Z góry uprzedzam, że jest to recenzja osoby nieznającej historii rodziny Beksińskich. Będę analizował wyłącznie sam film, bez odniesień do faktów.
„Ostatnia Rodzina” jest dramatem biograficznym o rodzinie Beksińskich, a konkretnie o Zdzisławie (Andrzej Seweryn), utalentowanym, surrealistycznym malarzu oraz jego synu, Tomaszu (Dawid Ogrodnik), który jest cenionym dziennikarzem radiowym.
Jednym z tematów przewodnich filmu jest rodzina. Postać grana przez Seweryna w jednej scenie mówi, że rodziną nazywamy grupę ludzi, która wzajemnie się kocha, ale jednocześnie żywi do siebie wiele negatywnych emocji, co idealnie podsumowuje stosunki u Beksińskich. Z perspektywy wielu lat obserwujemy jak rozwijają się bohaterowie, oraz jak wyglądają relacje między nimi. Para głównych bohaterów jest od siebie skrajnie różna, posiadają nietypowe nastawienia do życia. Zdzisław jest typem stoika. Do wszystkiego podchodzi z dużym dystansem, jest całkowicie opanowany, wszystko wydaje mu się oczywiste i przewidywalne. W prawie nic nie angażuje się emocjonalnie, wszystko traktuje jak zjawisko, które warto udokumentować kamerą (nawet jeżeli jest to coś tragicznego). Na jego twarzy maluje się albo lekki, niby serdeczny uśmiech, albo nieustanny, beznamiętny grymas. Tomasz z kolei jest osobą bardzo wrażliwą emocjonalnie. Świat go przytłacza, nie potrafi go zrozumieć. Dynamicznie gestykuluje, często podnosi głos, popada w histerię. W życiu prywatnym wydaje się niedojrzały – często przeklina, wybucha rozpaczą, albo agresją. Dwa tak różne od siebie charaktery nie mają prawa żyć ze sobą w zgodzie. Jedyną osobą, która jest w stanie utrzymać tą specyficzną rodzinę w jakimś porządku i pogodzić ze sobą, jest Zofia, żona Zdzisława i matka Tomasza. To osoba niezwykle troskliwa, sumienna, pragnie szczęścia dla najbliższych. Widać wyraźnie, że jest jej ciężko, że bardzo męczy się i nie poddaje. Jej rolę podsumowuje najlepiej scena, w której próbuje zrobić zdjęcie swojemu mężowi i synowi, ale nie może zmieścić ich w kadrze, ponieważ są za bardzo oddaleni od siebie. Poza tą trójką na dalszym planie znajdują się babcie, czyli matki Zdzisława i Zofii. Trójka bohaterów napisana jest rewelacyjne, posiadają głębię, niepowtarzalne osobowości i odgrywają niebanalne rolę w filmie.
Kolejnym motywem przewodnim filmu jest śmierć. Tomasz już od lat młodości posiada skrajne emocjonalnie problemy, bardzo często rozmyśla nad samobójstwem, połowa rodziny boryka się z problemami zdrowotnymi. Głowa rodziny doskonale zdaje sobie sprawę z tragicznego losu jaki może dotknąć jego bliskich, ale całkowicie godzi się z tym faktem i czeka cierpliwie na dalszy bieg wydarzeń. Od początku do końca nad Beksińskimi unosi się śmierć. Tę ponurą atmosferę idealnie podkreśla warstwa audiowizualna. Scenografia dopracowana została w najmniejszych detalach. Mieszkania bohaterów wyglądają z pozoru jak w każdym innym PRL-owskim blokowisku, ale wyróżniają je liczne obrazy Beksińskiego. Są to dzieła surrealistyczne, niepokojące, turpistyczne, wręcz apokaliptyczne, co wiernie oddaje całą specyfikę „Ostatniej Rodziny”. Zdjęcia są znakomite- statyczne, surowe, w szaroburej kolorystyce. Oryginalna ścieżka dźwiękowa, skromna, składająca się z subtelnych, niezwykle klimatycznych, nieco przygnębiających utworów. Częściej jednak słyszymy znane, wspaniałe utwory z prywatnej kolekcji płyt rodziny Beksińskich (np.: “Song to the Siren” This Mortal Coil, albo “Night In White Satin” Moody Blues). Twórcom filmu zależało na wiarygodności (niekoniecznie na zgodności z faktami), ukazaniu najróżniejszych aspektów życia Beksińskich – zarówno tych zabawnych, jak i smutnych. Dominuje ponura atmosfera, ale na szczęście znalazło się miejsce na kilka zabawniejszych scen i dialogów.
Najlepiej wypada chyba aktorstwo. Andrzej Seweryn i Aleksandra Konieczna są rewelacyjni w swoich rolach. Każda emocja wygląda naturalnie, nie ma momentu, w którym można poczuć, że oglądamy jedynie aktorów odgrywających role. Są to niezwykle sugestywne kreacje. Przedstawiają emocje w subtelny sposób, ale idealnie widać co czują bohaterowie. Trudniej jednoznacznie ocenić rolę Dawida Ogrodnika. Bez wątpienia, jest to bardzo ekspresyjna rola, aktor gra praktycznie całym swoim ciałem, co tworzy całkowity kontrast do powściągliwego Seweryna. To zdecydowanie innym rodzaj aktorstwa, do tego stopnia, że spotka się z skrajnie różnym odbiorem. Wszystko zależy od podejścia. Albo uznacie, że aktor również spisał się świetnie i tworzy dobrą przeciwwagę, albo że kompletnie przeszarżował.
Lekki zgrzyt może wzbudzać nie do końca dopracowana narracja i montaż. Akcja filmu rozgrywa się na przestrzeni wielu lat. Nie raz widzimy przeskok o kilka lat do przodu, z miejsca na miejsce. Przez co momentami można poczuć lekką dezorientację i pogubić w tym gdzie bohaterowie aktualnie się znajdują i co się wcześniej wydarzyło, a pewne wątki wydają się niedokończone. Można jednak dywagować, czy taka surowa narracja i nieco chaotyczny montaż nie był przypadkiem zamierzony, czy twórcy tym sposobem nie chcieli odzwierciedlić trudnego, skomplikowanego życia Beksińskich. Mało przekonująca jest charakteryzacja aktorów – oglądamy wydarzenia na przestrzeni 28 lat i nie widać wyraźnego starzenia na twarzach aktorów, na dodatek Ogrodnik przez sporą część filmu nosi wyraźnie sztuczny zarost.
„Ostatnia Rodzina” może nie jest filmem bezbłędnym, ale według mnie jest filmem znakomitym. Dzieło niezwykle przejmujące, skłaniające do pewnych pesymistycznych refleksji, które zostanie zapamiętane na długie lata. Choćby dla samego aktorstwa naprawdę warto obejrzeć.