Cztery lata temu na imprezie czterolecia zabrakło nas tylko ze względu na własną głupotę. W Londynie byliśmy już jedną nogą, gdy sekundy przed końcową syreną prowadziliśmy z Serbami dwoma bramkami. Bezmyślna strata, gapiostwo trenera i turniej w Alicante zakończył się klęską. Po całości. Minęły cztery lata i znów walczymy o bilet na igrzyska. Tym razem jednak niesiony jest on nam na złotej tacy. Gramy bowiem u siebie, w Ergo Arenie, gdzie z kwitkiem odprawialiśmy już Niemców czy Szwedów, mierzymy się z rywalami o klasie co najwyżej średniej, a przede wszystkim debiutujemy z nowym trenerem na ławce. Nowym znaczy lepszym. Gra o Rio zacznie się w piątek.
Awans z definicji?
Brązowy medal wywalczony w Katarze na oścież otworzył nam drzwi do brazylijskich igrzysk. W Gdańsku zmierzymy się z 9. zespołem MŚ 2015, czyli Macedonią, trzecią ekipą mistrzostw Panameryki – Chile – i wicemistrzem Afryki, Tunezją.
Outsiderem stawki są Chilijczycy. Awans rozstrzygnie się pomiędzy Polską, Macedonią i Tunezją. Ekipa z Bałkanów swoją grę niemal w całości oprze na Kiryle Lazarowie, Afrykanie zaś na innej gwieździe Barcelony – Waelu Jallouzie.
Turniej zaczynamy od starcia z rywalem najtrudniejszym, Macedonią. Kluczem do sukcesu, co oczywiste, będzie zatrzymanie Kiryla Lazarowa. Choć wyrasta on znacznie ponad swoich reprezentacyjnych kolegów, im też należy się odrobina uwagi: kontrakt z Barceloną negocjuje bramkarz Borko Ristowski, europejskiej klasy skrzydłowi Dejan Manaskow oraz Gocze Georgiewski z powodzeniem grają w Lidze Mistrzów, na kole rywali przepycha potężny Stojancze Stoiłow z Vardaru Skopje. Nie możemy zapomnieć także o niedawnym, bo styczniowym boju z Macedończykami. Polacy pokonali wówczas Bałkańców 24:23 po dramatycznej końcówce. Zresztą, Macedonia to dla naszych orłów rywal wielce niewygodny – bilans starć jest na korzyść naszych piątkowych rywali.
Starcie z Chile nie powinno przynieść sensacji. Szczypiorniści z kraju położonego wzdłuż pięknych Andów grają zespołowo, dynamicznie i szybko – jak przystało na południowo-amerykańców. Jednak podobnie jak ich pobratymcy, w starciach z europejskimi zespołami są w zasadzie bez szans.
Dużo groźniejsza jest już Tunezja. Trzon kadry tworzy duet Wael Jallouz – Isaam Tej. Ten drugi, przez lata obrotowy francuskiego Montpellier, w kadrze rzucił już przeszło 800 bramek. Jallouz z kolei to jeden z największych handballowych talentów, na co dzień występujący w Palau Blaugrana.
Tunezyjczycy sprawiają niespodzianki, jednak przede wszystkim na własnym parkiecie. Dwa lata temu zdołali nawet pokonać Polaków (24:23). W rewanżu, dzień później, górą już byli biało-czerwoni. Wydaje się, że dla Tunezyjczyków najważniejszy okaże się mecz z Macedonią. W sobotę. Najprawdopodobniej to on zadecyduje o drużynie, która u boku Polaków awansuje na sierpniową olimpiadę.
Warto wspomnieć także o innych turniejach kwalifikacyjnych. W Herning zagra Norwegia, Dania i Chorwacja, w Malmoe zaś Szwecja, Hiszpania i Słowenia. Już teraz wiemy, że w Rio zabraknie kilku europejskich potęg. Polacy, dzięki odrobinie szczęścia, ale i własnemu sukcesowi sprzed półtora roku, trafili do grupy bodaj najłatwiejszej. – Brak kwalifikacji do igrzysk w Rio de Janeiro, byłby tragedią dla polskiej piłki ręcznej. Szczególnie w sytuacji, kiedy turniej kwalifikacyjny odbywa się w naszym kraju – zaznacza Andrzej Kraśnicki, prezes ZPRP. Nic dodać, nic ująć.
Reformy bez rewolucji
Obyło się bez trzęsienia ziemi. Są debiuty, powroty, drugie szanse, ale my tego wszystkiego się spodziewaliśmy. Personaliami Dujszebajew nie zaskoczył, bo zwyczajnie nie miał jak. Kirgiz oparł swój skład na sprawdzonym formacie.
Największym wydarzeniem okrzyknięto powrót Mateusza Jachlewskiego po czteroletniej absencji w kadrze. “Siwy” to sprawdzony żołnierz Dujszebajewa w Vive. Podobnie jak Mateusz Kus, który w reprezentacji zawita kosztem Piotra Grabarczyka. “Grabar” na występy z orzełkiem na piersi za kadencji nowego selekcjonera nie ma co liczyć.
Pod ciągłym znakiem zapytania stoi występ Mariusza Jurkiewicza. Rozgrywający Vive Tauronu wciąż zmaga się ze swoimi kolanami. Dujszebajew zmuszony jest więc do opracowania planu B. Odpowiedzią Kirgiza jest powołanie Łukasza Gieraka z Pogoni Szczecin, prawdziwą szansę dostanie zaś Piotr Masłowski, który u Bieglera zwiedzał zwykle trybuny. To oni kierować będą grą biało-czerwonych. Ciekawym ruchem jest także powołanie Pawła Podsiadły, który wyróżnia się we francuskiej ekstraklasie. Eks-kielczanin staje jednak przed niebywale trudnym zadaniem – lewe rozegranie reprezentacji Polski należy do najlepszych na świecie. Po kontuzji wraca Andrzej Rojewski. Powalczy on z Szybą i Paczkowskim o miejsce na prawej połówce. Ponadto – stara gwardia. Turniejową 16-stkę poznamy w czwartek, w przeddzień starcia z Macedonią.
Nihil novi?
Tydzień – tylko tyle trwać będzie pierwsze zgrupowanie pod wodzą nowego selekcjonera. Nie znaczy to jednak, iż Dujszebajew nie zdąży przeprowadzić pierwszych modyfikacji.
Wobec wspomnianej niepewności w związku z występem Jurkiewicza, największym wyzwaniem “na dzień dobry” dla Kirgiza będzie rozwikłanie dylematu środka rozegrania. Michał Jurecki, jak za Bieglera? Masłowski? Gierak? Żadna z opcji nie wydaje się być optymalną. Na środku rozegrania wystąpić może także Przemysław Krajewski. Sam przedstawiłem cztery rozwiązania, ile wymyślił nasz trener?
Zmiany i to poważne zajdą na pewno w obronie. Nie po to Dujszebajew do kadry ściągnął najpierw Jachlewskiego, a potem Kusa, by tej defensywy nie przemeblować. Z 6-0 Polacy przejdą na kombinowaną obronę 5-1. Ewentualne 6-0 będzie dużo agresywniejsze, podobnie jak w ekipie mistrzów Polski. Do takiej gry mamy predyspozycje: Jachlewski, Wiśniewski świetnie sprawdzają się zarówno na pozycji numer dwa w obronie, jak i w roli “plastra”.
Nowy selekcjoner wprowadzi także element gry z lotnym bramkarzem, co u Bielglera nie egzystowało. Polacy wyjdą z ciemnogrodu i w osłabieniu będą wyrównywać straty zawodnikiem w koszulce bramkarza. Choć jak przyznaje sam trener, on zakazałby tego rodzaju rozwiązań. Co nie jest jednak zabronione, musi być dozwolone i należy z tego korzystać.
Czy biało-czerwoni po raz piąty pojadą na olimpiadę? Jeśli tak, czy przywiozą drugi w historii medal (po Montrealu 72′)? A może turniej zakończy się klapą jak w Alicante lub na igrzyskach polegniemy podobnie jak z Islandią w Pekinie? Nie wiem. Na pewno jednak wreszcie mamy trenera i pomysł na kadrę. Chcę wierzyć, że spełni się pierwszy scenariusz.
Skład reprezentacji Polski na zgrupowanie przed kwal. do IO:
Bramkarze: Sławomir Szmal (Vive Tauron Kielce), Marcin Wichary (Orlen Wisła Płock), Piotr Wyszomirski (MOL-Pick Szeged – Węgry).
Rozgrywający: Karol Bielecki (Vive Tauron Kielce), Piotr Chrapkowski (Vive Tauron Kielce), Łukasz Gierak (Pogoń Szczecin), Michał Jurecki (Vive Tauron Kielce), Mariusz Jurkiewicz (Vive Tauron Kielce), Krzysztof Lijewski (Vive Tauron Kielce), Paweł Podsiadło (USAM Nimes Gard, Francja), Rafał Przybylski (KS Azoty Puławy), Andrzej Rojewski (SC Magdeburg, Niemcy), Michał Szyba (RK Gorenje Velenje, Słowenia).
Skrzydłowi: Michał Daszek (Orlen Wisła Płock), Mateusz Jachlewski (Vive Tauron Kielce), Przemysław Krajewski (KS Azoty Puławy), Paweł Paczkowski (Vive Tauron Kielce), Adam Wiśniewski (Orlen Wisła Płock).
Obrotowi: Maciej Gębala (SC Magdeburg, Niemcy), Bartosz Jurecki (Chrobry Głogów), Mateusz Kus (Vive Tauron Kielce), Kamil Syprzak (FC Barcelona Lassa, Hiszpania).
Rezerwowi:
Jakub Łucak (Śląsk Wrocław), Piotr Masłowski (KS Azoty Puławy), Mateusz Piechowski (Orlen Wisła Płock).