Rio 2016: kiedyś płynęła, by przeżyć, na igrzyskach popłynie po marzenia – niezwykła historia Yusry Mardini

W Rio z innymi sportowcami Yusrę Mardini łączyć będzie chęć zdobycia medalu. Tym, co będzie ją od nich dzielić, jest droga, jaką młoda Syryjka musiała przebyć, aby znaleźć się na igrzyskach. Co kryje niesamowita historia pływaczki, która wystąpi jako jedna z 43 uchodźców startujących w Brazylii pod olimpijską flagą?

Jak każda nastolatka miała pasję – pływanie. Jej ciche marzenia o zostaniu wielkim sportowcem z dnia na dzień zostały brutalnie przekreślone przez wojnę domową. Dorastała w Damaszku, który przez bombardowania został dosłownie zdmuchnięty z powierzchni ziemi. Wraz z nim w stertę gruzu zmieniło się także najważniejsze dla Yusry miejsce – basen, na którym szlifowała swoją formę.

Mając świadomość, że w jej mieście nie ma już żadnych – a tym bardziej sportowych – perspektyw oraz jak wielu jej rówieśników straciło życie w bombardowaniach, musiała podjąć niełatwą decyzję. Mogła zostać w Syrii i czekać, aż wojna wreszcie dobiegnie końca albo podjąć niebezpieczną próbę ucieczki i rozpocząć życie gdzie indziej. Wybrała to drugie. – Może szłam na pewną śmierć, ale już prawie zginęłam we własnym kraju. Niczego nie mogłam zrobić – wyznała na łamach BBC.

To byłby wstyd, gdybym utonęła

Zdecydowała się uciekać razem ze starszą siostrą – też pływaczką. W Damaszku zostawiły rodziców i młodszą siostrę. Trasa po nowe życie najpierw prowadziła do Bejrutu – tam nastolatki miały taki sam cel, jak ponad cztery miliony ich rodaków – morzem dostać się do Europy. W stolicy Libanu Yusra i Sarah spędziły cztery noce. Ich przyszłość znajdowała się w rękach przemytników, którzy za słoną opłatą zadeklarowali zabrać ich pontonem do Grecji. – Bałam się oczywiście o swoje życie i mojej siostry. Nie wiedziałam, jaki czeka nas los. Co zrobiłaby nasza matka, gdyby którejś z nas coś się stało.

Los postanowił jednak wystawić siostry na próbę. Najpierw w ich łodzi zepsuł się silnik. W konsekwencji, pod naporem ludzi i bagażów, ponton zaczął tonąć. Młode Syryjki nie miały wyjścia – aby nie podzielić tragicznego losu wielu ich rodaków, wskoczyły do wody i zaczęły płynąć ku odległemu brzegowi. – Pomyślałam, że to byłby wstyd, gdybym utonęła w morzu, bo jestem pływakiem – wspomina. Po trzech godzinach wyczerpującego wysiłku przypadkowo spotkana młoda kobieta rzuciła im linę i przyciągnęła do brzegu. – Przez ostatnie trzydzieści minut nie mogłam już ruszać nogami i rekami. Całe życie przeleciało mi przed oczami – dodaje Yusra.

Wycieńczone dotarły do popularnego miejsca gromadzenia się uchodźców z Syrii – wyspy Lesbos. – Gdy dotarłyśmy na brzeg, zobaczyłam restaurację. Chciałyśmy kupić jedzenie, ale nikt nie chciał się zgodzić. Myśleli, że chcemy coś ukraść, pomimo tego, że mieliśmy pieniądze. W końcu ktoś nad nami się zlitował i mogłyśmy kupić wodę. Wtedy zobaczyła nas pewna dziewczynka, która dała mi buty i dziecięce spodnie – wspominała Syryjka.

Przez Berlin do Rio

Cel sióstr był prosty – dostać się do Niemiec. Wyruszyły pieszo, potem jechały pociągiem i busem. Przez Grecję, Macedonię, Serbię, Włochy i Austrię po 25 dniach dotarły do Berlina. – Wiedziałam, że to koniec. Że tutaj odnajdę spokój – mówiła o tym wydarzeniu pływaczka.

Po krótkim zaaklimatyzowaniu się w obcym mieście Syryjki postanowiły poszukać pływalni. Przez GPS trafiły na jeden z najstarszych basenów w mieście – Wasserfreunde Spandau 04. – Trenerzy zobaczyli naszą technikę. Powiedzieli, że jest dobra i pozwolili nam zostać.

Niemieccy trenerzy szczególnie docenili umiejętności Yusry. Po upływie kilku tygodni jeden z nich – Sven Spannerkrebs – zdecydował się rozpocząć długofalowy plan treningowy mający przygotować pływaczkę do występu na następnych igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 roku. Jednak los postanowił wynagrodzić ambicję Syryjki jeszcze wcześniej.

Udział w IO stał się dla mnie inspiracją. Chciałam być przykładem dla innych, reprezentować wszystkich uchodźców – mówiła Yusra po ogłoszeniu decyzji MKOl-u, który wybrał ją jako jedną z 43 sportowców-uchodźców, mogących wystąpić w Rio pod flagą olimpijską. – Marzenia się spełniają, igrzyska są wszystkim, to życiowa szansa. – dodała Syryjka.

Lek i nagroda

Dla zaledwie 19-letniej Yusry Mardini igrzyska będą nie tylko okazją do zdobycia olimpijskiego medalu, ale także szansą na, choć chwilowe, zapomnienie o bolesnych wydarzeniach z przeszłości. – Życie pod wodą to zupełnie inny świat. Na boczny tor schodzą wszelkie problemy. Pływanie jest dla mnie wszystkim. To moja pasja, moje życie. Wszystko jest głęboko zakorzenione w moim sercu. Wszyscy wiedzą, jak długą drogę przebyłam, wspierają mnie, podkreślając, że jestem niesamowita. – mówi pływaczka, od razu dodając, że nie czuję się bohaterką.

Ojciec nowożytnego ruchu olimpijskiego – Pierre de Coubertin – mówił kiedyś, że w igrzyskach liczy się nie wynik, a udział. W przypadku Yusry Mardini jest trochę inaczej. Dla tej młodej dziewczyny z niezwykłą historią występ w Rio już jest wynikiem. Zwycięstwem.

[youtube https://www.youtube.com/watch?v=1REQm6TIBR0&w=560&h=315]

źródło: TVP/BBC

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment