Młot sportem narodowym

W jakiej dyscyplinie sportu Polacy zdecydowanie dominują i wiodą niezagrożony prym? W piłce nożnej? Nie. Może w ręcznej? Nie. A może siatkówka? Są mistrzami świata, ale to jednak dalej nie to. Sportem, w którym nie tylko dominujemy, ale także nikt nie zagraża pozycji naszych liderów jest – rzut młotem. 

Wszystko zaczęło się w Sydney

2000 rok – pierwszy raz w historii rzut młotem znalazł się w programie Igrzysk Olimpijskich. Do Sydney reprezentować Polskę pojechała młodziutka Kamila Skolimowska. 18-latka dostała się do finału, co było już dużym sukcesem dla mistrzyni świata juniorek. Pierwsza próba spalona. W drugiej 66, 33 metrów dało miejsce w pierwszej części stawki, ale nikt nie spodziewał się tego co stanie się w trzeciej rundzie. Kamila wchodzi do koła, rzuca i jej młot ląduje w odległości 71 metrów i 16 centymetrów. Sensacja, nastolatka z Polski bije rekord olimpijski oraz rekord świata juniorek, ale także ustanawia nowy rekord naszego kraju. Żadna z zawodniczek nie daje rady przekroczyć granicy 70 metrów i niespodzianka staje się faktem. Zaczyna się złota era polskiego młota. Była to pierwsza wielka impreza, w której młotem najdalej rzucali Polacy, gdyż wśród Panów równie niespodziewanie najlepszy okazał się Szymon Ziółkowski. Jako jedyny przekroczył w finale granicę 80 metrów i sprawił, że polski młot mienił się w złocie. Kolejne lata to dalsze sukcesy Skolimowskiej i Ziółkowskiego. Szymon jeszcze przez ponad dekadę rzucał na najwyższym poziomie, o czym świadczy fakt brązowego medalu na mistrzostwach Europy w Helsinkach, który był jego ostatnim sukcesem. Oficjalnie karierę zakończył w tym roku i szatnie zamienił na biuro poselskie, gdyż dostał się do Sejmu RP. Dalsze dzieje Kamili Skolimowskie zna natomiast każdy, kto choć trochę interesuje się polskim sportem. Zmarła niespodziewanie na zgrupowaniu polskiej kadry w 2009 roku i od tego czasu z ”sektora niebo” wspiera naszych lekkoatletów. Obecnie najlepsi lekkoatleci świata oddają jej hołd w memoriale, który na stałe zagościł w ich terminarzu.

Królowa młota znad Wisły

Po śmierci Kamili wydawało się, że w kobiecym młocie nastąpi pewien wakat. Jednak w cieniu mistrzyni olimpijskiej z Sydney rodziła się nowa gwiazda – Anita Włodarczyk. W 2009 roku pojechała do Berlina na mistrzostwa świata jako liderka światowych list, czym obudziła apetyt na medal. Pierwszy solidny rzut dał się drugą lokatę za faworyzowaną Betty Heidler i pokazał, że Włodarczyk naprawdę może wrócić z Berlina z medalem. Drugi rzut z pewnością przejdzie do historii polskiego sportu, gdyż Anita wzniosła się na ówczesny szczyt formy i posłała młot na odległość 77,96 metrów. Zapanowała euforia, gdyż tym rzutem ustanowiła nowy rekord świata w rzucie młotem kobiet i można zdecydowanie stwierdzić, że rozpoczęła swoją epokę w lekkiej atletyce. Z wyniku cieszyła się tak bardzo, że podczas euforii skręciła kostkę i opuściła trzy kolejne kolejki. Oczywiście nawet faworyzowana Niemka nie potrafiła jej dorównać i zakończyło się pięknym triumfem. Rok później Anita zainkasowała tylko brąz na mistrzostwach Europy, a w następnym roku wróciła z mistrzostw świata na piątej lokacie oraz straciła rekord świata na rzecz wspomnianej wcześniej Betty Heidler. Jednak był to jedynie dwuletni zastój w karierze Anity, gdyż w wielkim stylu powróciła na piedestał w 2012 roku, kiedy to okazała się bezkonkurencyjna w barcelońskich mistrzostwach starego kontynentu. Jako świeżo upieczona mistrzyni Europy pojechała w roli faworytki na Igrzyska Olimpijskie w Londynie. Tam jednak niespodziewanie okazała się lepsza Tatjana Łysenko. Rok później na Mistrzostwach Świata Włodarczyk znów musiała zadowolić się drugim miejscem i była to ostatnia impreza, na której Włodarczyk nie zajęła najwyższej lokaty. Od tego czasu nasza młociarka wygrywa wszystkie zawody, w których startuje, a w 2014 roku odzyskała rekord świata. W sierpniu zeszłego roku natomiast jako pierwsza kobieta w historii przekroczyła granicę 80 metrów i poprawiła swój rekord. O jej dominacji najbardziej świadczy fakt, że cztery z pięciu najdalszych rzutów w historii należy właśnie do niej. Obecnie nie ma młociarki, która choć trochę potrafiłaby zagrozić Anicie i wszystko wskazuje na to, że do zakończenia kariery nie zejdzie z piedestału. Teraz przed nią Igrzyska Olimpijskie, na których może skompletować swoje triumfy, gdyż do pełni szczęścia brakuje jej złota oraz rekordu olimpijskiego. Wszystko wskazuje na to, gdyż właśnie tak się stanie, bo żadna z zawodniczek nie potrafi się choćby zbliżyć do poziomu Anity.

Polski dominator

Godnego następcy doczekał się także Szymon Ziółkowski, którego ostatnie lata kariery zbiegły się z narodzinami nowego króla polskiej lekkiej atletyki. W kwalifikacjach Igrzysk Olimpijskich w Londynie Paweł Fajdek spalił wszystkie trzy próby i nie przeszedł kwalifikacji. Ta bolesna porażka tylko podbudowała ówczesnego mistrza Uniwersjady, który od tej pory … nie zszedł z podium żadnych zawodów, w których startował. Rok później obronił tytuł na Uniwersjadzie, a następnie został mistrzem Świata w Moskwie i otworzył erę Pawła Fajdka, jako dominatora męskiego młota. Z konkursu na konkurs Polak rzuca coraz lepiej i od 2015 roku, kiedy ponownie triumfował w Uniwersjadzie, nie schodzi z najwyższego stopnia podium, a jego dominację odczuwamy coraz bardziej. Na dopiero co skończonych mistrzostwach Europy w Barcelonie nikt nie potrafił nawet zbliżyć się do niego. Tak samo zresztą było na Mistrzostwach Świata w Pekinie. Teraz Paweł powalczy o pierwszy olimpijski medal i wszystko wskazuje na to, że powinien sięgnąć po ten z najcenniejszego kruszcu. W cieniu Fajdka wzrasta kolejna nowa gwiazda polskiego młota, czyli Wojciech Nowicki, który sprawił niemałą niespodziankę w Pekinie, gdzie został brązowym medalistą mistrzostw globu. Do kolejnego polskiego dubletu dołożył się na właśnie skończonych mistrzostwach Europy, gdzie znów zajął trzecie miejsce. Miejmy nadzieję, że na Igrzyskach passa zostanie zachowana i znów podium będzie w większości biało-czerwone.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment