Ten tydzień może przejść do historii polskiej piłki klubowej. We wtorek Legia Warszawa wyjdzie na murawę swojego stadionu z dwubramkową zaliczką z pierwszego meczu z Dublina i jeśli nie wystąpią żadne zjawiska paranormalne, polski zespół zagra w Lidze Mistrzów. Jako że upragniony awans jest już tak blisko, to może pracownicy kilku europejskich klubów zasiedli w ten weekend przed telewizorami, aby przyjrzeć się tak Legii, jak i lidze, która po 20 latach wreszcie powróci na piłkarską mapę Europy. Co ujrzeli ci ludzie w wykonaniu naszych ligowców? Czy stołeczny zespół postraszył Dundalk i potencjalnych przyszłych europejskich rywali?
234 – dokładnie tyle minut trzeba było czekać, aby w ten weekend zobaczyć bramkę na boiskach Lotto Ekstraklasy. Stało się tak za sprawą bezbramkowych remisów w meczach Śląsk Wrocław – Wisła Płock i Termalica Nieciecza – Lech Poznań. Impas przełamał dopiero w… sobotę młody napastnik Ruchu Chorzów Jakub Arak, który strzelił gola po 45 minutach meczu z Cracovią. W tym spotkaniu dla krakowian w 85. minucie wyrównał niezawodny Miroslav Covilo, jednak mam obawy, że jeśli faktycznie jacykolwiek zagraniczni obserwatorzy skupili się w ten weekend na Ekstraklasie, to tego momentu mogli już nie doczekać. Nawet jeśli obudzili się na drugi dzień po piątkowej wątpliwej promocji naszej ligi, to nietrudno było sobie uciąć drzemkę także na spotkaniu w Krakowie. Nie dość, że popołudniowa pora idealnie nadawała się do odpoczynku po sobotnim obiedzie, to jeszcze mecz rozgrywany był w absolutnej ciszy – bez udziału kibiców.
***
Wygnanie Czechów wyraźnie nie służy wicemistrzowi Polski. W Piaście Gliwice uznali widocznie, że tolerują wszystkich Słowian, jednak z tej grupy muszą definitywnie pozbyć się naszych południowych sąsiadów. I tak ze słowiańskiego trzonu stanowiącego o sile gliwiczan w poprzednim sezonie w klubie ostali się Chorwat Barisic, Słowak Mraz i Polacy na czele z Murawskim, Pietrowskim i Szmatułą. Krajanie wojaka Szwejka, czyli Vacek, Nespor i trener Latal z początkiem sezonu zostali poproszeni o poszukanie sobie nowego klubu. Efekt? Weekendowa porażka z Pogonią Szczecin 0:2 była dla gliwiczan już czwartym kolejnym meczem bez wygranej. Wynik ten niepokoi tym bardziej, że piłkarze znad morza ten sezon również zaczęli dość niezdarnie i przed tą kolejką byli w tabeli niżej niż Piast. Za sprawą porażki w tym meczu wicemistrz Polski spadł na trzynastą pozycję. Wydaje się, że bez masowego napływu Czechów w zimowym okienku transferowym Piast może mieć problemy z powrotem do dawnej dyspozycji.
***
Trzymając się wprowadzonych na początku zagranicznych obserwatorów, wielu z nich przed rozpoczęciem tej kolejki usłyszało zapewne od naszych rodzimych ekspertów piłkarskich, że absolutnie hitowo zrobi się dopiero w niedzielę. Swoją drogą wywnioskować można to było bezpośrednio w tabeli. W ten dzień swoje spotkanie rozgrywał lider, a bezpośredni pojedynek stoczyły drużyny z miejsc 2. i 3. O ile jednak tabela nakazywała zainteresować się tymi meczami, o tyle już kryjące się pod tymi statystykami drużyny nie aż tak bardzo. Lider – Zagłębie Lubin – grał u siebie z Górnikiem Łęczna, a goniącymi go ekipami były… Jagiellonia Białystok i Lechia Gdańsk. Wzorem piątkowej posuchy w obu tych przypadkach nie było jednak żadnych fajerwerków. No, może jeden – bramka dla Lechii. Mimo że trafienie Aleksandara Kovacevica było jedynym golem w obu tych “hitach”, to atomowy strzał z ponad dwudziestu metrów mógł zrobić wrażenie. Ustępującemu z pozycji lidera Zagłębiu trzeba jednak oddać, że piłkarze z Dolnego Śląska także zdobyli bramę, której jednak z niewiadomych powodów nie uznał sędzia Jakubik. Przez jego dziwną decyzję podopieczni Piotra Stokowca stracili liderowanie na rzecz Lechii. Wiele osób straciło też wtedy nadzieję, że z tej kolejki da się wycisnąć jakiekolwiek większe emocje.
***
Grze Wisły Kraków nie warto poświęcać więcej miejsca. Piłkarze Białej Gwiazdy dzielnie bronili bezbramkowego remisu w piekielnie trudnym spotkaniu z trzynastą Koroną Kielce, jednak w 94. minucie byli już tak pewni upragnionego punktu, że zapomnieli pokryć Jacka Kiełba. Ten, osamotniony w polu karnym, pewnym strzałem dał trzy punkty swojej drużynie. Dla Wisły nie miało to jednak większego znaczenia – i przy remisie, i przy porażce zostawała na dnie tabeli. Patrząc na bezradną minę trenera Wdowczyka, zdziwię się, jeśli zarząd klubu da mi oglądać ją jeszcze za tydzień.
***
Jest w polskiej lidze piłkarz, którego pojawienie się w wyjściowej jedenastce niemal gwarantuje duże emocje przez najbliższe dziewięćdziesiąt minut. Sytuacja jest tym bardziej paradoksalna, że zawodnik ten… jest obecnym mistrzem Polski. Jakub Rzeźniczak – samozwańczy król mediów społecznościowych – jako że nie gra w Legii w eliminacjach Ligi Mistrzów (rezultat może być interesujący), mecz z Arką Gdynia rozpoczął od pierwszej minuty. Nie mam jednak zamiaru bardzo się nad znęcać. Powiem tylko, że nie zagrał meczu swojego życia, nie uchronił Legii od porażki 1:3, a za swój występ nie otrzymał powołania do kadry na rewanż z Dundalk. Jeśli Irlandczycy oglądali ten mecz, to do głowy przychodzi im pewnie jeden wniosek – “całe szczęście, że przyszło nam grać z Legią, a nie z tą Gdynią”.
***
Miejmy nadzieję, że porażająca liczba bramek, niewytłumaczalne decyzje sędziów i gra Legii to tylko starannie wyreżyserowana zasłona dymna, mająca na celu uśpić Irlandczyków i resztę piłkarskiej Europy. Ale czy naprawdę po takiej kolejce ktoś ma jeszcze siłę w to wierzyć?
Wyniki 6. kolejki Lotto Ekstraklasy:
Śląsk Wrocław 0-0 Wisła Płock
Termalica Nieciecza 0-0 Lech Poznań
Cracovia 1-1 Ruch Chorzów
Piast Gliwice 0-2 Pogoń Szczecin
Legia Warszawa 1-3 Arka Gdynia
Zagłębie Lubin 0-0 Górnik Łęczna
Jagiellonia Białystok 0-1 Lechia Gdańsk
Korona Kielce 1-0 Wisła Kraków