„Co tam, panie, w polityce?” pytał Stanisław Wyspiański, rozpoczynając tymi słowami „Wesele”. Jerzy Urban, słynny internetowy błazen, ostatni rzecznik komunistycznego rządu PRL, odpowiedziałby, że „ma to w d*pie.” Czy młodych ludzi interesuje, co się dzieje na szczytach władz w (jeszcze) III RP? Śmiem wątpić.
Polacy w demokratycznych, wolnych i powszechnych wyborach wybrali ludzi, którzy mają nimi przez najbliższe cztery lata rządzić. Tu pojawia się pewien paradoks. Bo dlaczego teraz narzekamy, skoro sprawa jest prosta? Większość powinna być zadowolona! Toć to ona wybrała miłościwie nam dziś rządzącą partię.
Naczelnikiem państwa, co prawda jeszcze nie tytularnym, jest Jarosław Kaczyński, premierem rządu (tylko tytularnym) Beata Szydło a Prezydentem RP Andrzej Duda. Tego ostatniego z wymienionych nie będę obrażał ze względu na powagę urzędu.
Cofnijmy się zatem do sytuacji sprzed wyborów parlamentarnych. Platforma Obywatelska spodziewając się porażki w nadchodzącej elekcji, robiła co tylko mogła, by zachować jakikolwiek wpływ na politykę kreowaną przez nowy gabinet. Najlepszym celem do tego wydawał się Trybunał Konstytucyjny. Tak powiedziałby tylko zaślepiony zwolennik Prawa i Sprawiedliwości. W języku potocznym przyjęło się, że członków tej grupy określamy „moherami”, „pisowcami”. Można się pokusić o inne, o wiele bardziej barwne i ciekawsze określenia. Jednak istnieje obawa, że zostanie wprowadzona cenzura, więc nie wypada tak obrażać przyjaciół…
Wracając do tematu, Platforma przedwcześnie wybrała aż pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, który w Polsce jest bardzo ważną instytucją, gdyż każda nowo uchwalona ustawa musi być zgodna z Konstytucją RP. Nadzór nad tą zgodnością sprawuje właśnie Trybunał. Jeśli ustawa byłaby sprzeczna z naszą konstytucją, przepada. I dobrze, przecież była wadliwa!
W celu uniezależnienia Trybunału od bieżącej polityki ustalono, że nie zmienia się wszystkich sędziów za jednym razem, tylko cyklicznie. Platforma zgodnie z literą prawa powinna wybrać tylko trzech sędziów, którym kończyła się kadencja, z pozostałymi dwoma pospieszyła się o dwa miesiące… De facto ona również złamała prawo.
Złamania przepisów prawa następnie dopuścił się pan Prezydent Andrzej Duda, który ma obowiązek przyjąć ślubowanie od wybranych przez sejm sędziów. Nie zrobił tego w określonym terminie. Poczekał, aż nowy sejm, w którym jego partia stanowi samodzielną większość, wybierze nowych kandydatów na sędziów Trybunału, a on, tak jak Prezes (Przewodniczący PiS Jarosław Kaczyński) nakazał, zadanie wypełnił.
Łatwo zatem policzyć, że do złamania prawa doszło aż trzykrotnie. Pierwsza była Platforma wybierając nowych sędziów przedwcześnie, następnie pan Prezydent nie przyjął od nich ślubowania, przez co nie mogli zająć wyznaczonego im stanowiska, a dalej partia rządząca (PiS) wybrała pięciu nowych członków TK zamiast wspomnianych dwóch…
Wniosek z tego płynie jasny: złamanie prawa prowadzi do kolejnego złamania prawa. Prawie jak u Makbeta! Co prawda tam sprawa tyczyła się zbrodni, zabójstwa, ale sytuacja tak szybko się rozwija, że tego również możemy (oby nie!) się doczekać. Wszystko przed nami!
I tak komentować można w nieskończoność. Można. Oddajmy głos Mistrzowi:
„Cieszy mię ten rym: Polak mądr po szkodzie”;
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”
(Jan Kochanowski – fragment „Pieśni o spustoszeniu Podola”)
Gall
December 10, 2015 at 5:25 pmŚmieszni jesteście z tym ciągłym popieraniem PO, to się aż źle czyta 😉 Tworzycie blog opiniotwórczy?