Nie żałuję – zamojskie tripy

Czy w tak małym mieście jak nasze można w ogóle “brać”? Czy narkomania jest problemem jedynie dużych metropolii? Okazuje się, że nie! Środki odurzające są tam, gdzie ludzie, a ludzie są wszędzie.

“Czułam się w zdecydowanej większości dobrze, poprawiały nastrój, otwierały na nowe światy i doświadczenia. Odkrywałam możliwości mojego mózgu, o których wcześniej nawet nie śniłam.”
Policjant kierujący gangiem narkotykowym, łapanki dilerów, prowadzenie pod wpływem środków odurzających, w końcu wyroki – to narkotykowy bilans Zamościa z ostatnich paru lat. Jednak większość “wpadek” tyczy się dorosłych, samoświadomych obywateli. Co z młodzieżą, tą zaraz po podstawówce bądź gimnazjum?

Normalna, bywająca na większych koncertach czy konwentach, uczennica jednego z zamojskich liceów na pytanie, czy zetknęła się z jakimiś substancjami psychoaktywnymi, odpowiada: “Marihuana, dopalacze, kodeina, dxm, crocodil, kwas, stymulanty i bliżej niezidentyfikowane tabletki”. Narkomanów “z dolnej półki” ma w towarzystwie wielu. Czym są substancje, które się przez nią przewinęły?

Czy nastolatkom na pewno znane są skutki uboczne przyjmowania w szczególności dezomorfiny (znanej jako krokodyla)? Pierwsze znane przypadki spożycia tego stosunkowo młodego specyfiku sięgają roku 2002, rozprzestrzeniony on został za naszą wschodnią granicą. Handel między Zamościem i pobliskim miejscowościami, a Ukrainą funkcjonuje nie od dziś, ale czy celnicy wiedzą, na co “przymykają oko”? Gnicie uszu, nosa i ust, niegojące się rany i wysypka przypominająca łuskę krokodyla – na te informacje ludzie są zazwyczaj zamknięci. Popularny i tani kwas, czyli związek kwasu lizergowego (o czym młodzież równie rzadko słyszy), oprócz dobrych tripów, relaksu i euforii, często spycha do skakania z różnych wysokości (dzieje się tak przez złą ocenę odległości i umiejętności), powoduje uczucie “ciasnego sweterka”, tzn. uczuciu nacisku w klatce piersiowej, i wiele innych niekoniecznie pożądanych czynników.

Inna nastolatka z naszego miasta, kończąca gimnazjum, opisuje swoje przeżycie z mefedronem. “Raz wzięłam. Było mi po nim dobrze, czułam energię, posprzątałam dom, chciałam wszystkiego i szybciej biło mi serce. Dużo osób z mojego grona bierze mefka”.

O narkotykach lub i tych z pozoru nieszkodliwych substancjach – bowiem popularna koda czy dex (kodeina oraz dextrometorfan) zawarte są w lekach przeciwkaszlowych – za grosze i z apteki, można pisać i pisać. Żadne przepisy czy kontrole nie wyprowadzą z użytku tak wielu polepszaczy nastroju. Najważniejsze jest uświadamianie. Mamy z reguły tłumaczą małym dziewczynkom na czym polega miesiączka, pokazują gdzie w łazience leżą podpaski. Podobnie powinno być również z narkotykami.

Projekt “To ja decyduję”, tworzony na zlecenie Miasta Zamość w 2015 roku, mający na celu realizację środowiskowych programów alternatywnych wobec uzależnień, adresowanych do dzieci i młodzieży, promujących życie bez alkoholu i innych środków psychoaktywnych, jest przykładem tej dobrej ingerencji miasta w problemy mieszkańców. Czego brakuje? Kontroli przez odpowiednie służby zacisznych miejsc, o których wiadomo-niewiadomo, bo to tam zazwyczaj się “ćpa”, nagłaśniania problemu i jeszcze większej profilaktyki! Jest to problem na skalę światową, więc i u nas nie powinien odbijać się jedynie echem. No i alternatywy – dużo znaczą. 🙂

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment