PSY KOCHAM A KURCZAKI KOCHAM JEŚĆ

Jaka jest świadomość społeczeństwa polskiego na temat praw zwierząt?

Ostatnimi czasy w social mediach można zauważyć rozprzestrzeniającą się modę na weganizm. Najwięcej blogów czy kanałów na Youtube o takiej tematyce znajdziemy oczywiście w USA, ale i polski Internet może pochwalić się takimi osobami jak Juszes czy Karolina Sobańska – najbardziej znanymi chyba w wege kręgach blogerkami.

W większych miastach coraz szybciej powstają wegańskie restauracje i kawiarnie, co oczywiście cieszy roślinożerców niezmuszonych do robienia kanapek bez produktów odzwierzęcych, kiedy chcą wyjść z domu na dłuższy czas i nie umrzeć z głodu, ale z drugiej strony pociąga za sobą falę drwin ze strony „mięsożerców”. Temat krążących po internecie memów wyśmiewających weganizm mógłby być materiałem na kolejny artykuł, ale ten poruszać ma nieco inny temat. Warto przyjrzeć się temu, co tak naprawdę kryje się pod etyczną stroną diety roślinnej. Powszechnym wyobrażeniem weganina czy wegetarianina jest typowy hipster w golfie, decydujący się na tę dietę tylko z powodu mody, aczkolwiek częstym wyobrażeniem osoby po przeciwnej stronie barykady jest samiec alfa, jedzący na śniadanie, obiad i kolację krwisty stek. Zapewne takie osoby istnieją, ale czy między tymi złośliwymi, słownymi przepychankami jest miejsce na zastanowienie się, o kogo tak naprawdę (najczęściej) chodzi w diecie roślinnej? Mianowicie o zwierzęta.

Kręg kultury zachodniej ma zdaje się jasny podział zwierząt na te „do kochania” i „do jedzenia”. Kiedy wszyscy trzymamy się wyznaczonych granic, większość społeczeństwa się nie buntuje. Jednak gdyby jamnika przesunąć z grupy „tych kochanych” do „tych zjadanych” nastąpiłby zgrzyt moralny i zapewne głośne oburzenie. Już teraz zresztą można zauważyć niechęć do idei spożywania psiego mięsa np. w Chinach (gdzie wynika to oczywiście z ogromnej populacji tego kraju).

Są jednak zwierzęta spoza grupy pupilów domowych, które wzbudzają emocje. Duża część Polaków czuje złość na hodowców norek, szczególnie tak bestialskich „pseudohodowców” jak ci ze wsi Baranowo – gdzie zwierzęta trzymane były w tragicznych, warunkach i dramatycznym stanie. Zainteresowała się tym nawet publiczna telewizja, więc widać, że temat futer i okrucieństwa sposobu ich pozyskiwania jest przedmiotem zainteresowania ludzi, a nawet pewnego rodzaju potępienia. Może być to spowodowane faktem, że wiele celebrytek kreuje się na przejęte losem zwierząt, odmawiając noszenia prawdziwych futer. Najczęściej w kampaniach antyfutrzanych można zobaczyć modelkę Joannę Krupę — jej nazwisko przyciąga widownię, więc i świadomość zainteresowanego społeczeństwa rośnie. Tylko dlaczego nikt nie przejmie się skórzanymi kurtkami czy butami? Pewnie dlatego, że są pozyskiwane z krowy, a krowy przecież należą do kręgu zwierząt do jedzenia, a więc wyrzutów sumienia nie ma.

 

 

Gdzieś pośrodku- między świadomością a niewiedzą lub niechęcią do dowiedzenia się, plasują się cyrki. Przeciętny Polak, zabierając dziecko do cyrku, w którym występują zwierzęta, nie zastanawia się lub nie chce się zastanowić nad przebiegiem tresury, nad tym, dzięki czemu słoń potrafi wykonać niesamowitą sztuczkę, czy w jakich warunkach trzymane są te z natury dzikie zwierzęta. W Internecie można obejrzeć wiele filmików pokazujących okrutne traktowanie słoni, wielbłądów, tygrysów i innych zwierząt przez treserów. Na tej płaszczyźnie coś zaczyna się zmieniać, chociażby w Słupsku (za sprawą prezydenta Roberta Biedronia, który warto wspomnieć, często podejmuje inicjatywy dotyczące praw zwierząt) zakazano występów cyrkom ze zwierzętami. Głośno jest o innych miastach planujących lub będących w trakcie wprowadzania takich rozwiązań jak Katowice czy Wrocław.

 

Jeszcze niżej na skali świadomości umieścić można umieścić konie z Morskiego Oka. Głośna wśród obrońców praw zwierząt sprawa, która wbrew pozorom nie została rozwiązana, ledwie kojarzona przez przeciętnego Polaka. Wymęczone konie, ciągnące po nawet 20 (!) osób na wozie, obrazy padających po drodze zwierząt – turysta w Zakopanem nie przejmuje się, bo nogi bolą od wchodzenia, ale Morskie Oko zobaczyć by chciał. Dzięki protestom obrońców zwierząt sytuacja miała zmienić, jednak po wizycie w Tatrach dwa miesiące temu, mogę stwierdzić, że zmiany te mogą być co najwyżej zmianami kosmetycznymi. Co by ekolodzy się odczepili, a pieniądze się zgadzały.

Ostatnim tematem (choć jest ich jeszcze co najmniej kilkanaście) jest hodowla zwierząt takich jak świnie, kury, krowy – zwierząt „przemysłowych”. To jak wygląda hodowla świń czy rzeźnia, przestrzeń dla krów czy warunki, w jakich trzymane są kury, leży najniżej na naszej skali świadomości społecznej. Czy jest tak dlatego, że ludzie naprawdę nie są ciekawi, nie posiadają źródeł czy zwyczajnie nie chcą wiedzieć, aby bez wyrzutów sumienia zjeść schabowego? Pytanie jest chyba retoryczne. Chcę jednak poruszyć, jeden konkretny temat, który ostatnio przewija się w mediach. Jajka. Do niedawna większość Polaków nie miała pojęcia, co oznaczają cyfry malowane na skorupkach (dla jasności 0- chów ekologiczny, 1- wolno wybiegowy, 2 – ściółkowy, 3 – klatkowy. Oczywiście im większa cyfra, tym niższa cena). Sytuacja zmieniła się, kiedy sieć sklepów „Lidl” zapowiedziała wycofanie ze sprzedaży jajek „trójek”. Czy powodem był los zwierząt, kreowanie pozytywnego PRu, podlizanie się coraz większej grupie roślinożerców? Jakakolwiek byłaby tego przyczyna, pociąga ona za sobą inne sklepy rozważające te opcje. Ten zabieg sprawia oczywiście, że jajka drożeją, a co za tym idzie — budzi to zainteresowanie ludzi.

 

 

Wraz z rozwojem kraju, świadomość społeczeństwa na tematy związane z prawami zwierząt rośnie, ale i tak wciąż jest niska. Poprawić ją próbują istniejące w Polsce organizacje, takie jak: „Fundacja Międzynarodowy Ruch Na Rzecz Zwierząt Viva!” czy uznawane za bardziej radykalne „Otwarte Klatki”. Niezależnie czy jesteś przeciwnikiem, czy poplecznikiem weganizmu, warto zgłębić tematykę praw zwierząt. Każdy z nas powinien wiedzieć, przeciwko czemu lub za czym tak naprawdę stoi i podejmować decyzje będąc całkowicie świadomym ich konsekwencji. W tym wypadku ciekawość nie jest pierwszym stopniem do piekła – jest czasem ujrzeniem szokującego obrazu piekła stworzonego przez ludzi dla zwierząt.

 

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment