Krótka historia o tym, jak ateiści niszczą ateizm

Żyjemy w czasach, kiedy bycie indywidualistą jest modne. Bez znaczenia czy sami utożsamiamy się z tym co mówimy, myślimy i jak wyglądamy. Nie inaczej jest w kwestiach religijnych. Ateizm jest coraz popularniejszą formą wyrażania niezadowolenia z działania kościoła katolickiego, a także buntu wobec nauk kościoła.

Sytuując się gdzieś pomiędzy ateistami, a agnostykami, choć bliżej mi to tych pierwszych, zauważyłem pewien trend w wyrażaniu swoich opinii na temat kościoła, wśród zdeklarowanych ateistów. Jest to forma obrony swoich racji przez atak. Wszyscy chcielibyśmy, żeby po śmierci, orszak anielski witał Nas w niebie, a pan Bóg spełniał Nasze życzenia. Nie wiemy jednak jak jest, ale nie daje to przyzwolenia na używanie form wulgarnych wobec tych, którzy przekonani są o prawdziwości treści Pisma Świętego. Nie jest „na miejscu” stwierdzać, że takie osoby powinny przebadać się u psychiatry lub też specjalisty innego fachu. Nie dodaje Nam to powagi, a na pewno nie stawia w dobrym świetle każdego niewierzącego w Boga człowieka. Człowiek ma tendencję do generalizowania i wypowiadając się w sposób wulgarny, piszemy stereotyp o tym, jaki jest przeciętny ateista. Niech każdy wypowiada się za siebie, o ile jest to w ogóle możliwe.

Już w Starożytnym Rzymie, na mocy Edyktu mediolańskiego, wydanego w 313 r.n.e., zapewniano chrześcijanom wolność wyznania. Dlaczego dzisiaj chcemy cofać się o półtora tysiąca lat i wmawiać sobie, że jest inaczej i, że  w konsekwencji nikt nie ma racji, ale nikt też się nie myli. Niewiedza, na której bazuje większość religii, staje się punktem zapalnym pomiędzy jej wyznawcami.

Ateistów nie stać na atakowanie odmiennych grup wyznaniowych. Jako jeden z nich, nie chcę, aby budowano stereotyp ateisty “anty-katola”, który na samą myśl o Bogu, dostaje palpitacji serca. Ateizm czy brak wiary, nie oznacza brak dobra.

Bartosz Kowalczyk

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment