Biegler jak Walther, kompromitacja w Irun, a Euro za 5 dni… [ANALIZA KADRY]

Kilka godzin temu reprezentacja Polski zebrała sromotnie tęgie manto od Hiszpanów na zakończenie ostatniego testu przed zbliżającym się Euro. I ta informacja sama w sobie katastrofą by nie była. Po prostu – sparingowa porażka. Tyle, że biało-czerwoni w rywalizacji z Iberyjczykami zdobyli… 12 bramek. Skansen, kołchoz i ciemnogród. Do Euro pozostało ledwie 5 dni. Z tego powodu w 5 częściach przedstawię Wam krajobraz malujący się tuż przed startem imprezy. Nie sposób nie rozpocząć od gospodarzy, 3. drużyny świata, a przede wszystkim naszych rodaków. Dziś kadra Bieglera rozłożona na łopatki (przez Hiszpanów i w poniższym tekście). 

Choć szkoleniowiec Polaków oficjalnej kadry jeszcze nie podał, możemy śmiało przewidzieć turniejową 18-stkę. Jak wygląda biało-czerwona ekipa w przeddzień najważniejszej imprezy roku? Szukamy słabych i mocnych stron reprezentacji, wad i zalet kolektywu pod dowództwem niemieckiego trenera. Analiza składu reprezentacji Polski.

Bramka: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski, Marcin Wichary

Obsadzenie pozycji bramkarza w kadrze biało-czerwonych jest nadzwyczaj oczywiste. Duet Szmal-Wyszomirski od wielu lat pozostaje niezmienny, a jego kres nadejdzie dopiero wraz z zakończeniem kariery przez “Kasę”. Bramkarz Vive Tauronu Kielce obecny sezon może zaliczyć do udanych. Od początku rozgrywek trzyma wysoką formę, nie schodząc poniżej pewnego poziomu. 37-latkowi zdarzają się nawet mecze wybitne jak z Wisłą w Kielcach czy RNL na wyjeździe. Ubezpieczeniem dla Szmala będzie bramkarz Picku Szeged, Piotr Wyszomirski. “Wyszu” ugruntował sobie mocną pozycję w bramce europejskiej drużyny na wysokim poziomie. Polak pozostaje jednak stale drugim wyborem trenera Pastora. Sytuacja zmienić się może dopiero po odejściu Manuela Sierry. Jednakże pozycja zmiennika na klubowej płaszczyźnie może paradoksalnie lepiej przysłużyć się bramkarzowi w kontekście występu na ME. Polak stał się bowiem na Węgrzech specjalistą od 20-minutowych występów. W kadrze również czeka go rola rezerwowego, w której powinien odnaleźć się znakomicie. Posiadając zatem dwóch bramkarzy regularnie zbierających wysokie noty na parkietach Ligi Mistrzów, biało-czerwoni dysponować będą jednym z najsilniejszych duetów bramkarskich na całym turnieju. Niewątpliwie, bramka to ogromny atut Polaków. A w odwodzie pozostaje przecież jeszcze nieobliczalny niczym ruski kalkulator Marcin Wichary.

Skrzydłowi: Michał Daszek i Jakub Łucak (prawi); Przemysław Krajewski, Adam Wiśniewski (lewi) 

Pozycja skrzydłowych od zawsze była piętą achillesową biało-czerwonych. Tak było za czasów Wenty, tak było na początku rządów Bieglera. Sytuacja zaczęła poprawiać się dopiero w ostatnim czasie. Transfer Daszka do Wisły Płock okazał się strzałem w dziesiątkę dla prawoskrzydłowego, który w zespole Nafciarzy poczynił ogromny postęp. Dziś pewny, szybki, skuteczny i poprawny (a jak na polskie warunki nawet bardzo dobry) technicznie Daszek jest najlepszym polskim skrzydłowym. Drugiego w tym rankingu Jachlewskiego w kadrze nie ma, ponieważ “Siwy” sam zrezygnował z noszenia orzełka na piersi. Zamiast niego na lewym skrzydle królować będzie Przemek Krajewski. “Krajek” rozgrywa fantastyczny sezon, a swoją dyspozycję potwierdził podczas turnieju w Irun. W takiej formie zawodnik Azotów Puławy po zakończeniu sezonu nie będzie narzekał na liczbę ofert od potencjalnych nowych pracodawców. Schody zaczynają się zaś na pozycji zmiennika. Tak Łucak, jak Wiśniewski nie są (delikatnie mówiąc) w życiowej formie. Kuba Łucak będzie starał się nawiązać do duńskiego czempionatu sprzed dwóch lat, gdzie zaprezentował się wybornie, rzucając 17 bramek. Imponował wówczas skutecznością w ataku. “Wiśnia” z kolei, mimo słabiutkiej dyspozycji, to wciąż bardzo dobry obrońca, ale w ataku oby piłki omijały go z daleka.

Rozegranie: Karol Bielecki, Piotr Chrapkowski (lewe) Michał Jurecki i wielki znak zapytania (środek) Krzysztof Lijewski, Michał Szyba, Andrzej Rojewski (prawe)

Obsadzenie II linii reprezentacji Polski w stopniu optymalnym graniczy niemal z cudem. Można porównać to zadanie do złożenia puzzli 1000, w których brakuje kilku najważniejszych części. Dodatkowo, w środku egzystuje prawdziwa wyrwa. Gdzie nie spojrzeć – problem, który wymaga odpowiedzi.

Najklarowniejsza sytuacja zarysowuje się na prawej flance. Niekwestionowanym liderem na tej pozycji jest Krzysztof Lijewski. W tym momencie wydaje się, że w pierwszych spotkaniach wspomagać go będzie Michał Szyba. Gracz Gorenje Velenje mimo istnej karuzeli na stołku trenerskim w jego zespole rozgrywa bardzo przyzwoity sezon. Każdy kolejny trener widzi w nim ważną część ekipy. Lijewski gdy tylko jest zdrowy, gra bardzo dobrze, gorzej że ze zdrowiem tak dobrze już nie jest, “Lijek” częściej przechadza się po korytarzu rehabilitacyjnym niż bierze udział w spotkaniach. Musimy chuchać i dmuchać więc na naszą leworęczną gwiazdę. Wciąż niepewna atmosfera krąży za to wokół Andrzeja Rojewskiego. “Roje” najprawdopodobniej znajdzie się w turniejowej 18-stce, a do meczowej 16-nastki dołączy już w trakcie turnieju, zastępując Szybę.

Środek i prawa część rozegrania to wcielony galimatias w hardkorowym wydaniu. Trener Biegler wpadł w błędne koło, z którego nie może wybrnąć, a los go nie oszczędza.

Na lewej stronie pierwszym wyborem będzie Karol Bielecki. “Kola” dysponuje wspaniałym rzutem zza 9-ego metra, lecz sęk w tym, że ktoś musi mu wypracować pozycję i miejsce. Rola ta przypadnie Michałowi Jureckiemu, który z uporem maniaka przebranżawiany jest na środkoworozgrywającego. Choć “Dzidziusiowi” serca do gry nie brakuje, to nie da się ukryć, że nie jest to jego pozycja. Owszem, zdarzają się mecze wybitne, ale dużo więcej atutów Jurecki zyskuje grając bliżej linii bocznej. Trener Biegler z tego faktu zdaje sobie sprawę znakomicie, dlatego też namówił do powrotu do kadry Grzegorza Tkaczyka. Pech chciał, że zawodnik Vive doznał ciężkiej kontuzji. Był chłop, nie ma chłopa. Przedłużająca się rekonwalescencja Mariusza Jurkiewicza sprawia, że jego występ wciąż stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Ale nawet jeśli “Kaczka” zdoła wrócić do gry, jego dyspozycja daleka będzie od optimum. Pół roku bez ani jednego meczu uniemożliwiają powrót na najwyższy poziom od zaraz. Nawet gdy Jurkiewicz będzie gotów, nie ma kiedy dać mu tak potrzebnym minut. Nie będzie starć ze słabymi rywalami, nie będzie chwili dla zmienników. Dlatego na Jurkiewiczu nie można wywierać presji gry, a co gorsza presji wyników. Będzie dobrze jeśli “Kaczka” pomoże w choć minimalnym stopniu.

Czy Biegler przespał czas poszukiwań alternatywy dla Jureckiego? I tak, i nie. Sprawdzał Konitza, ale gracz Wisły prezentuje się fatalnie. Nie ma prawa znaleźć się w kadrze na Euro. Sprawdzał Glińskiego – ten z kolei nie zawiódł, ale też nie zachwycił. Z lepszymi rywalami miał ogromne kłopoty. No i Masłowski. Tutaj do trenera mam największe pretensje. Zawodnikowi Azotów Puławy Biegler po prostu nie dał szansy. Jego powołania były na alibi. Piotr dostawał ogony, bądź nie grał w ogóle. A szkoda, bo mógł to być lek na całe zło, bowiem w klubie “Masło” gra znakomicie.

Kto więc obok Bieleckiego, Chrapkowskiego i Jureckiego dopełni dwie praworęczne pozycje II linii? Jedno miejsce powinno przypaść mimo wszystko Jurkiewiczowi. Pozostaje jeszcze jedno nazwisko. Ja postawiłbym na Masłowskiego, na kogo postawi Biegler?

Obrotowi: Kamil Syprzak, Bartosz Jurecki, Piotr Grabarczyk

Aż do ostatnich dni drżeliśmy o zdrowie starszego z braci Jureckich. Na szczęście, uraz “Shreka” udało się w pełni wyleczyć, dzięki czemu bez przeszkód przystąpi on do rywalizacji już od pierwszego spotkania. Problemem pozostanie jednak brak rytmu meczowego. Tu z pomocą przyjdzie Kamil Syprzak. Co więcej, będzie to symboliczny moment. Po latach despotycznego władania polskim kołem przez B.Jureckiego nastąpi zmiana warty. Palmę pierwszeństwa od Shreka przejmie właśnie pivot Barcelony. Wydaje się, że transfer “Sypy” do stolicy Katalonii okazał się dobrym ruchem. W hierarchii kołowych Polak ustępuje wyłącznie fenomenalnemu Cedricowi Sorhaindo. Syprzak dostaje więc swoje minuty, które wykorzystuje we właściwy sposób. Przed Polakiem wciąż jednak masa pracy i szerokie pole rozwoju, lecz jest w miejscu wprost do tego stworzonym. Już teraz “Sypa” zaliczany jest do ścisłej czołówki na swojej pozycji. Oby za kilka lat stał się numerem 1 zarówno w Barcelonie, jak i na światowych parkietach. Jurecki zaś po powrocie do Polski (do Chrobrego Głogów) zmierza powoli na zasłużoną emeryturę. Spokojne wprowadzenie w turniej pomoże “Shrekowi” dojść do optymalnej dyspozycji, która wraz z ogromnym doświadczeniem może być decydująca już w fazie medalowej.

Trzecim nominalnym kołowym w kadrze biało-czerwonych jest Piotr Grabarczyk. Zawodnik HSV Hamburg wykorzystywany będzie jednak wyłącznie do zadań defensywnych. Znany i ceniony obrońca, przez lata podpora obrony Vive oraz rep. Polski, rozgrywa właśnie swój pierwszy sezon w Bundeslidze. Najbardziej znany za naszą zachodnią granicą jest tymczasem z… czerwonej kartki po zaledwie 30 sekundach gry! Mimo wszystko, na co dzień współpracując z trenerem Bieglerem, po prostu nie mogło zabraknąć go w kadrze. Dla niemieckiego szkoleniowca jest niczym skarb, dla kibiców jest najtwardszym wojownikiem.

Trenerzy – Michael Biegler i Jacek Będzikowski

Zdecydowanie najsłabszym elementem biało-czerwonej układanki jest właśnie sztab szkoleniowy. Duetowi Biegler-Będzikowski można zarzucić wiele: zmarnowany czas poszukiwań solidnej alternatywy na środku rozegrania, niezrozumiałą bojaźń we wprowadzaniu nowych twarzy do zespołu i w końcu turbodefensywną grę reprezentacji. To tylko jedne z długiej listy grzechów Bieglera, natomiast mnie najbardziej drażni zupełnie inny fakt związany z niemieckim szkoleniowcem. Mianowicie jego postawa oraz decyzje w trakcie spotkania. Niemiec często nie potrafi właściwie reagować na boiskowe wydarzenia – brak zmian, bądź zupełnie pozbawione sensu rotacje dobrze grających zawodników oraz często przeciągana w nieskończoność decyzja o żądaniu przerwy w momencie gdy zespół ewidentnie potrzebuje wstrząsu wołają o pomstę do nieba. Liczymy, iż w tej materii nasz selekcjoner dokona autopoprawki. Należy jednak pamiętać, że mimo całej krytyki kierowanej w jego stronę, niemieckiego trenera bronią wyniki. I to bardzo. 3 miejsce w Katarze można uznać nawet rezultatem ponad stan, ale ile w tym sukcesie było zasługi Bieglera? Nadchodzące ME dadzą nam choć krztę odpowiedzi na to pytanie. Miejmy nadzieję zatem, że tym razem Niemca stać będzie na coś więcej niż bierne klęczenie niczym kwiat lotosu przy linii bocznej jak na tytułowym zdjęciu. Możliwe, że nasz selekcjoner wzorował się na byłym szkoleniowcu Wisły Płock, Larsie Waltherze. Obaj w bezruchu obserwowali poczynania swoich podopiecznych, zdając się wyłącznie na kreatywność zawodników. Oby Biegler od Duńczyka skopiował również finalny wynik – w końcu to Walther był ostatnim, który z Nafciarzami odbierał złote krążki.

***

Już jutro przedstawienie grupy A – pierwszych rywali Polaków. Opowiemy jak może potoczyć się rywalizacja w krakowskiej Tauron Arenie.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment