Jaką opinią cieszy się Młodzieżowa Rada Miasta Słupsk? Coraz częściej spotykam się z negatywnymi zdaniami na temat działającej młodzieży. Uzasadnione są tym, że młodzi radni „lansują się” pozycją, nie mają doświadczenia czy są leniwi. Zawsze starałam się wybronić MRM, bo przecież to wspaniała inicjatywa, młodzi nabierają doświadczenia, wspierają lokalne pomysły i są autorytetem. Jednak już wiem, dlaczego część ludzi jest tak niechętna w stosunku do Młodzieżowej Rady Miasta. Chciałam podzielić się z wami moimi odczuciami. Moje podjęcie współpracy z MRM skończyło się nie tylko klęską, ale i oburzeniem – z mojej strony.
W Słupsku po cichu wylęgał się projekt pod tytułem “Dzień Milczenia”. Miała być to inicjatywa dwóch uczennic jednej ze słupskich szkół. “Dzień Milczenia” to przemarsz przez miasto z zaklejonymi ustami, mający na celu przybliżyć obywatelowi problemy związane z tolerancją ludzi homoseksualnych. Zaklejone usta miały być odzwierciedleniem milczenia, z jakim spotykają się ludzie LGBT, niemogący jawnie mówić o swojej orientacji w strachu przed odrzuceniem. I zaraz poleci fala nienawiści, że jest to parada równości. Od razu zaprzeczę, to nie ma nic wspólnego z paradą równości, która nawołuje do propagowania homoseksualizmu i do walki o związki partnerskie. Nasz projekt miał tyczyć się propagowania tolerancji ludzi wykluczonych i uszanowania ich “odmienności” od osób heteroseksualnych.
Pewnego dnia, gdy wszystko było już niemal gotowe, wpadłam na pomysł, by MRM zostało patronem owego wydarzenia. O Młodzieżowej Radzie Miasta mało słychać w słupskich mediach, miała być to wzajemna pomoc i udział w inicjatywie. Nie wymagałam od nich wiele, chciałam, by byli patronami lub partnerami. Nie sądzę, by coś takiego wymagało niewiadomo jak wielkiego wysiłku, w końcu nie musieliby nic robić. Radny z mojej szkoły przygotował uchwałę, która dotyczyła patronatu nad owym projektem, doręczyłam mu projekt i wydawałoby się, że zapowiada się pięknie.
Sesja MRM. Byłam święcie przekonana, że nie będzie żadnego sprzeciwu co do patronatu. Nagle poczułam się, jakbym dostała obuchem w głowę. Nie dość, że jedna z najbardziej kompetentnych osób – przewodniczący Oskar Schulz, został odwołany ze swojego stanowiska, to na dodatek uchwała o patronat nad “Dniem Milczenia” nie przeszła. Powód? Może to “zbyt polityczne” jak powiedziała jedna z radnych – choć czy te słowa są prawdą, to nie wiem, tak stwierdził jej kolega z rady. Napisałam do rzecznika MRM wiadomość prywatną na portalu społecznościowym „Facebook”, aby wypowiedział się w sprawie uchwały dotyczącej patronatu nad projektem “dzień milczenia”. W odpowiedzi dostałam dwa słowa – “Bez komentarza”. Zwróciłam więc uwagę na to, że są to jego obowiązki, z których powinien się wywiązywać. Odpowiedział: “Nie muszę tego komentować”. Zrezygnowana – choć nie dająca za wygraną, po upłynięciu około tygodnia, chwyciłam telefon. wybierając numer do rzecznika MRM, poprosiłam ponownie o komentarz. Skomentował „piąte przez dziesiąte”, ze względu na moją słabą pamięć poprosiłam go o napisanie tego w formie wiadomości tekstowej i przesłania mi tego do godziny 20. Zgodził się. Tego samego dnia spotkałam się z młodym radnym swojej szkoły – Krystianem Kusem, który niegdyś powiedział “robiłem wszystko co mogłem, by to przeszło”. Poprosiłam go o przesłanie mi osobiście treści uchwały i komentarz na ten temat, również do godziny 20. Też się zgodził. Wybiła wyczekiwana godzina 20, nie dostałam żadnej wiadomości, żadnej treści ustawy, żadnego komentarza. Po prostu jakby tematu nie było.
W tym czasie moje zdanie o Młodzieżowej Radzie Miasta w Słupsku diametralnie się zmieniło, nie wiem, czym kierują się w swoich działaniach i chyba nie chcę tego wiedzieć. Przestali być dla mnie ludźmi, którzy zbierają doświadczenie i wspierają inicjatywy lokalne, zaczęli być dla mnie kimś już w tym tekście wspomnianym. Może jeszcze wszystko się zmieni. A wy jakie macie spostrzeżenia na temat działań Młodzieżowej Rady Miasta Słupsk?