W 1918 roku, po 123 lat zaborów Polacy odzyskali swoją niepodległość. Idea odzyskania ojczyzny była w tym czasie wciąż żywa – czego przykładem są m.in. liczne zrywy o charakterze niepodległościowym. W XX wieku Europa pogrążała się w coraz większym kryzysie, czego efektem był wybuch I wojny światowej. W tym czasie sprawa polska stała się szczególnie zauważalna, gdyż zaborcy potrzebowali Polaków do wykrwawionych armii, a w zamian za to cesarze Niemiec i Austro-Węgier w manifeście z 5 listopada 1916 roku dali ogólnikową zapowiedź utworzenia państwa[1]. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym był fakt, że zaborcy walczyli po przeciwnych stronach – Niemcy i Austro-Węgry przeciwko Rosji. Klęska państw centralnych oraz wewnętrzny kryzys w carskim imperium, które było ogarnięte komunistyczną rewolucją sprawiły, że zaistniała realna szansa na odzyskanie niepodległości.
10 listopada 1918 Józef Piłsudski powrócił do Warszawy, a dzień później przejął władzę od Rady Regencyjnej – organu władzy powołanego przez zaborców. Taki był początek tworzenia nowego państwa[2]. II Rzeczypospolita (rzecz. Rzeczpospolita – podkreślał ciągłość historyczną państwa) borykała się z wieloma problemami: burzliwy proces kształtowania granic, trudna sytuacja gospodarcza, a ostatecznie wewnętrzne spory – oznaczały, że odbudowa będzie bardzo trudnym i żmudnym procesem. W pierwszych latach pokoju (od zakończenia III powstania śląskiego w 1921r.) wewnętrzne spory kształtujące się wokół instytucji parlamentu, tracącego na zaufaniu społeczeństwa doprowadziły do tego, że Polacy w coraz większym stopniu byli niezadowoleni z takiego biegu zdarzeń. Józef Piłsudski na znak protestu wycofał się z życia publicznego, obserwując jednak ogólną sytuację. 12 maja 1926 roku mając poparcie swoich zwolenników zorganizował przewrót majowy, który zapoczątkował rządy sanacji. Opozycja została zmarginalizowana, a do władzy dochodziły osoby związane z Marszałkiem[3]. Reasumując, można stwierdzić, że że rządy sanacji z jednej strony zapewniły ówczesnej Rzeczypospolitej częściową stabilizację polityczno-ekonomiczną, lecz z drugiej doprowadziły do całkowitego wypaczenia idei demokracji.
Bezpośrednio po zamachu majowym Zgromadzenie Narodowe wybrało nowego prezydenta – został nim kandydat z obozu piłsudczyków Ignacy Mościcki. Wcześniej urząd ten proponowano Piłsudskiemu, lecz odrzucił tę propozycję tłumacząc, że głowa państwa ma zbyt małe uprawnienia. Wcześniej urząd ten obejmowały osoby niemające większych aspiracji politycznych, a rola samego prezydenta w życiu państwa była ograniczona na rzecz parlamentu. Takie rozwiązanie sprawiało, że w wyniku zakulisowych rozgrywek w Sejmie rządy premierów i ich gabinetów były krótkie i niestabilne co odbijało się na kondycji państwa. Z pewnością demokracja parlamentarna z minimalną rolą prezydenta nie sprzyjała II Rzeczypospolitej – po 123 latach zaborów, Polacy nie mieli wykształconej demokracji, przez co model rządów parlamentarno-gabinetowych nie sprawdził się[4]. Ponadto potężny wpływ na władzę wywierała grupa wojskowych; było to związane bezpośrednio z tym, iż wojskowi mieli kluczowy wpływ na odzyskanie niepodległości[5].
Konstytucja kwietniowa z 1935 roku zastępująca Konstytucję z marca 1921 roku dawała głowie państwa szerokie uprawnienia – łącznie ze wskazaniem następcy, były to tzw. prerogatywy osobiste[6]. Należy jednak wspomnieć, iż już na skutek tzw. noweli sierpniowej z 2 sierpnia 1926 roku rola głowy prezydenta znacznie wzrosła[7]. Mógł między innymi rozwiązać parlament i wydawać rozporządzenia z mocą ustawy. Korzystając z ostatniego uprawnienia powołał urząd Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych – de facto naczelnego dowódcy Wojska Polskiego. Stanowisko to objął rzecz jasna Józef Piłsudski. Rola parlamentu została ograniczona, a po śmierci Generalnego Inspektora 12 maja 1935 roku realna władza skupiła się w rękach trzech osób: prezydenta Mościckiego, marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego i ministra spraw zagranicznych Józefa Becka[8]. Ten triumwirat przypieczętował zanik demokracji w Polsce. Ponurą zapowiedzią tego stało się areszt polityczny w Berezie Kartuskiej, a także tragiczna śmierć Walerego Sławka w styczniu 1939 roku – czołowego polityka sanacji. Parlament odgrywał minimalną rolę – służąc tylko do przegłosowywania ustaw, a ponadto utracił swój pluralizm polityczny, bowiem zasiadali w nim wyłącznie politycy sanacyjny. Mimo to, te polityczne trio od ’35 roku dawało Polsce pewną stabilizację, bowiem każdy z nich miał konkretne zadania i obowiązki, co ostatecznie przełożyło się na unormowanie sytuacji politycznej. Był to jednak stabilny model na czasy pokoju, bowiem gdy doszło do ochłodzenia relacji między Warszawą a Berlinem brak kooperacji między Mościckim, Śmigłym-Rydzem a Beckiem ostatecznie przypieczętowały o wrześniowej klęsce. Pierwsze sygnały nieskuteczności triumwiratu pojawiły się pod koniec 1938 roku, gdy Józef Beck usłyszał propozycje od swojego niemieckiego odpowiednika Joachima von Ribbentropa dotyczące m.in. Gdańska i budowy eksterytorialnej autostrady łączącej Prusy Wschodnie z Rzeszą. Polski minister nie poinformował prezydenta i marszałka o propozycjach III Rzeszy, co przesądziło o późniejszym biegu wydarzeń[9]. Gdy się okazało, że niemieckie żądania pochodzą od samego Hitlera, a Polska je odrzuciła, było już za późno by móc w lepszym stopniu przygotować się do wojny. Pospiesznie realizowany plan obrony Rzeczypospolitej zawierał wiele niedopatrzeń, bowiem w wyniku braku informacji od Becka dla Śmigła-Rydzego polscy sztabowcy nie mieli dostatecznie dużo czasu na opracowanie skutecznej obrony. Mościcki, Śmigły-Rydz i Beck byli politykami, którzy w przypadku realnego zagrożenia nie potrafili skutecznie działać; ich własne ambicje i brak dostatecznego zaangażowania w sprawy państwa przyniósł tragiczne skutki. Ponadto, konstytucja kwietniowa (uchwalona przez polityków sanacyjnych) doprowadziło do upadku istoty demokracji – parlament uosabiający możliwość prezentowania różnych opinii stał się monopartyjną instytucją, w której zasiadali tylko i wyłączni politycy jednego obozu całkowicie podporządkowanego rządowi. Ponadto sam sposób uchwalenia tego aktu normatywnego jest co najmniej kontrowersyjny. W czasie jednego z posiedzeń prawnik obozu sanacyjnego Stanisław Car przedstawił tezy konstytucyjne, przez co na znak protestu opozycja opuściła salę obrad[10]. Tym samym tezy zostały przedstawione jako projekt nowej konstytucji, który został przegłosowany głosami obozu sanacyjnego. Zaś sama konstytucja weszła w życie 23 kwietnia 1935 roku[11].
Można zatem jednoznacznie stwierdzić, że blaskiem politycznym była pewna stabilizacja polityczna za sanacji – była ona co prawda osiągnięta, jednak sposób jej wypracowania jest powszechnie nieakceptowalny dla demokratycznego państwa. Z pewnością cieniem II Rzeczypospolitej był autorytarny model rządów – wypaczający możliwość istnienia opozycji mającej realny wpływ na stan kraju. Po 1926 roku w sejmie nie znalazły się ugrupowania endeckie, chłopskie czy też lewicowe – pozostały one poza sejmem, a często ich przywódcy (np. Wojciech Korfanty reprezentujący chadecję) zostali aresztowani. Fakt ten oznacza, że gdzieś w sanacyjnej Rzeczypospolitej zatraciła się wizja Polski z czasów zaborów, gdzie każdy ma równe szanse i ma możliwość wyrażania swoich poglądów i przekonań[12].
Przeszło sto lat zaborów skutkowało wyraźnymi dysproporcjami gospodarczymi między poszczególnymi obszarami Polski. Dla władz II Rzeczypospolitej unormowanie trudnej sytuacji gospodarczej w kraju, przez który przeszedł front było priorytetowym zadaniem, jednocześnie trudnym w realizacji. W ostatecznym rozrachunku to nie poszczególne rządy a jednostki doprowadziły do tego, że perspektywy stały się bardziej optymistyczne. Częste zmiany rady ministrów w latach 1918-26 były wyjątkowo niekorzystne dla Polski, ponieważ kolejne władze nie potrafiły sobie poradzić m.in. z rosnącą inflacją, która konsekwentnie doprowadzała do rosnącego niezadowolenia społecznego. Dopiero reforma Władysława Grabskiego (denominacja) chwilowo ustabilizowała sytuację[13]. Polska jednak pozostawała krajem, w którym dominowało rolnictwo, a życie przeciętnego Polaka było porównywalne z poziomem Bułgara czy Jugosłowianina, a kraje te odstawały od ówczesnej czołówki[14]. Gdy w 1929 roku wybuchł światowy kryzys II Rzeczypospolita ponownie pogrążyła się w kryzysie. Spadek płac i ograniczenie handlu z innymi państwami zmusiły obóz władzy do przeprowadzenia istotnych reform. Za czasów Eugeniusza Kwiatkowskiego pełniącego funkcję ministra gospodarki nastąpiła wyraźna poprawa sytuacji ekonomicznej. Te czasy są wyraźnym blaskiem II Rzeczypospolitej. Miało to m.in. odzwierciedlenie w sztandarowym projekcie budowy Centralnego Okręgu Przemysłowego (COP), który był sercem gospodarki polskiej. To tam znalazło zatrudnienie wiele osób, a już wkrótce wiele zakładów z tamtego rejonu zaczęło produkować sprzęt m.in. na potrzeby wojska. Za czasów sanacji nastąpił także rozwój handlu – Gdynia stała się jednym z najważniejszych portów w basenie Bałtyku, a w planach zamierzano stworzyć sieć dróg szybkiego ruchu łączącą najważniejsze miasta[15]. Jednakże cień rzuca się na fakt, że na skutek autorytarnych rządów sanacji opozycyjni politycy nie byli dopuszczani do głosu w kwestiach gospodarczych, (ogólnie ich wpływ na całą politykę państwa po 1926 roku stał się znikomy) przez co faktyczny wpływ na ekonomiczne aspekty pozostawał w rękach Kwiatkowskiego. Dominował tylko jeden pogląd – odgórnie ustalony przez obóz władzy, a pozostałe osoby spoza kręgu władzy nie miały żadnego wpływu. W demokratycznym państwie, dziedzina gospodarki pozostaje wolna – każdy może mieć na nią wpływ w mniejszym czy większym stopniu. W przypadku II Rzeczypospolitej tak jednak nie było – opozycja nie mogła w jakikolwiek sposób przeprowadzać pewnych reform, które jeszcze bardziej mogłyby wpłynąć na ożywienie gospodarcze państwa, które nastąpiło dopiero w latach trzydziestych.
II Rzeczpospolita od samego początku była państwem wielonarodowym. Mieszkali tutaj obok Polaków (70% społeczeństwa) m.in. Żydzi (10%) i Ukraińcy (również 10%) stanowiący dość wysoki odsetek w społeczeństwie[16]. W czasach demokracji parlamentarnej cieszyli się oni takimi samymi prawami jak Polacy, żyjąc na normalnych zasadach. Można powiedzieć, że do 1926 roku II Rzeczypospolita była państwem tolerancyjnym. Dopiero od czasów sanacyjnych nastroje uległy zaostrzeniu, a Polacy coraz niechętnie odnosili się w szczególności do Żydów[17]. Głównym polskim teoretykiem antysemityzmu był Roman Dmowski, a wiele jego przemyśleń silnie oddziaływało na część społeczeństwa, które coraz krytyczniej postrzegało obecność innych nacji na terenie kraju. Również obóz władzy ulegał tym nastrojom czego przykładem jest m.in. ograniczenie miejsc na uniwersytetach dla osób żydowskiego pochodzenia[18]. Fakt ten oznaczał, że za czasów sanacyjnej Polski doszło do wypaczenia otwartego na inne narody państwa, przez co Polska coraz bardziej zaczęła ulegać nastrojom ksenofobicznym. Uleganie antysemickim nastrojom rzuca cień na II Rzeczpospolitą.
Dodatkowym problemem dla państwa polskiego było niekorzystne położenie geopolityczne. Od obydwu stron graniczyła z potężnymi państwami – z Republiką Weimarską (a od ’33 roku z III Rzeszą), a od wchodu ze ZSRR. Według Piłsudskiego w przypadku takiego położenia najlepszą koncepcją było utworzenie państwa o charakterze federacyjnym, w którym Polska miała odgrywać najważniejszą rolę. Ponadto zarówno z III Rzeszą i ZSRR należało utrzymywać stosunki poprzez realizację politykę równowagi[19]. Już jednak od samego początku istnienia II RP koncepcja marszałka przepadła. Zajęcie Litwy Środkowej i konflikt z Czechosłowacją o Zaolzie stawiały Polskę w niekorzystnym świetle. Takie działanie było wyjątkowo niekorzystne, a dodatkowo pozbawiało Polaków na możliwości pozyskania potencjalnych sojuszników. Za czasów rządów sanacyjnych podpisano pakty o nieagresji ze ZSRR (w 1932 roku), a dwa lata później z III Rzeszą (styczeń, 1934 roku). Można zatem powiedzieć, że próba budowy pokojowych relacji z mocniejszymi to blask dla ówczesnej Polski. Traktaty te zapewniły sukces rządowi sanacji i pozwoliły na spokojnym budowaniu państwa. Jednakże od czasu śmierci Piłsudskiego obóz władzy coraz bardziej odchodził od idei równowagi doprowadzając do wyraźnego zbliżenia między Niemcami a Polską. Taki bieg zdarzeń od ’38 roku – czyli od niemieckiego anschlussu Austrii a następnie inwazji na Czechosłowację (w wyniku której Wojsko Polskie zajęło sporny obszar Zaolzia) stawiał II RP w niekorzystnym świetle jako państwo sympatyzujące z najeźdźcą. Czar goryczy przelało wkroczenie Wojska Polskiego na Zaolzie oraz nawiązanie dyplomatycznych relacji pod groźbą z Litwą[20]. Fakty te rzucają cień na ówczesną Polskę, ukazując ją jako państwo ulegające poczuciu megalomanii, które ma poczucie wyższości nad słabszymi narodami.
Reasumując, rządy sanacji były wyborem mniejszego zła. Aż do 1926 roku demokracja parlamentarna była ustrojem, który nie potrafił zagwarantować stabilizacji polityczno-ekonomicznej. Dopiero rządy sanacyjne doprowadziły do częściowego odbudowania trudnej sytuacji państwa, lecz autorytarny model wypaczył istotę demokracji oraz przekreślił federacyjną myśl Piłsudskiego. Jest to swego rodzaju paradoks, bowiem zwłaszcza po ’35 roku sanacyjni politycy jawili się jako kontynuatorzy idei marszałka, a w rzeczywistości działali, lecz także przyzwalali na odmienne postępowanie.
Bibliografia:
Pozycje zwarte:
[1] A. Czubiński Historia powszechna XX wieku, Poznań 2009, str. 95
[2] Od niepodległości do niepodległości, Warszawa 2014, str. 22-23
[3] K. Krasowski, M. Krzymkowski, K. Sikorska-Dzięgielewska, J. Walachowicz Historia ustroju państwa, Poznań 2002, str. 362-365
[4] R. Śniegocki Burzliwy wiek XX, Warszawa 2012, str. 39-51
[5] Od niepodległości…, op. cit., str. 24-42
[6] K. Krasowski, M. Krzymkowski, K. Sikorska-Dzięgielewska, J. Walachowicz Historia …, op. cit., str. 369-372
[7] Ibidem, str. 364-365
[8] Od niepodległości…, op. cit., str. 86-92
[9] R. Śniegocki Burzliwy wiek XX, op. cit., str. 118
[10] H. i T. Jędruszczak, Ostatnie lata II Rzeczypospolitej 1935-1939, Warszawa 1970, str. 19-20
[11] Ibidem
[12] K. Chojnicka, H. Olszewski Historia doktryn polityczno-prawnych, Poznań 2004, str. 314-315
[13] Od niepodległości…, op. cit., str. 64-65
[14] H. i T. Jędruszczak, Ostatnie lata II Rzeczypospolitej 1935-1939, op. cit., str. 156
[15] Od niepodległości…, op. cit., str. 62-68
[16] Ibidem, str. 44
[17] Ibidem, str. 52
[18] Ibidem
[19] R. Śniegocki Burzliwy wiek XX, op. cit., str. 58-59
[20] Ibidem, str. 117-118