Będąc jeszcze uczennicą gimnazjum, zawsze miałam wrażenie, że w Kaliszu mało się dzieje. Oczywiście, odbywały się wszelkiego rodzaju konferencje czy też debaty – jednak nie był to szczyt marzeń czternastolatki. Same otwarcia galerii zbierały tysiące ludzi, gotowych rzucić się do drzwi niczym klienci znanego supermarketu po karpia kilka lat temu.

Przypomina mi się paradoksalna sytuacja otwarcia Galerii Amber, podczas którego kolejka ciągnąca się pod budynek zaczynała się przed Rondem Westerplatte. Ludzie przepychali się na chodnikach; nie zachowywali się jak ludzie, a jak zwierzęta. Tak jakby od obecności na tym wydarzeniu (w Kaliszu przez niektórych podniesionego do rangi światowego!) była jedyną okazją na zaznanie rozrywki. Nie tyczyło się to jedynie młodzieży, a także dorosłych. Jednak u młodszych kaliszan problem ten jest zdecydowanie większy. Uczniowie po szkole zbierali się w restauracjach serwujących fast food, nie mając zupełnie pojęcia co można zrobić w wolnym czasie – między nauką a zajęciami dodatkowymi. Z tego też powodu, wielu moich znajomych spędzało go przed komputerem, w domu. Z miastem rodzinnym nie wiązali oni planów na przyszłość.

Zmiana mojego myślenia nastąpiła dopiero w liceum. Nie wiem co ją spowodowało – zaczęłam jednak bardziej przyglądać się lokalnej działalności wszelkiego rodzaju. Kulturalnej, politycznej czy społecznej – wszystko wydawało się dla mnie zupełnie nowe. Lekcje wiedzy o kulturze miały w tym na pewno niemałą rolę – żeby przygotować prezentację na ten przedmiot, trzeba było faktycznie zobaczyć miejsce, porozmawiać z osobami pracującymi w poszczególnych miejscach.. I tak o to narodziła się moja fascynacja tym, jak bardzo „podziemna” ta kultura w Kaliszu jest. Wie o niej niewiele osób – czy może lepiej powiedzieć, że niewiele chce się dowiedzieć? Uczestnictwo w niej jednak sprawia nie lada przyjemność. A w mieście dzieje się wiele – koncerty, wykłady, debaty, wernisaże, wystawy.. Mamy wspaniałą Filharmonię, zdobywającą wyróżnienia na całym świecie. Mamy również teatr – z którego oferty również zdaje się korzystać niewielka i ta sama grupka mieszkańców. Miasto zdobyło już przydomek umarłego – po zamknięciu Klubu Studenckiego „Pod Muzami”, w różnych miejscach w mieście (a szczególnie przy Alei Wolności 27, gdzie Klub się mieścił) paliły się znicze. Zapalane były one głównie przez ludzi młodych – cicha demonstracja, mająca na celu ukazanie podupadającej kaliskiej kultury.

Trudno dostępne zapowiedzi i słaba promocja niewątpliwie wpływały na ukulturalnienie Kalisza. Oczywiście, w świecie internetu jest to o wiele łatwiej zdobyć informacje o odbywających się wydarzeniach. Osobiście korzystam z portalu Co Tu Co Tam – jest on jednym z najczęściej uaktualnianych, a wszystkie nowe eventy dodawane są na bieżąco. Dodatkowo nie są ograniczone do naszego miasta – jeśli ktoś ma ochotę na kulturalną przygodę, może się wybrać się także do pobliskich miejscowości. W Kaliszu funkcjonuje także świetna, w moim odczuciu idea – „Kultura w kopercie”. Nie dość, że sama treść jest interesująca – to jeszcze jej wygląd przyciąga uwagę. Nie jest to wymięta ulotka podana nam na ulicy – a przygotowana i przemyślana rzecz, dla której autorów mam wielki szacunek.


Nie sposób jednak nie zauważyć, że miasto zdaje się.. żyć. Dni Miasta, Festiwal Food Trucków czy też niedawna wizyta ciężarówki Coca-Coli (o czym możecie przeczytać w poprzednim artykule naszej redakcji), zbiera setki Kaliszan. Opustoszały rynek w czasie jednego takiego wydarzenia potrafi zmienić się nie do poznania. Imprez pojawia się coraz więcej i zdobywają coraz większą popularność. To samo dotyczy imprez takich jak La Strada czy Festiwal Multi.Art – gdy pierwszy raz w zeszłym roku wzięłam w nich udział, byłam zupełnie zaskoczona. Coś takiego w Kaliszu?! Przecież to niewykonalne. Nigdy nie byłam jednak bardziej zadowolona ze swojej pomyłki. Być może ktoś po przeczytaniu tego tekstu pofatyguje się — zakupi bilet do teatru, filharmonii czy kina. Być może odwiedzi położoną na placu Świętego Józefa Galerię Sztuki im. Jana Tarasina czy pobliskie Centrum Rysunku i Grafiki im. Tadeusza Kulisiewicza – który pochodził właśnie z naszego miasta. I być może, za kilka lat, Kalisz stanie się na nowo miastem ludzi młodych.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment