Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę medialną. To w teorii porządkuje media publiczne, a w praktyce są one praktycznie pod kontrolą rządu. Mało kto spodziewał się, że Prezydent tej ustawy nie podpisze a raban jaki się w tej sprawie rozniósł poruszył wszystkie środowiska – rządowe, opozycyjne, dziennikarzy i innych. Pisałem już co nie co o tej sytuacji w artykule pod tytułem “Remont Mediów“, ale przypomnę – to nie jest żadna walka o porządek czy nie porządek mediów jak to się próbuje okazać. To jest walka o poszerzenie koryta.
Prawo i Sprawiedliwość działa zgodnie z zasadami politycznego Blitzkriegu, który też opisałem na łamach portalu MiM, czyli szybkimi zręcznymi ruchami uderzają w strategiczne miejsca jednocześnie zaskakując totalnie opozycję, która nie dość że po wyniku wyborów nie ma praktycznie szans na skuteczny opór to jeszcze jest rozbita między sobą. Ostatnio bowiem tak zwane “taśmy Schetyny” które wyszły na jaw dość dosadnie mówią o Ryszardzie Petru, liderze Nowoczesnej jako osobniku, którego de facto wyniosły media. W taśmach tych poruszone jest wykorzystanie polityczne sytuacji w Polsce wokół Trybunału. To oznacza, że Platforma chce de facto zawłaszczyć sobie osiągnięcia Komitetu Obrony Demokracji, który maszeruje z transparentami i wokół którego gromadzą się środowiska opozycyjne w tym politycy, celebryci czy dziennikarze. Czy jest możliwe podporządkowanie KOD-u jednej partii politycznej? Nie ma takiej opcji.
A Prawo i Sprawiedliwość atakuje. Stosuje kolejne szybkie ataki, które jak cios boksera nokautują opozycję. Ta nie może się pozbierać, a karuzela ustaw jedzie dalej. Jak najszybciej, jak najprędzej – byleby opozycja się nie spodziewała. Co więc oznacza szybkość wdrażania tych ustaw? Po pierwsze – są one wątpliwego zaufania, gdyż ustawę jeśli jest transparentna to się ją wdraża powoli, a po drugie mówiąc kolokwialnie – jest ona pisana na kolanie. Hej, przecież rządzenie państwem realnie nie jest takie jak w Europa Universalis czy innej grze komputerowej w której ustawy się wdraża jednym kliknięciem myszki! Potrzebne są na to dni, tygodnie czasem nawet miesiące konsultacji. A tutaj czegoś takiego nie było! Tym bardziej, że ustawa ta jest dość kontrowersyjna to tym bardziej powinno się wszystko powoli sukcesywnie wprowadzać tak, aby nie powielać tych obaw które ma zarówno opozycja w kraju jak i politycy zagraniczni. A to raczej szkodzi naszemu pijarowi.
Pytanie – po co ta ustawa? By wprowadzić cenzurę? By zrobić na złość opozycji? Nie. Plan jest o wiele prostszy. Polega to – o czym wspomniałem na początku na poszerzaniu swojego koryta. Każda bowiem władza, zarówno demokratyczna jak i autorytarna jest jak ta “czarna dziura” o której kiedyś wspomniałem, jak to wtedy ująłem:
Kto wie jak działa władza ten wie, że ona jak czarna dziura pochłania wszystko. Chce więcej, jeszcze więcej aż w końcu sama się w sobie pogubi i zacznie się regres. Tak samo przecież było za rządów PO-PSL. Mogli wszystko i pochłaniali coraz więcej aż w końcu nie mogli sobie z tym poradzić i wszystko zaczęło się sypać. Zaczęły wyciekać afery. Każdy zaczął ciągnąć w swoją stronę i bach! Dziury nie ma.
Władza więc sama w sobie dąży do poszerzania swoich wpływów. W reżimach autorytarnych zwykle odbywa się to siłą, w demokracjach używa się luk prawnych i ustaw. Tak to działa. Niekiedy jest to bardziej ukryte, niekiedy to jest jawne i nieudolnie tłumaczone jak w tym wypadku. Cenzury jako takiej się nie obawiam, bowiem w naszej obecnej sytuacji politycznej cenzura jest de facto nie możliwa, a to dzięki Unii, a to dzięki obywatelskiej postawie, a to dzięki innym organizacjom międzynarodowym. Tu chodzi tylko o koryto i o pieniądze. Platforma też miała tam swoje wpływy, mogła robić co chciała. Teraz to się zmienia i o to jest właśnie ten pisk.
A tak swoją drogą, jako konsumenci czy uważacie że media publiczne serwowały nam godną ramówkę programową? Nie można było wymyślić niczego lepszego? Przecież w masę programów zainwestowano miliony złotych, które można nazwać że zostały wrzucone w błoto. Słynny serial “Nasze matki, nasi ojcowie” – też uważacie, tak szczerze że był to strzał w dziesiątkę? Jeśli tak, to był on w stopę.
Prawo i Sprawiedliwość robi wielki błąd, to prawda i popieram głosy sprzeciwu bo każda, nawet najmniejsza forma nacisku na media jest błędem. Jednak mówienie, że to zamach na wolność słowa – to już kompletnie brednie. Jak nie wiadomo bowiem o co chodzi – to chodzi o pieniądze.
Oraz wpływy, a pewnie i po części zagranie na nosie opozycji.
Calm down and keep watching – a jak coś zobaczycie to wyjdźcie na ulice! Wtedy będę z Wami.
A jak chcecie więcej dziegciu w tej beczce miodu, dodatkowe teksty i jeszcze, jeszcze więcej zapraszam na Facebooka!