W pierwszym meczu półfinałowym Portugalia pokonała Walię 2:0. Mecz nie stał na najwyższym poziomie, a o awansie zespołu z Półwyspu Iberyjskiego przesądził trzyminutowy zryw po przerwie, kiedy bramki zdobyli Cristiano Ronaldo i Nani.
Do meczu obie drużyny przystępowały osłabione. W drużynie Walii nie mogli zagrać Ben Davies z Tottenhamu oraz Aaron Ramsey z Arsenalu. Z kolei w drużynie Portugalii brakowało Williama Carvalho ze Sportingu Lizbona i Pepe z Realu Madryt.
Pierwsza połowa była bardzo słaba. Okazji było jak na lekarstwo, w pierwszej połowie padł tylko jeden celny strzał! Ten celny strzał oddał Gareth Bale, ale nie sprawił on żadnych problemów bramkarzowi Rui Patricio, ponieważ leciał wprost w środek jego bramki. Oprócz tego widzieliśmy same niecelne i niegroźne strzały. Ale na przerwę można było schodzić z pewną dozą optymizmu, bo w 44. minucie zobaczyliśmy pierwszą groźną okazję – Adrien Silva świetnie dośrodkował w pole karne, tam w górę wyskoczył Cristiano Ronaldo, ale jego strzał przeleciał niewiele nad bramką.
Druga połowa od razu została zdominowana przez Portugalczyków. W 50. minucie Portugalczycy bardzo szybko rozegrali rzut rożny, część Walijczyków nie zdążyła się jeszcze dobrze ustawić. Spod narożnika dośrodkowywał Raphael Guerreiro, w polu karnym najwyżej wyskoczył Ronaldo i pięknym strzałem głową pokonał bezradnego w tej sytuacji Henneseya. W 53. minucie Portugalia znowu zaatakowała; dośrodkowanie w pole karne wybił Chester, ale piłka spadła pod nogi Ronaldo, ten uderzył nieczysto i piłka dotarła do Naniego, który wślizgiem wbił ją do bramki drużyny Smoków. Walijczycy bardzo nieudolnie atakowali i raz po raz nadziewali się na kontry Portugalczyków. Podczas jednej z nich Ronaldo był faulowany przed polem karnym. Do rzutu wolnego podszedł sam poszkodowany i fenomenalnym strzałem przeniósł piłkę tuż nad poprzeczką. Zaczęło się robić ciekawie. W 65. minucie groźne uderzał Nani, ale Hennesey z problemami odbił piłkę. Kilka minut później po rzucie rożnym Jose Fonte sprawdził czujność bramkarza Walii, ale ten znów był na posterunku. Akcje Walii próbował ciągnąć Bale, ale sam nie był w stanie zagrozić bramce Patricio. Odczuwalny był brak Aarona Ramseya, w środku pola słabo radził sobie Joe Allen. To Portugalia wciąż była stroną wiodącą, w 78. minucie w pole karne wpadł Danilo, ale jego strzał został szczęśliwie obroniony przez Henneseya. Potem inicjatywa należała jeszcze przez chwilę do Walii, ale nie byli w stanie wejść w pole karne. Z daleka strzelał najpierw Bale, a potem Williams, ale żaden z tych strzałów nie przyniósł efektu. W 86. minucie z kontrą ruszył Ronaldo, wpadł w pole karne, minął bramkarza, ale nie był w stanie zmieścić z ostrego kąta piłki w bramce. Do końca meczu nie wydarzyło się już nic godnego uwagi i to Portugalia awansowała do finału.
Bardzo dobry turniej ma za sobą Walia. Błyszczeli dwaj najlepsi zawodnicy Bale i Ramsey, ale swoje chwile chwały mieli też mniej znani szerszej publiczności Joe Allen, Hal Robson-Kanu czy Sam Vokes. Jest to ogromny sukces podopiecznych Chrisa Colemana jako kolektywu, bo to oni obok Islandii byli najbardziej podporządkowani dyscyplinie taktycznej. Z kolei Portugalia wreszcie zagrała dobry mecz (szczególnie w drugiej połowie). Po raz pierwszy wygrali mecz w przeciągu 90 minut, a Cristiano Ronaldo wreszcie pokazał pełnię swoich możliwości. W finale zdecydowanie nie będą faworytami, niezależnie od tego, czy zmierzą się z Francją czy z Niemcami. O rehabilitację za przegrany finał z 2004 roku (0:1 z Grecją) będzie więc bardzo trudno.