Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro w końcu się rozpoczęły – czekali na nie zarówno kibice, jak i zmęczeni ciężkimi treningami sportowcy. W pierwszym dniu imprezy emocji z udziałem biało-czerwonych nie zabrakło – punktem dnia był mecz Agnieszki Radwańskiej oraz start kolarzy ze startu wspólnego z udziałem Rafała Majki i Michała Kwiatkowskiego.
Na początek sobotnich zmagań nasze oczy zwrócone były na rywalizację w regatach wioślarskich. W konkurencji jedynek awans do ćwierćfinału zapewnił sobie Natan Węgrzycki–Szymczyk. Polak osiągnął czas 7.12,43 i zajął 2. miejsce w swoim wyścigu, co automatycznie dało mu przepustkę do dalszej fazy. Pozostańmy chwilę dłużej przy regatach, ponieważ w sobotę wiele reprezentantów Polski w tej dyscyplinie zainaugurowało olimpijski start. Największe oczekiwania były związane z występem naszej fenomenalnej dwójki: Magdaleny Fularczyk–Kozłowskiej i Natalii Madaj, które są jednymi z kandydatek do medalu. W swoim wyścigu Polki nie pozostawiły rywalkom najmniejszych złudzeń. Wygrały zdecydowanie – 2. Chinki wyprzedziły aż o dziewięć sekund. Natomiast awans do finału zapewnili sobie panowie, rywalizujący w czwórce podwójnej. Biało-czerwoni startowali w składzie: Mateusz Biskup, Wiktor Chabel, Dariusz Radosz, Mirosław Ziętarski. Zajęli 2. miejsce, gdyż na ostatnich metrach zostali wyprzedzeni przez osadę z Australii. Szczęścia nie miały panie, które o awans powalczą w repasażu.
W Londynie 2012 Sylwia Bogacka niespodziewanie zdobywa srebrny medal w konkurencji, która nie należy do jej ulubionych. Cztery lata później w brazylijskim Rio de Janeiro chciała powtórzyć sukces sprzed lat – ta sztuka jej się nie udała. Nawet nie awansowała do finału i zajęła odległe 40. miejsce.
Dobry występ ma za sobą reprezentantka Polski w tenisie stołowym Katarzyna Grzybowska–Franc, która wykazała się niemałymi umiejętnościami i pokonała Manikę Batrę z Indii 4:2. Kolejną rywalką naszej zawodniczki będzie Song Kim. To spotkanie zaplanowane jest na godzinę 1:30 w nocy z soboty na niedzielę.
Rywalizację na olimpiadzie rozpoczęli także pływacy. Niestety, Filip Zaborowski i Wojciech Wojdak pokonali 400 m stylem dowolnym zdecydowanie za wolno – obaj w swoich wyścigach zajęli 7. miejsce. Taką samą pozycję zajęła kobieca sztafeta 4×100 m, która ostatecznie została sklasyfikowana na 15. lokacie. Chwile radości na basenie mieli natomiast Brytyjczycy – Adam Peaty ustanowił rekord świata na 100 m stylem klasycznym. Nie ma lepszego momentu na “śrubowanie” wyników niż IO!
Świetne spotkanie na korcie rozegrał polski debel – Marcin Matkowski i Łukasz Kubot. Rywalami Polaków była para z Indii – Rohann Bopanna i Leander Paes – przed rozpoczęciem spotkania trudno było jednogłośnie wskazać faworyta, ale więcej argumentów przemawiało jednak na korzyść konkurentów biało-czerwonych. Szczególnie ze względu na Paesa, który jest jednym z najbardziej utytułowanych deblistów – w swojej bogatej karierze zwyciężył w 54 turniejach ATP. Jednak w sobotę to Polacy byli lepsi i w następnym meczu będą musieli podołać znakomitemu zespołowi z Hiszpanii – Robertowi Augutowi i Davidowi Ferrerowi.
Rozczarowaniem dnia można nazwać odpadnięcie z turnieju Agnieszki Radwańskiej. Cztery lata temu także przegrała w pierwszej rundzie, ale w Rio miało było inaczej, krakowianka była wymieniana w gronie potencjalnych medalistek. Od samego początku Polka nie grała tak, jak nas do tego przyzwyczaiła, mogła sprawiać wrażenie bardziej ospałej. Wydawało się, że nie była tak energiczna, nie miała siły by biegać. Natomiast jej rywalka – Chinka Saisai Zheng imponowała skrótami i uskrzydlona widowiskowymi zagraniami grała coraz lepiej. Co mogło mieć zatem wpływ na niedyspozycję Agi? Powodów może być wiele: może po 52-godzinnej podróży Radwańska jeszcze się nie zaaklimatyzowała w Brazylii? Oczywiście nie należy usprawiedliwiać Agnieszki, bo każda zawodniczka musi zmierzyć się z takim samym problemem. Jedno jest natomiast pewne, to wielka przegrana i katastrofa tej tenisistki. Radwańska była wściekła, nie wierzyła w to, co się działo na korcie, na pewno jest bardzo rozczarowana. Na otarcie łez powalczy jeszcze w mikście, w parze z Łukaszem Kubotem. To jednak kiepskie pocieszenie, ponieważ celem był medal w singlu.
Podczas 1. dnia igrzysk biało-czerwoni mają na swoim koncie brązowy medal! Zdobył go bohater z Zegartowic! Bo tak o Rafale Majce mówi cała Polska. Świetną pracę wykonał także Michał Kwiatkowski, który uciekł wraz z piątką zawodników już na początku wyścigu. Długo prowadził, ale po 47 km peleton, mówiąc żargonem kolarskim, “siedział mu już na ogonie”. Wówczas w czołówce znajdował się także późniejszy medalista – Majka. 20 km przed metą Polak wraz z Nibalim i Henao zaatakowali i popędzili w kierunku mety. Włoch i Kolumbijczyk mieli ogromnego pecha – wywrócili się i zaprzepaścili szansę na krążek. Wówczas Rafał miał ogromną szansę, ale od finiszowych metrów wciąż dzieliło go kilkadziesiąt kilometrów i nie był w stanie uciec na bezpieczną odległość. Na finiszu przegrał z Van Avermaetem i Fuglsangiem.
Brązowy medal kolarza z Zegartowic to ogromny sukces polskiego kolarstwa! W wypowiedziach przedolimpijskich Polak mówił, że jedzie po medal – słowa dotrzymał i wpisał się na karty długiej historii. Tak dobrze nie było od lat! Ostatni olimpijski medal w kolarstwie zdobył Czesław Lang w Moskwie w 1980 roku, a cztery lata wcześniej z brązowego medalu cieszył się Mieczysław Nowicki. W sobotę Majka dołączył do tych legend! 6 lipca 2016 na długo pozostanie w naszej pamięci!