Dyspozycja polskich skoczków narciarskich w tym sezonie pozostawia wiele do życzenia. O komentarz poprosiliśmy Kubę Kota, brata Maćka, który walczy o punkty PŚ. Jakub opowiada także o swojej karierze i planach na przyszłość.
Karolina Snowarska: Jak rozpoczęła się Twoja przygoda ze skokami? Ile lat już trenujesz?
Jakub Kot: Moje przyjście na skocznię było efektem tzw. „małyszomanii”. Po sukcesach Adama Małysza chciałem zobaczyć i spróbować jak to jest, więc wraz z bratem i kolegą z klasy postanowiliśmy wybrać się na skocznię. Było to jakoś w 2000/2001 roku więc trenuję już jakieś 15 lat.
K.S.: Dlaczego wybrałeś właśnie skoki?
J..K.: Od dziecka byłem związany ze sportem. Trenowałem najpierw narciarstwo alpejskie, jednak pod wpływem sukcesów Adama zamieniłem zjazdówki na skokówki. Spodobało mi się, zacząłem odnosić pierwsze sukcesy i zostałem przy skokach.
K.S.: Pamiętasz swój pierwszy konkurs i to co wtedy czułeś?
J.K.: Oj chyba nie. Pierwsze skoki, pierwsze zawody, to była bardziej walka o przetrwanie niż cieszenie się skokami i walka o zwycięstwa. Na pewno towarzyszyły mi wtedy lęk i strach, ale wszystko trzeba było przełamać.
K.S.: Czy masz swoją jakąś ulubioną skocznię i tą na której za bardzo nie lubisz skakać?
J.K.: Lubię skocznie w Ramsau i Zakopanem. Nie przepadam natomiast za tą w Szczyrku.
K.S.: Czy skoczkowie myślą o czymś w trakcie lotu? Co się wtedy czuje?
J.K.: Nie ma za bardzo na to wtedy czasu. Każdy jest skupiony na swoich zadaniach, a cały skok to pewien automatyczny mechanizm. Dopiero po lądowaniu można się trochę wyluzować i wtedy jest możliwość na pierwsze przemyślenia. Natomiast sam lot to z pewnością dużo wrażeń i niesamowite uczucie.
K.S.: Twój brat – Maciek skacze w PŚ. Oglądasz każde zawody i mu kibicujesz?
J.K.: Nie każde zawody mam możliwość oglądać, ale oczywiście staram się śledzić konkursy. I oczywiście trzymam za niego kciuki, kibicuje mu mocno. Stać go na bardzo dobre wyniki i liczę, że nareszcie pokaże wszystkim na co go stać.
K.S.: W tym sezonie polscy skoczkowie trzeba to powiedzieć, skaczą poniżej oczekiwań, czy znasz może jakiś powód złej passy, co należałoby zrobić, twoim zdaniem?
J.K.: Ten sezon jest faktycznie słaby w wykonaniu Polaków. Trudno teraz oceniać gdzie tkwi problem, ale na pewno trzeba wyciągnąć wnioski i na spokojnie po sezonie wprowadzić jakieś zmiany. Człowiek to nie robot i każdy ma prawo do gorszego sezonu, jednakże w tym wypadku cała nasza kadra spisuje się słabo więc coś musiało nie zagrać w przygotowaniach.
K.S.: Na koniec, jakie są Twoje marzenia i plany na przyszłość?
J.K.: Marzenia, te sportowe, to z pewnością pojawić się jeszcze na skocznia świata i walczyć z najlepszymi. Natomiast plany na przyszłość to rozwijać się zawodowo, szukać nowych wyzwań i zajęć, iść do przodu.