Handball Monday: nie będzie to reforma na miarę Roosevelta czy Franka Underwooda

W Rio zagramy według nowych zasad. Nowa “ustawa” przewiduje pięć korekt. Ogólny zamysł zmian jasno wskazuje, że zmierzamy w dobrą stronę, najwięcej kontrowersji skupia zaś sam termin wprowadzenia nowych reguł. Mimo powszechnie pozytywnego odbioru, wiemy już jednak, że nie będzie to reforma na miarę “New Deal” Franklina D. Roosevelta czy “America Works” Franka Underwooda. 

Wszyscy oczekiwali zmian radykalnych, o których mówi się od dłuższego czasu – wprowadzenia na stałe systemu video challenge, który mimo okrojonej wersji dobrze sprawdził się podczas tegorocznego Final Four w Kolonii lub dodatkowego sędziego/sędziów. IHF jednak podeszło do sprawy nieco ostrożniej. Zamiast rewolucji postawili na ewolucje.

O potrzebie nowelizacji regulaminu gry najgłośniej w tym roku zrobiło się po ćwierćfinałowym meczu Vive Tauronu Kielce, kiedy to o awansie do półfinału Ligi Mistrzów zadecydowała kontrowersyjna ocena arbitrów ostatniej akcji spotkania. Sam wówczas pisałem, że to najwyższy czas, by odpowiedzieć na potrzeby dzisiejszego szczypiorniaka. Za dużo do powiedzenia mają bowiem sędziowie, a niektóre reguły pozwalają im na supersubiektywną ocenę boiskowych zdarzeń i w konsekwencji wymierne wypaczenie wyniku. Sęk w tym jednak, że jakiekolwiek zmiany w przepisach piłki ręcznej muszą być przeprowadzane z niezwykłą rozwagą, by nie zniszczyć osobliwego charakteru tej pięknej dyscypliny – unikalnej widowiskowości. Łatwo bowiem sprawić, by lepsze stało się wrogiem dobrego.

Czy Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej podołała zadaniu? Przesłanie wprowadzonych korekt jest jak najbardziej słuszne. Niestety, nie udało się obejść bez wielu znaków zapytania. Nowe zasady dotyczą pięciu przepisów – zmiany bramkarza; sędziowskiej sygnalizacji za pomocą kartek; gry pasywnej; obostrzeń w końcowych sekundach meczu oraz kontuzjowanych zawodników.

1) Bramkarz uwolniony

Pierwsza modyfikacja związana jest z coraz to popularniejszym ostatnio zabiegiem wycofywania bramkarza. Zmiany sprawią, że manewr ten będzie jeszcze korzystniejszy! Zawodnik z pola, który zastąpi golkipera nie będzie musiał już bowiem ubierać specjalnego plastronu, a powrotną zmianę z bramkarzem może wykonać każdy z obecnych graczy na parkiecie. Z drugiej strony jednak, w momencie straty piłki żaden z ich nie będzie mógł wejść w pole bramkowe i wcielić się w rolę “ostatniej instancji”. W polu sześciu metrów operować mogą już tylko bramkarze. Niestety, więcej kapitalnych obron Grego Ivansciska nie zobaczymy. Jeżeli któryś z graczy załamie przepisy – wejdzie w pole bramkowe oraz odbije piłkę zmierzającą do bramki – rywale otrzymają rzut karny.

Uwolnienie pozycji lotnego bramkarza znacznie zwiększy korzyści płynące ze stosowania tego manewru. Dotąd prowizoryczny bramkarz robił w ataku za świadka. – wymienił kilka podań, ale prawie nigdy nie decydował się na rzut, bowiem to on musiał jak najszybciej zmienić się z golkiperem. Teraz równie dobrze może zrobić to każdy z jego kolegów, a realne zagrożenie stanowić będą wszyscy zawodnicy. W efekcie, uzupełnienie szóstego (obecnie zabieg ten stosuje się najczęściej w momencie otrzymania kary) bądź dodanie siódmego gracza w ataku stanie się praktyką jeszcze chętniej wykorzystywaną. Może się nawet okazać, że gdy słabsza drużyna będzie zmuszona do gonienia wyniku i zaryzykowania, wprowadzenie kolejnego gracza do ofensywy okaże się rozwiązaniem standardowym.

2) Z nową kartką w kieszeni

Nie tylko żółte i czerwone, ale również… niebieskie kartki posiadać będą arbitrzy w trakcie olimpijskich zmagań. Pokazanie niebieskiego kartonika równać się będzie z “czerwienią z opisem”. Nowy kolor oznacza, że zachowanie wyrzuconego szczypiornisty odnotowane zostanie w pomeczowym raporcie, a następnie zostanie również poddane ocenie Komisji Dyscyplinarnej – najprawdopodobniej czekać go będzie dodatkowa dyskwalifikacja.

Przepis ten doda przejrzystości. Dotąd nie wiadomo było jak surowa kara czekać będzie zawodnika. Teraz sprawa wygląda klarownie: czerwona kartka – dyskwalifikacja do końca obecnego meczu; niebieska kartka – dyskwalifikacja na min. na kolejny mecz.

3) Sześć podań

Najbardziej pozytywnie znacząca ze zmian. Po wskazaniu ostrzeżenia o grze pasywnej, zespół atakujący będzie mógł wykonać tylko sześć podań. W przypadku przekroczenia tej liczby, automatycznie straci piłkę. Przerwanie ataku czy zablokowanie rzutu nie sprawi, że liczba podań będzie liczona od nowa. Dodatkowe podanie przyznane zostanie tylko, gdy po wykonaniu szóstego przeciwnik dopuści się przewinienia. Wtedy nacierający zespół będzie mógł bezpośrednio rzucić z wolnego bądź spróbować jeszcze jednego dogrania.

Kwestia, która przez lata wywoływała w światku piłki ręcznej masę kontrowersji, została wreszcie unormowana konkretnymi przepisami. Ile razy nawet po podniesieniu ręki przez arbitrów, gwizdek milczał w nieskończoność, a drużyna atakująca grała aż zdobędzie bramkę? IHF to ukrócił. I chwała im za to. Przynajmniej jedna z najbardziej konfliktowych kwestii została rozwiązana, a sędziowie będą mieli nieco mniej do powiedzenia.

4) Pół minuty pod specjalnym nadzorem

Faul taktyczny popełniony w ciągu ostatnich 30 sekund będzie karany czerwoną kartką oraz rzutem karnym. Każde popełnione w tym czasie przewinienie, mające na celu wyłącznie zapobiec nieuchronnej utracie bramki, będzie równoznaczne dla dopuszczającego się go gracza z otrzymaniem “czerwa” oraz przyznaniem “siedmiu metrów” dla przeciwnika. Jak dotąd pod ochroną była cała ostatnia minuta, a faule skutkowały “tylko” wyrzuceniem z boiska, ale nie rzutem karnym.

Zmiany te powinny nieco ochłodzić brutalne zapędy zawodników w ostatnich sekundach spotkania. Pamiętamy ostatnią akcję październikowego starcia Vive z Barceloną w Kielcach. Po stracie piłki Denis Buntić wściekle zaatakował rywali uniemożliwiając im wyprowadzenie kontry. Gdyby nowe zasady obowiązywały już w poprzednim sezonie oprócz czerwonej kartki dla Chorwata, Duma Katalonii otrzymałaby rzut karny. Tak podyktowano rzut wolny, który i tak pozwolił Hiszpanom na doprowadzenie do remisu. Tu jednak pojawia się pierwsza rysa na nowych przepisach – jasne określenie znaczenia “faulu taktycznego”. Jeżeli ta kwestia podlegać będzie tylko ocenie arbitrów, mogą dziać się cuda. Regulamin milczy.

5) Przymusowy odpoczynek

Do tej chwili wszystkie wprowadzone zmiany broniły się w 100%. Cieniem na marcową poprawkę kładzie się jednak ostatni z podpunktów. Traktuje on o zawodnikach, którzy w czasie pojedynku wymagać będą pomocy sztabu medycznego. Gdy na boisku pojawią się fizjoterapeuci, kontuzjowany gracz musi je opuścić i to aż na 3 akcje! Jeśli wejdzie wcześniej, otrzyma dwie minuty kary. Przestrzegania przepisu pilnować będą delegaci techniczni. Ponadto, sztab nie może odmówić wejścia na parkiet wobec prośby sędziego. Wyjątkiem są bramkarze, którzy zostali trafieni piłką w głowę.

Cel jest prosty – walka z symulantami. Wykonanie zaś pozostawia wiele do życzenia. Zmiany prowadzić będą bowiem do nadużyć i eliminowania taktycznego. Choć gdy rywal otrzyma dwie minuty kary, zapis ten przestanie obowiązywać, to obrońcy znajdą sposób, by boleśnie sfaulować przeciwnika tak by ten musiał poprosić o pomoc, jednocześnie nie narażając się samemu na wykluczenie. Przez to większemu ryzyku poddani zostaną najlepsi gracze. W ekipach “jednego zawodnika” (typu Macedonia z Kiryłem Lazarowem na czele) może rozpocząć się “polowanie” w celu wyłączenia z gry największej strzelby.

Zastrzeżeń jest jeszcze kilka: długość przymusowej absencji jest zbyt duża. Wytłumaczalne byłoby odesłanie kontuzjowanego zawodnika na ławkę tylko do końca obecnej akcji; obarczenie stolika z delegatami olbrzymią odpowiedzialnością. Już teraz delegaci często nie radzą sobie ze zmianami, protokołem i zegarem (np. skandal na ME kobiet w Danii z polskim delegatem w roli głównej), co jeżeli dołożymy im teraz razy więcej zadań (“6 podań” i liczenie 3 akcji)?

A to nie koniec argumentów przeciw wprowadzonym zmianom. Zarzuca się ponadto brak poważnych testów (takowe przeprowadzane były bowiem tylko podczas Młodzieżowych Mistrzostw Świata 2015 oraz Mistrzostw Świata 2015 Juniorów), a przede wszystkim niezrozumiały moment wprowadzenia poprawek. Igrzyska to turniej czterolecia, do którego zespoły przygotowywały się od lat według konkretnych reguł. Czemu wiec impreza docelowa ma być rozegrana na innych zasadach?

Te uwagi, choć zasadne, nie mogą przykryć faktu, że całość wypada bardzo pozytywnie – niektóre zmiany są odważne i radykalne, inne mniej znaczące, ale równie potrzebne. Sielankowy obraz burzy jednak kontrowersyjny zapis o kontuzjowanych graczach oraz termin wprowadzenia zmian. Mimo szczerych chęci i wielu dobrych pomysłów ze strony władz IHF, za sprawą kilku głębokich rys, po prostu nie będzie to reforma na miarę wielkich legislacyjnych przełomów.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment