Krzysztof Śmiszek – WYWIAD

Krzysztof Śmiszek – absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, absolwent Podyplomowego Studium Prawa Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 2003-2005 prawnik w Biurze Pełnomocnika Rządu ds. Równego Statusu Kobiet i Mężczyzn, gdzie zajmował się analizą i praktycznym stosowaniem ustawodawstwa antydyskryminacyjnego. Pracował w Departamencie Prawnym Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, również w Brukseli jako prawnik i koordynator programowy w EQUINET – Europejskiej Sieci Współpracy Urzędów ds. Równego Traktowania. Wieloletni Szef Grupy Prawnej Stowarzyszenia Kampania Przeciw Homofobii. Od stycznia 2011 r. pracownik Zakładu Praw Człowieka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Członek zespołu eksperckiego Krajowego Punktu Kontaktowego Agencji Praw Podstawowych UE oraz członek Europejskiej Sieci Ekspertów Prawnych w Dziedzinie Niedyskryminacji. Prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego.

W związku z niedawno obchodzonym Dniem Kobiet, uchwalonym ku pamięci ofiar walczących o równouprawnienie obu płci, zapytaliśmy go o dyskryminację kobiet w różnych dziedzinach życia oraz ogólną działalność w imię sprawiedliwości.

Czy według Pana, sztuka jest dzielona na damską i męską?

Myślę, że to jest dosyć skomplikowane zagadnienie. Bez wątpienia sztukę tworzą i mężczyźni i kobiety. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety niejednokrotnie mają różne doświadczenia i różną percepcję świata. Wynika to z jego bardzo skomplikowanej struktury. Czy można mówić o sztuce męskiej? Myślę, że sztuka męska, to jest ta sztuka, która nie jest dominująca, natomiast sztuka kobieca dostrzega to, czego sztuka dominująca nie widzi.

Czy uważa Pan, że kobiety walczące z chorobą są postrzegane jako mniej atrakcyjne, często przez to dyskryminowane?

Żyjemy w pewnym kanonie estetyki, narzuconym przez oko męskie. Wystarczy przejechać się ulicą i zobaczyć kto reklamuje dachówki, maszynki do golenia czy samochody. Są to roznegliżowane kobiety o mniej więcej podobnej aparycji. Trzeba odejść od tej narzuconej seksualizacji w przestrzeni publicznej. Życie jest często nieładne, brzydkie, bolesne. To jest prawdziwe życie, prawdziwa kobieta, która zmaga się z chorobą, która nie wstydzi się – bo choroba nie jest niczym wstydliwym. Choroba jest czymś, z czym zazwyczaj powinno się walczyć, więc myślę, że tu nie ma nic negatywnego. Tak wygląda kobieta, która jest chora, ma amputowaną pierś, jest łysa, być może jest na wózku lub leży pod kroplówką. To jest prawdziwy obraz kobiety albo jeden z obrazów, a nie ta piękna pani z pięknymi ustami i piersiami.

Podczas wykładu pani Ewy Graczyk na II Słupskim Kongresie Kobiet, była mowa o powinności kobiet jako żon, babć, matek. Czy kobieta zawierając związek małżeński faktycznie jest przywiązywana do kanonu idealnej „kury domowej”?

Nie można tego ocenić jednoznacznie. Jeśli jest to na zasadach partnerskich, to tutaj ważne jest, żeby zarówno mężczyzna jak i kobieta, mieli świadomość „na co się piszą” wchodząc w relację. Często małżeństwo jest tylko kontraktem prawnym, a nie jakimś większym zobowiązaniem niż wejście w związek z kimkolwiek. Prawo było przez kilka tysięcy lat tworzone przez facetów i to faceci tworzyli prawo pod swoje potrzeby. O tym często mówi znana feministka i prawniczka, pani prof. Monika Płatek; ciągle mamy do czynienia z tym, że prawo funkcjonuje na zasadach ustalonych przez mężczyzn. Jest tego coraz mniej, ponieważ tak są teraz tworzone przepisy; że to dziecko jest przywiązane do matki bardziej – jeśli chodzi o więzy prawne, urlop macierzyński jest dłuższy niż ojcowski itp.

Czy kobiety w biznesie są spychane na margines? Bardziej w branży dominują mężczyźni, czy już się raczej od tego odchodzi?

Oczywiście, że się nie odchodzi!  Bardzo lubię dyskutować na ten temat. Często mówimy: popatrz mamy panią, która jest prezeską takiej firmy, mamy teraz panią premier, wcześniej też mieliśmy, a więc o czym my tu mówimy? Jak kobiety są dyskryminowane?
No, niestety są. Patrząc na statystki, widzimy, że tylko 6% kobiet w Polsce jest na stanowiskach kierowniczych, a 94% to mężczyźni. Jeśli popatrzymy na różnicę w zarobkach- która na szczęście w Polsce duża nie jest (6%- 19%) – w Unii Europejskiej, ta różnica wynosi 30%. Jeśli chwalimy się tym, że w Polsce jest bardzo wysoki wskaźnik kobiet, które prowadzą działalność gospodarczą, to warto przyjrzeć się temu co to za działalności. Zazwyczaj są to sprzątaczki, pielęgniarki, zawody nisko opłacalne. Najważniejsze jest wzbudzić solidarność między kobietami, a to, że są rodzynki, którym się udało, to jest tylko potwierdzenie tezy, że jednak reguły ustalają faceci.

Skąd u pana chęć działania na rzecz ludzi, antydyskryminacji?

Miałem szczęście, zawsze trafiałem na takie osoby, które mnie do tego inspirowały. Trochę wyniosłem z domu, podczas studiów przez 3 lata pracowałem na rzecz uchodźców w klinice prawa, tam też pracowałem z jedną z najbardziej znanych polskich prawniczek-feministek, panią prof. Eleonorą Zielińską. Potem od razu zacząłem pracować w kancelarii premiera, byłem prawnikiem w biurze Izabeli Jaruga- Nowackiej czyli znanej polskiej polityczki-feministki. Pracowałem dla pani Magdaleny Środy, a dalej tak się już potoczyło. Myślę, że wystarczy minimum chęci zrozumienia tego w jakiej pozycji jest druga osoba. Jeśli się przyjrzymy sytuacji uchodźców, kobiet, mniejszości narodowych, mniejszości religijnych, to te spotkania z indywidualnymi osobami, indywidualnymi historiami powodują, że to jest naturalny odruch, do tego żeby robić takie rzeczy. Oczywiście mogłem być prawnikiem wielkiej korporacji, zajmować się prawem bankowym czy prawem farmaceutycznym… Uznałem jednak, że równie dobrze mogę spełniać się zawodowo, nie robiąc wszystkiego charytatywnie, a jednak wnosić trochę dobrego do tego świata.

Z jakimi problemami najczęściej przychodzą ludzie do Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego?

Są to najczęściej kobiety. Identyfikuję trzy grupy, które są najbardziej narażone na nierówność:

  • Kobiety- zwalniane z powodu dziecka, urlopu macierzyńskiego; zarabiające mniej od mężczyzn na tych samych stanowiskach; molestowane seksualnie w pracy.
  • Osoby niepełnosprawne.
  • LGBT, czyli osoby dyskryminowane, przez swoją orientację seksualną.

Prowadzimy też sprawy mężczyzn, którzy np. chcąc skorzystać z urlopu ojcowskiego są zwalniani z pracy.  Każdy przyzwoity człowiek nie może zamknąć oczu na niesprawiedliwość, która czasami ma formę dyskryminacji.

Czy podczas walki z dyskryminacją, PTPA najczęściej odnosi sukcesy, wygrywa sprawy?

Wręcz przeciwnie. Bardzo wiele spraw przegrywamy, ale to nas nie zniechęca. Nasza działalność jest prowadzona w postaci tzw. strategicznej integracji. Strategiczna integracja polega na tym, że po prostu wyciągamy na światło dzienne pewne problemy, które nigdy nie były przedmiotem rozpatrywania przez sądy. To oznacza, że nawet przegranie sprawy w sądzie, mimo wszystko powoduje debatę publiczną. To jest nasz cel. Dla przykładu – prowadzimy teraz bardzo ciekawą sprawę. Kobieta poszła z dzieckiem i rodziną do restauracji, zamówiła jedzenie i kiedy chciała nakarmić dziecko piersią, po prostu wyproszono ją i stwierdzono, że taki widok psuje atmosferę w restauracji. Poszliśmy z tą sprawą do sądu. Nawet jeśli przegramy tę sprawę w sądzie, chcemy aby ten temat był obecny w przestrzeni publicznej. Nie ma mojej personalnej zgody na tak niesprawiedliwe traktowanie kobiet. Widzimy na każdym billboardzie przysłowiową „gołą babę” i nikt się nie oburza, a kiedy kobieta zaczyna pełnić jedną z najbardziej naturalnych funkcji, jakim jest nakarmienie dziecka, nagle pojawia się tłum strażników moralności, którzy wkurzają się widokiem piersi i jedzącego dziecka. Wiele spraw przegrywamy – około 60% – ale głównym naszym celem jest zmiana świadomości społecznej, zmiana debaty publicznej, wpływanie przez tą debatę na zmianę prawa w Polsce.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment