć (czy też czytać), że komuś podoba się to, co robię. Nie dbam jednak o sławę, dla mnie najważniejsze są te kobiety, dla których piszę – bo przecież nie ma większej nagrody dla poety, jak ciepły uśmiech i wyrazy uznania od kogoś, dla kogo tworzy się nowe teksty.
Czy masz kogoś, komu jako pierwszemu prezentujesz gotowy utwór?
Tak, jest kilka osób, którym wysyłam swoje teksty, zanim je opublikuję lub zachowam do innych celów (brzmi tajemniczo, prawda?). Grono – o dziwo – jest mieszane, ale najczęściej moje utwory otrzymuje koleżanka, z którą miałem przyjemność studiować przez trzy lata w jednej uczelni.
Jak zachęciłbyś młodych ludzi do tworzenia ? Jak byś przekonał, że warto?
Przede wszystkim: nie bójcie się! Może spotkacie się z ludźmi, którzy będą was krytykować dla samego krytykowania, może nie zawsze zrozumie was otoczenie, ale piszcie! Talenty są po to, by je rozwijać, a nie zakopywać i czekać, aż będzie za późno na zrobienie z nimi czegokolwiek. Tworzenie poezji to doskonały sposób na podzielenie się ze światem pięknem swojego wnętrza, to cudowny wręcz sposób komunikacji dla introwertyków (a sam nim jestem), pozwalający przekazać to, czego język nie ma odwagi powiedzieć. Piszcie, próbujcie, dzielcie się swoimi wierszami – a nuż znajdzie się wśród was Mickiewicz XXI wieku? Kto wie! Świat dziś potrzebuje poezji, dla której – nie oszukujmy się – nastały trudne czasy. Potrzebuje tej gałęzi literatury, która kształtowała pokolenia przez wieki, która do dziś zachwyca tych, którzy pozwolą sobie na wycieczkę w jej niezwykłą krainę. Czy uda się wam wydać tomik czy nie – piszcie! Każdy wers, każda strofa to wasz unikalny wkład w rozwój kultury, to świetna okazja do tego, by pozostawić po sobie ślad, który być może przetrwa kolejne tysiąclecie.
Co dla Ciebie kryje się pod słowem „artysta”? W jakim stopniu artystą się czujesz?
Artysta to ktoś, kto potrafi swoją wizją świata zachwycać innych ludzi. To ktoś, kto tą wizją chce dołożyć cegiełkę w dziele budowania lepszej rzeczywistości, rzeczywistości głębszej, piękniejszej i bogatszej duchowo. Na ile ja sam czuję się artystą? Hmm… Ja artystą czuję się na tyle, na ile odbierają mnie jako takiego inni. Mam swoją wizję świata, swoje ideały i marzenia – czy spodobają się one odbiorcom, to zależy tylko i wyłącznie od nich.
Na zakończenie proszę powiedzieć, jakie są Twoje plany na przyszłość?
Widzę, że lubisz męczyć ludzi trudnymi pytaniami (śmiech). Obecnie planuję skończyć studia, a co będzie dalej – trudno powiedzieć. Moje perspektywy na przyszłość oraz marzenia niech pozostaną moją tajemnicą. Wspominałem, że lubię mówić zagadkowo i niejasno? (śmiech). Czas pokaże, jak dalej potoczą się moje losy – a raczej losy nas wszystkich – bo przecież każdy z nas ma swój tajemniczy, indywidualny świat wewnętrzny, prawda?
———————————————————————————————————————–