Sezon powoli się rozkręca, więc nadszedł czas na pierwszy w tym sezonie turniej wielkoszlemowy, czyli Australian Open. Czołowi zawodnicy zrobią wszystko, by zatriumfować w Melbourne. My patrzymy z uwagą na poczynania Agnieszki Radwańskiej, której forma napawa formą. W tym tygodniu formą popisała się również Swietłana Kuzniecowa, a my mogliśmy cieszyć się z triumfu Polaka w turnieju w Canberze.
Czas na szlem wśród kangurów
Już jutro rozpoczyna się pierwszy w tym roku turniej wielkoszlemowy, czyli Australian Open. Do Melbourne przybyli najlepsi tenisiści i najlepsze tenisistki świata, by walczyć o triumf i chwałę mistrza wielkoszlemowego. Wśród czołówki naturalnie wyłania nam się dwoje faworytów, czyli Serena Williams i Novak Djoković, którzy będą bronić tytułów wywalczonych przed rokiem. Oczywiście grupa pościgowa, która chce zdetronizować liderów rankingu, jest zmotywowana, by przerwać hegemonię. Wśród chętnych jest Agnieszka Radwańska, która po cudownie zakończonym roku 2016 obudziła nadzieje polskich kibiców na walkę o triumf w wielkim szlemie. W Melbourne będzie pierwsza z czterech okazji w tym roku, by sięgnąć po najważniejszy z triumfów. Losowanie nie było zbyt szczęśliwe, gdyż w drugiej rundzie Agnieszka zmierzy się najprawdopodobniej z Eugenie Bouchard, ale należy pamiętać, że przecież Kanadyjce daleko do formy sprzed dwóch lat. Mimo to będzie ona niebezpieczna, gdyż jej forma często zależy od dnia. O prawdziwym pechu w losowaniu może natomiast mówić Jerzy Janowicz, który już w pierwszej rundzie trafił na przeciwnika z czołówki rankingu ATP. Jego rywalem będzie John Isner, czyli jedenasta rakieta świata i przeszkoda, której Jerzyk może nie przejść. Jednak jak dobrze wiemy, na korcie możliwe jest wszystko i trzymajmy kciuki, by nasz najlepszy tenisista sprawił niespodziankę. Wśród sympatyków męskiego tenisa dominuje pewnie pytanie ”kto jest w stanie zatrzymać Djokovicia?”. Kandydatów jest kilku, ale czy Novak da się zatrzymać? W zeszłym roku udała się ta sztuka w Paryżu, gdzie lepszy okazał się Wawrinka, więc może Szwajcar dołoży kolejny triumf wielkoszlemowy? A może najlepszy okaże się jego reprezentacyjny kolega – Roger Federer? Tego dowiemy się już za dwa tygodnie.
Swieta jak rakieta
Udany tydzień ma za sobą Swietłana Kuzniecowa, która w świetnym stylu wygrała turniej WTA Premier w Sydney. Na szczególną uwagę zasługują dwa ostatnie mecze Rosjanki. W półfinale na jej drodze stanęła Simona Halep, z którą stoczyła wspaniały pojedynek. Niemal trzy godziny emocjonującej gry, tie-break, w którym jedenaście punktów zawodniczki zdobyły jako odbierające serwis i końcowy triumf Kuzniecowej 7:6, 4:6, 6:3. W finale czekała na nią Monica Puig i mecz ten różnił się zdecydowanie od boju półfinałowego. Rosjanka zdecydowanie zdominowała Portorykankę, oddała jej jedynie dwa gemy i w 55 minut rozstrzygnęła pojedynek na swoją korzyść. Był to szesnasty turniejowy triumf w bogatej karierze Kuzniecowej, która pierwszy raz turniej wygrała czternaście lat temu.
Polak triumfuje w stolicy Australii
Polsko-meksykański debel Fyrstenberg-Gonzales sięgnął po triumf w turnieju w Canberze, zaliczanego to cyklu challengerów. Panowie byli rozstawieni z ”jedynką” i idealnie poradzili sobie z presją faworytów. W finale czekał na nich duet Banes-Chaplin, czyli reprezentanci faworytów, których polsko-meksykański debel pokonał 7:6 6:3. jest to drugi tytuł pary Fyrstenberg-Gonzales, gdyż w zeszłym roku triumfowali oni w Memphis, w turnieju rangi ATP. Niestety panowie nie zagrają razem podczas Australian Open, ale Gonzalesa zobaczymy w parze z Julianem Knowlem, a Fyrstenberga z Jerzym Janowiczem.