Przed wami kolejna porcja rad, które pomogą wam w osiągnięciu wymarzonych ocen! Dzisiaj nie tylko skuteczne sposoby na naukę, ale też nieco psychologii… Zapraszam do lektury!
Historię i zapamiętywanie dat można sobie bardzo ułatwić kiedy mamy do czynienia z jakąś wojną, nie trzeba znać dat granicznych. Wystarczy data rozpoczęcia/ zakończenia i ile lat trwał dany konflikt. Na przykład wojna trzynastoletnia – nie wiemy, kiedy się rozpoczęła? Zakończyła się II pokojem toruńskim w 1466r. i jak sama nazwa nam mówi – trwała 13 lat. Wystarczy odjąć i już wiemy, że konflikt wybuchł w 1454r! (należy pamiętać o wliczeniu obu dat granicznych). Niektóre daty też aż proszą się o szybkie zapamiętanie, np. rewolucja francuska –1789r – to postępujące po sobie cyfry 7, 8 i 9. Innymi prostymi, lecz ważnymi datami jest np. pokój augsburski (1555r), bitwa pod Saratogą (1777r), czy ukorzenie się cesarza przed papieżem w Cannossie (1122r). Ważne jest też kojarzenie wydarzeń. Rzadko kiedy sprawdzian składa się z samych wypisach zdarzeń, do których trzeba wypisać daty. Często za to pojawia się uszeregowanie chronologiczne albo wskazanie najstarszego i najmłodszego historycznie wydarzenia. To już chyba nie jest takie trudne?
Nawet jeżeli jesteś w pierwszej klasie gimnazjum lub liceum, to już powinny ci się rzucić w oczy pewne nawyki nauczycieli. Anglistka robi kartkówkę zawsze po lekcji z gramatyki, chemiczka pyta na każdej lekcji po dwie osoby… Takich schematów jest o wiele, wiele więcej! Jeżeli znasz choć kilka – już wygrałeś/wygrałaś. Nie musisz się martwić, że cokolwiek cię zaskoczy i masz więcej czasu na przygotowanie, powtórzenie. Poza tym określony system nauczycielski nie kryje się jedynie w specjalnym grafiku pytań i możliwych kartkówek. To może się kryć nawet w pytaniach, np. polonistka na teście z epoki wplata zawsze pytania z ostatniej lektury. Wystarczy się dobrze przypatrzeć, a szkolne życie okaże się duuużo łatwiejsze!
Nie oznacza to, że musisz zostać od razu przyjacielem rodziny i wpadać na niedzielne obiady albo w wolnych chwilach zajmować się ich dziećmi. Wystarczy, że będziesz im mówił „dzień dobry”. To absolutnie wystarczy! Możesz tego belfra nie znosić, ale dzień dobry powiedzieć wypada. Nie należy się też zrażać tym, że nauczyciel z początku może nie odpowiadać na twoje pozdrowienia. Może nie byli przyzwyczajeni na takie niebywałe oznaki szacunku z twojej strony, ale z czasem zrobi mu/jej się głupio i zaczną odpowiadać, a to już ewidentny znak, że patrzą na ciebie nieco przychylniejszym okiem. A przecież jak cię widzą, tak cię oceniają!
Wysil się, te dwa razy na lekcji podnieś rękę i powiedz coś na temat. Nadaj swoim oczom blask zainteresowania i zgłoś się kilka razy. To jest kropla w morzu czynników składających się na ocenę końcową, ale masz argument, gdyby nauczyciel z całego serca chciałby ci postawić „mocną trójkę” zamiast „czwórki na szynach”. Możesz trochę pomęczyć, że tak się starałeś/łaś, tak bardzo byłeś aktywny/ byłaś aktywna. Słaba wymówka, ale nie sposób się wykładowcy nie zgodzić. Dużo lepiej, kiedy nauczyciel stawia oceny z aktywności. Wtedy twoje starania na lekcjach widać jak na dłoni, a co najlepsze – liczy się ona do ostatecznej noty!
Mam nadzieję, że wszystkie moje rady pomogą wam w nauce, a co za tym idzie – w osiągnięciu wymarzonej średniej. Powtórzę też to co napisałem na początku pierwszej części porad – postarajcie się o oceny już teraz, żeby potem nie marnować fajnej pogody na poprawkach!