Nasza (ekstra)Klasa #8 – “Piłka bywa sprawiedliwa”

Po dwóch tygodniach przerwy wraca Ekstraklasa. W ten weekend szczególnie uważnie przyglądano się dwóm klubom: Legii Warszawa i Wiśle Kraków. Mistrzowi Polski dlatego, że już w środę stanie naprzeciw Borussii w wyczekiwanej od dwudziestu lat Lidze Mistrzów. Białej Gwieździe, bo wciąż mało kto potrafi uwierzyć, że klub z tak uznaną marką przegrał sześć ostatnich meczów. Jak poradziły sobie te i pozostałe zespoły po przerwie na reprezentacje?

W Gliwicach dzieją się rzeczy co najmniej niesłychane. Przed sezonem pożegnano się z autorem wicemistrzostwa Polski – Radoslavem Latalem – a zespół powierzono jego asystentowi. Ten uczynił grę Piasta jeszcze tragiczniejszą, przez co w tamtym tygodniu zastąpił go nowy szkoleniowiec… Latal. Jakby tego było mało, w weekend gliwiczanie w 90. minucie prowadzili z Górnikiem Łęczna 3:1, aby ostatecznie dać sobie strzelić dwa gole i wyrwać pewne trzy punkty. Ktoś może powiedzieć, że to wypadek przy pracy, ale patrząc na wszystko, co dzieje się z Piastem w ostatnich tygodniach, taką postawę w meczu z zespołem ze strefy spadkowej trzeba nazwać dobitnie – frajerstwo.

***

Jednym z większych pozytywnych zaskoczeń początku sezonu jest niewątpliwie kielecka Korona. Nawet nie dlatego, że przed ósmą kolejką zajmowała szóste miejsce w tabeli, ale przede wszystkim, że zaczęła konsekwentnie zmieniać swój wizerunek drużyny łamiącej nogi komu popadnie. Dobry przykład tego mogliśmy zobaczyć w ten weekend. Jedyne i zwycięskie trafienie w meczu z Arką Gdynia padło po akcji tria, który zamiast bezpardonowych ataków na nogi woli finezyjnie budowane ataki na bramkę. Najpierw uderzał były piłkarz Realu Palanca, odbitą piłkę głową zgrał Aankour, a bezbłędną kończącą główką popisał się Sekulski. Nie zdziwię się, jeśli już niedługo prasa zacznie stosować w stosunku do tych zawodników wysokogórskie określenie „trzy korony”.

***

Stadion na 81 tysięcy miejsc kontra obiekt mieszczący nieco ponad 4,5 tysiąca osób. Łączna wartość zawodników wynosząca 340 milionów euro kontra łączna kwota nieprzekraczająca nawet 6,5 miliona. Druzgocących różnić między Borussią Dortmund a Termalicą Nieciecza nie sposób nawet zliczyć. Jedyny łączący ich element to rozegranie na przestrzeni pięciu dni meczu z Legią Warszawa. Jak więc nawet odważyć się włączyć telewizor w środowy wieczór, jeśli mistrz Polski nie dał rady klubowi ze wsi liczącej bagatela 750 mieszkańców. To, co wyczynia Legia na początku sezonu, już nawet nie śmieszy, a frustruje. Na polski klub w Lidze Mistrzów czekaliśmy dwadzieścia lat. Na solidny polski klub w tym turnieju chyba jeszcze przyjdzie nam poczekać.

***

Przez sześć (a licząc przerwę nawet siedem) ostatnich tygodni napisałem o grze Wisły już wystarczająco dużo mocnych słów. Aby oszczędzić sobie następnych, tym razem przyznam tylko, że krakowianie w meczu z Jagiellonią Białystok byli po prostu, po piłkarsku, słabsi. Białostoczanie z meczu na mecz grają coraz efektowniej, a Konstantin Vassiljev strzela coraz bardziej kosmiczne bramki, więc ich miejsce na szczycie tabeli jest naturalną koleją rzeczy. Wisła natomiast dawno już zapomniała, o co chodzi w tym sporcie i jest ostatnia. Piłka bywa sprawiedliwa.

Wyniki 8. kolejki Lotto Ekstraklasy:

Cracovia 0-1 Lechia Gdańsk

Zagłębie Lubin 1-2 Wisła Płock

Piast Gliwice 3-3 Górnik Łęczna

Korona Kielce 1-0 Arka Gdynia

Termalica Nieciecza 2-1 Legia Warszawa

Lech Poznań 3-1 Pogoń Szczecin

Jagiellonia Białystok 2-1 Wisła Kraków

Śląsk Wrocław 1-2 Ruch Chorzów

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment