Ooo matko… znowu jakaś nudna wystawa… Lubię historię, no ale bez przesady, kolejna ilość tekstu i nudnych wykładów? I tak nie będę tego pamiętać po godzinie! Pewnie tak większość z nas pomyślałaby idąc w środowy poranek do GotArtu w Hrubieszowskim Domu Kultury i tak zapewne myśleli nasi koledzy i koleżanki szkolnej niedoli i wstyd przyznać – same autorki artykułu. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, jak bardzo się myliliśmy. Wchodząc bowiem do GotArtu, ujrzeliśmy multimedialne instalacje, nieprzypominające tradycyjnych ekspozycji muzealnych. Na oknach rozciągnięte ekrany, wieszaki z jakimiś starymi ubraniami, stoliczek i tablica z równie starymi zdjęciami, na osobnym ekranie jakieś dzieciaki w T-shirtach, skądś dobywały się odgłosy z wiejskiego podwórka, na środku stół z laptopem, szklanymi karafkami, żelaznym naczyniem i stolnicą z mąką, po prawej jakieś misy i… buty?! Przy każdym stanowisku słuchawki. No dobra, jak powiedziałaby pewna znana blondynka Mariolka „NO HEEELLOŁ O CO KAMAN?!”. Animatorki ze Stowarzyszenia Praktyków Kultury Hania Zielińska i Ania Czyżewska poprosiły nas o usadzenie się w kręgu na podłodze, przedstawienie się i opowiedzenie krótko o swoich zainteresowaniach i miejscowości, z której pochodzimy. Później wytłumaczyły, po co się zebraliśmy, co to za projekt i podzieliły nas w trzyosobowe grupy… I wtedy zaczęła się nasza niesamowita przygoda z historią naszego regionu. W niezwykły sposób opowiedziano nam o wielokulturowości i dobrym sąsiedztwie Polaków, Żydów, Ukraińców, Białorusinów na terenach przygranicznych, więc także i w naszym rejonie. A wszystko to, poprzez swoje prace, przedstawili nam nasi rówieśnicy z trzech miejscowości: bliskiego nam Dołhobyczowa i podlaskich Krynek oraz Michałowa. Niektórzy uczestnicy projektu Przygraniczni w działaniu, w ramach którego powstała wystawa, towarzyszyli nam także na wystawie – przyjechali z Dołhobyczowa. Każda z grup otrzymała kartkę z zadaniami do wykonania podczas zwiedzania. Musieliśmy wysłuchać historii na każdym ze stanowisk – Podwórko, Migracje, Świątynie, Kuchnia, Zakład fotograficzny, Znikający, na których można było posłuchać na przykład opowieści o pewnym zauroczeniu sprzed lat, psie Pershingu, wspólnych wędrówkach do lasu. Ponadto naszymi zadaniami było napisanie pocztówki do kogoś, kto udał się na emigrację przed wojną, przywitanie się z animatorem po niemiecku, ukraińsku, białorusku i w jidysz, poznanie przepisu na żydowską macę, a nawet jej spróbowanie, rozpoznanie miejsc kultu religijnego: rzymskiego katolicyzmu, prawosławia, protestantyzmu, islamu i judaizmu, a także przebranie się w stroje z okresu międzywojnia i zapozowanie na wzór fotografii sprzed lat. Jednym słowem było to poznanie historii przez zmysły – dotyku, słuchu, wzroku, a nawet smaku.
Obie autorki były po raz pierwszy na takich warsztatach i muszą przyznać, że było to bardzo interesujące doświadczenie. Nie tylko siedziałyśmy na tym „twardym” krzesełku i słuchałyśmy prezentacji, ale i aktywnie uczestniczyłyśmy w tych warsztatach. Krótko mówiąc… miałyśmy ogromną frajdę, jak dzieci z przedszkola w piaskownicy… serio… 😉 Chciałybyśmy, aby większa publiczność mogła uczestniczyć częściej w takich spotkaniach. Nasze pokolenie oraz młodsze nie spotka się już w rzeczywistości, nie „dotknie” dawnej tradycyjnej kultury, nie tylko polskiej, ale także innych kultur, które żyły w naszym regionie i mieszkały obok naszych dziadków i pradziadków. Pragniemy, by młodzież coraz częściej i aktywniej włączała się w takie warsztaty i inne wydarzenia historyczne, np. takie jak chociażby różne rekonstrukcje. Pamiętajmy bowiem, że nasi przodkowie pozostawili po sobie fascynujące elementy kultury, historie i przygody, nie dajmy temu zaginąć!
Między innymi właśnie historią mówioną i dialogiem międzykulturowym zajmuje się Stowarzyszenie Praktyków Kultury z Warszawy, organizacja, która od lat pracuje z młodzieżą, uchodźcami, grupami marginalizowanymi, z utrudnionym dostępem do kultury. Praktycy Kultury używają w swojej pracy różnych narzędzi i metod, organizują „różne różniste” działania i warsztaty np. rapowania. Projekt Przygraniczni w działaniu opierał się na pracy z młodzieżą mieszkającą przy wschodniej granicy, wspólnym zbieraniu historii mówionej, zwiedzaniu okolicy na… szczudłach! To właśnie dzięki tej akcji mogliśmy podziwiać wystawę Co ludzie powiedzieli… Jak to wszystko było? Już mówimy. Zainteresowanie wielokulturowością przygranicza jest u animatorów-praktyków bardzo żywe(co daje się dostrzec po samej rozmowie z nimi ;D wreszcie ktoś kto podziela nasze zainteresowania yeeahh, to daje nadzieję, że wszystko jest w porządku z redaktor Katarzyną :D), wpadli oni więc na pomysł, aby stworzyć wakacyjne warsztaty dla młodzieży z przygranicznych miejscowości Dołhobyczowa, Krynek i Michałowa, które miałyby polegać na poznaniu historii ludzi różnej narodowości, ich zwyczajów, kultury, ludzi, których kiedyś było w tych rejonach bardzo dużo. Pomogli „tutejsi” aktywiści, którzy zwołali okoliczną młodzież, a ona już wiedziała, co robić. Nasi rówieśnicy uznali pomysł stworzenia takiego projektu za interesujący i z wielkim zapałem wzięli się do roboty. Przede wszystkim trzeba było mieć z czym pracować, dlatego też, aby poznać historię naszych dziadków, otworzyć trzeba było niejedną książkę, przeprowadzić rozmowy ze starszymi ludźmi, pamiętających jeszcze przedwojenne czasy po obu stronach granicy(zdolności lingwistyczne jednak się przydają ;D). Historie zebrane, jednak to nie koniec pracy. Młodzież przygraniczna musiała włożyć wiele wysiłku, byśmy dzisiaj mogli oglądać tę fascynującą wystawę. Przy filmie Znikający o dawnych sąsiadach z Krynek wcielili się w role, wyobrazili sobie, kim ci ludzie, gdyby przeżyli wojnę, mogliby być dzisiaj, co lubiliby robić, jakich mieliby przyjaciół. Prace nad wieloma filmikami też nie należały do łatwych. Oczywiście oprócz nauczenia się roli, wybrania odpowiedniej charakteryzacji, trzeba było poświęcić sporo czasu, by nakręcić to wszystko, co mogliśmy na wystawie oglądać z tak wielkim zachwytem. W rozmowie z uczestniczkami wyszło, że młodzież spotykała się nawet po 5 godzin dziennie! No nieźle. Jednak naszym skromnym zdaniem wszyscy odwalili kawał dobrej roboty. Nie możemy się nachwalić. To niezwykłe, jak przy odrobinie chęci można przedstawić coś znanego mniej czy więcej ze szkolnej ławki, z nudnego wykładu w tak intrygujący i zapadający w pamięć sposób. Wielkie brawa dla wszystkich uczestników i pomysłodawców! Wszyscy zasłużyliście na złoty medal.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że praca animatorów wywołała dyskusję na historyczne tematy wśród młodszych i starszych mieszkańców Hrubieszowa, podczas której mogliśmy zastanowić się nad historią naszego regionu, nad stosunkami polsko-ukraińskimi i sposobami zapobiegania uprzedzeniom i stereotypowemu myśleniu w przyszłości.
Dawne tradycje, zwyczaje, stosunki sąsiedzkie częściowo zanikają i coraz to bardziej różnią się od współczesnych. Także kultura innych grup, które zamieszkiwały dane terytorium często pozostała jedynie we wspomnieniach starszych ludzi, źródłach pisanych oraz archeologicznych. Dlatego też tak bardzo ważne jest, by tematy te podejmowane były na lekcjach historii, w naszych rodzinach, pamiętajmy, że nasze babcie i dziadkowie są wielkim źródłem informacji ;), a także by organizowane były warsztaty czy wystawy podobne do Co ludzie powiedzieli… Wystawa pojawiła się w naszym mieście na zaproszenie Miejskiej Publicznej Biblioteki, przede wszystkim dzięki zaangażowaniu Jolanty Janiec. Miejmy nadzieję, że nie ostatni raz spotykamy się ze Stowarzyszeniem Praktyków Kultury i już niedługo znów będziemy mogli gościć ich w naszym Hrubieszowie, gdzie przed laty prałat, pop i rabin pod rękę razem szli…
Koordynatorką projektu jest Pani Lena Rogowska.
Więcej o wystawie i działaniach stowarzyszenia:
https://www.facebook.com/praktycy/
fot. Katarzyna Tokarz