Widzę w nas wielki potencjał – rozmowa z Przemkiem Schołtun, zawodnikiem KS Dragons

11094725_1005860966108716_8218293635851315768_n

Futbol amerykański w Polsce nie posiada takiej historii jak np. piłka nożna. Nie oznacza to jednak, że nie ma swoich zwolenników i aktywnie działających reprezentantów. Z szybkiego rozwoju skorzystało już wielu młodych zawodników. Jednym z nich jest także wschodząca gwiazda Dragons Zielona Góra, Przemek Schołtun.

 

Dlaczego zainteresowałeś się akurat tym sportem a nie np. piłką nożną?

Futbol amerykański jest o tyle fajnym sportem, że łączy w sobie wszystkie inne. Na przykład w lekkoatletyce trzeba być szybkim, silnym i zwinnym. Grając w szachy trzeba za to być mądrym. W futbolu potrzebne są wszystkie czynniki, które zdobywamy w tych dyscyplinach.

Czy to właśnie pokierowało twoją decyzją o przystąpieniu do Dragonsów?

Myślę, że bardziej sympatia tym pokierowała. W życiu próbowałem wielu sportów – od piłki nożnej po koszykówkę i jakieś sporty indywidualne. Nic jednak nie dało mi tyle radości, co Dragonsi.

Jak wyglądały Twoje początki w drużynie?

Zacząłem grać w 2012 roku. Początki były trudne. W pierwszych treningach i spotkaniach drużynowych byłem raczej z boku. Do drużyny wstąpiłem razem z kolegą i obaj byliśmy trochę odseparowani od reszty. Dopiero potem, z czasem, kiedy wykazywaliśmy się w sporcie, zaczęliśmy być akceptowani. Trwało to około pół roku.

Czy wiążesz swoją przyszłość z zielonogórskim klubem?

Myślę, że tak. Chciałbym się w tej drużynie rozwijać i ciągle grać. Wszystkiego się tutaj nauczyłem i fajnie by było tu też zostać.

A nie chciałbyś przejść do innej, może lepszej, drużyny?

W zeszłym sezonie dostałem 3 oferty z drużyn topligowych klasy rozrywkowej i odrzuciłem je. W Zielonej Górze wszystko zaczęło nabierać tempa, mamy nowego trenera, będziemy mieli nowy stadion. Widzę w nas wielki potencjał.

Jak oceniłbyś wasz poprzedni sezon?

W zeszłym sezonie na pewno brakowało awansu do pierwszej ligi, który był tak naprawdę na wyciągnięcie ręki. Niestety, nie mogliśmy wziąć udziału w meczu o I ligę z drużyną z Lublina. Mieliśmy wtedy problemy z budżetem, kontuzjami zawodników. Była to już końcówka sezonu, która okazała się dla nas bardzo ciężka. Skończyliśmy na 3. miejscu w lidze, za to pierwsi w grupie.

Zostałeś sportowcem roku. Co według Ciebie się do tego przyczyniło?

Duży wkład i praca. Najważniejsze jednak chyba było moje podejście do tego sportu. Nie mogłem się poddać, opuszczać treningów. Cenna była również pomoc ze strony kolegów, doping rodziny i bliskich mi osób. Wszystko to się przekłada na sukces. Każdy musi spełnić swoją rolę na boisku, to też bardzo motywuje.

W nadchodzącym sezonie będziecie grali z Poznaniem, Wrocławiem i Gorzowem Wielkopolskim. Kogo najbardziej się obawiacie?

Najtrudniejszym rywalem dla nas będzie chyba Wrocław. Jest to skład B wicemistrzów Polski z topligi. Myślę, że to właśnie z nimi będzie najtrudniej, ale Gorzów także z pewnością nie ułatwi nam sprawy. W zeszłym roku grali w ośmioosobowej odmianie futbolu i osiągnęli wicemistrzostwo. Nie wiemy dokładnie, czego możemy się po nich spodziewać.  Poznań natomiast jest już nam dobrze znany.

Jak opiszesz nastroje panujące w zespole przed nadchodzącym sezonem?

Do sezonu mamy jeszcze trochę czasu, staramy się teraz dokończyć sezon przygotowawczy. Czekamy na pierwsze mecze. Póki co jest spokojnie.

Co, jako ekipa, chcielibyście jeszcze osiągnąć?

W tym roku chcemy skupić się na wejściu do pierwszej ligi. A wiadomo, że z niej już niedaleko do topligi. A po top lidze.. hm.. może Europa? Fajne by było.

Co chciałbyś powiedzieć młodym sportowcom?

Do nas może przyjść każdy i każdy tak naprawdę znajdzie dla siebie miejsce na boisku. Nieważne są aspekty fizyczne, wszystko da się wytrenować.

Fot. Anna Roszkowska

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment