Nasza (ekstra)Klasa – „Zaczynamy odliczanie”

Po zawirowaniach związanych z obsadzeniem ostatnich miejsc w grupie mistrzowskiej możemy już oficjalnie przygotować się na ostatnią prostą T-Mobile Ekstraklasy. Najlepszą zapowiedzią nadchodzących emocji niech będzie fakt, że lidera i wicelidera po podziale dzieli tylko jeden punkt. Pierwszym z siedmiu metrów dzielących nas od mety tego wyścigu była 31. kolejka rozgrywana w ten weekend. Jak wyszły z bloków poszczególne zespoły?

Grupa mistrzowska

W meczach szczęśliwej ósemki jako pierwsze na boisko wyszły jedenastki Pogoni Szczecin i Ruchu Chorzów. Obie drużyny ostatnich kolejek fazy zasadniczej nie mogą zaliczyć do udanych. „Portowcy” nie wygrali od dziewięciu spotkań, a chorzowianie w ostatnich siedmiu meczach na 21 możliwych do zdobycia punktów wywalczyli zaledwie cztery. Piątkowe spotkanie nie poprawiło raczej humoru żadnej ze stron, ponieważ po bramkach Stępińskiego Murawskiego padł remis 1:1. Warto odnotować, że ten pierwszy dzięki swojemu trafieniu stał się już wiceliderem klasyfikacji strzelców, a Rafał Murawski notuje najskuteczniejszy sezon w swojej karierze i jednocześnie jest najlepszym strzelcem swojego zespołu. Kolejne dobre spotkanie w tym sezonie zanotował bramkarz Ruchu – Matus Putnocky.

Również w piątek rozegrano szlagier, do którego dojść miało dopiero w ostatnich kolejkach sezonu. Dlaczego? Terminarz ligi jest pomyślany w ten sposób, aby drużyny z czołowych miejsc tabeli rozegrały bezpośrednie spotkania jak najpóźniej. Ma to na celu stopniowe zwiększanie poziomu emocji i tym samym zainteresowania Ekstraklasą. Z tych obliczeń wyłamał się jednak obecny Mistrz Polski – Lech Poznań, który zajął dopiero szóste miejsce i już w pierwszej kolejce fazy finałowej pojechał do Warszawy na mecz z liderującą Legią. Bardzo ciekawe i żywe spotkanie, z szansami dla obu zespołów, zakończyło się jednobramkowym zwycięstwem warszawiaków, którzy zwyciężyli po bramce Prijovica. Lech jednak pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie, a zwłaszcza akcje, którymi niepokoił obronę Bille Nielsen dają nadzieję, że Kolejorz w pozostałych sześciu kolejkach powalczy o wyższe lokaty.

Trzeci z czterech meczów grupy mistrzowskiej rozegrano w Lubinie, gdzie Zagłębie podejmowało Lechię Gdańsk. Na korzyść gospodarzy przemawiała statystyka, że Lechia na wyjeździe po raz ostatni wygrała 25. października zeszłego roku. Lubinianie natomiast przed tym meczem byli niepokonani od sześciu spotkań. Te statystyki nie znalazły jednak potwierdzenia na boisku, gdzie w 30. minucie dla gdańszczan bramkę zdobył najlepszy strzelec zespołu – Grzegorz Kuświk. Zespół trenera Stokowca odpowiedział pół godziny później, kiedy po akcji duetu PiątekJanoszka do bramki trafił ten drugi. Lechia chciała jednak pokazać, że miejsce w górnej ósemce tabeli to nie wynik ostatniego zamieszania z jej udziałem i za sprawą przewrotki Flavio Paixao wywiozła trzy punkty z dolnośląskiego stadionu. Przez tę porażkę lubinianie stracili swoje czwarte miejsce kosztem Cracovii.

Cracovii, która pojechała do Gliwic, aby w meczu z wiceliderem Piastem zmazać zły obraz, który pozostawiła po ostatnich kolejkach fazy zasadniczej. Dla Piasta, który po podziale punktów tracił do Legii tylko jeden punkt, ten mecz był pierwszym z siedmiu niezwykle ważnych bojów o pierwsze w historii mistrzostwo Polski. Z takim nastawieniem ruszyli do tego spotkania piłkarze z Gliwic, jednak natrafili na bardzo mocny opór ze strony krakowian. Mur obronny Cracovii udało się przebić trzy minuty przed końcem pierwszej połowy, kiedy strzał Nespora efektownie dobił Mateusz Mak. Po zmianie stron żadna ze stron nadal nie potrafiła zdominować meczu. Kiedy wydawało się, że gliwiczanie dobrze rozpoczną ostatnie metry pościgu za Legią, do bramki Szmatuły głową trafił Covilo. Remis 1:1 pozwolił uciec liderowi na trzy punkty, ale gra Piasta pozwala kibicom tego klubu w miarę optymistycznie patrzeć na pozostałe sześć kolejek.

Grupa spadkowa

Granie w niższej ósemce ligi rozpoczęliśmy w Kielcach. Jedenasta po trzydziestu kolejkach Korona podejmowała trzynasty Śląsk Wrocław. Jak dla wszystkich zespołów grupy spadkowej, tak i dla obu tych klubów, celem nr 1 na fazę finałową jest utrzymanie w lidze. Zespół z Dolnego Śląska będzie jednak dodatkowo walczył o zachowanie swojego honoru, który został poważnie nadwątlony występami w zakończonej fazie zasadniczej. Spotkanie pokazało niestety, że mieliśmy do czynienia ze słabszą połową naszej ligi. Po słabym i ubogim w szybsze akcje meczu zespoły podzieliły się punktami, a autorami bramek byli Airam Cabrera Piotr Celeban.

W niedzielne popołudnie rozegrano dwa kolejne spotkania spadkowej ósemki. W Białymstoku spotkały się zespoły, które w ostatnich kolejkach głównie przegrywały. Miejscowa Jagiellonia nie zdobyła punktów od trzech spotkań, a Górnik Łęczna po raz ostatni wygrał w lutym. Mecz oddał obecną sytuację obu zespołów, ponieważ gospodarze po dobrym meczu w swoim wykonaniu zwyciężyli Górników 2:0. Bramki dla białostoczan strzelali Tomasik z karnego i Vassiljev, który w swoim stylu pokonał bramkarza rywali ładnym strzałem zza pola karnego. Po tym meczu Jagiellonia jest już drugą siłą niższej ósemki, a klub z Lubelszczyzny pozostał wraz z drugim Górnikiem w strefie spadkowej. W drugim spotkaniu doszło do małej niespodzianki. Gospodarz – Podbeskidzie Bielsko-Biała – prawdopodobnie nie otrząsnął się jeszcze po zamieszaniu, w wyniku którego gra w grupie spadkowej i przegrał 0:1 z Termalicą Niecieczą, dla której bramkę na wagę zwycięstwa zdobył Kupczak. Dzięki temu wynikowi beniaminek z ostatniego bezpiecznego miejsca awansował na 12. pozycję, a „Górale” z najwyższej lokaty spadli na miejsce nr 13 i od strefy spadkowej dzielą ich zaledwie trzy punkty. Chyba wiemy już, kto w tym sezonie będzie głównym poszkodowanym przez ligową reformę.

Na zakończenie tej serii gier w Krakowie doszło do pojedynku Wisły z zamykającym tabelę od wielu kolejek Górnikiem Zabrze. Ciężko było spodziewać się innego wyniku niż wygrana gospodarzy, którzy z trenerem Wdowczykiem na ławce jeszcze nie przegrali. Co więcej, w trzech z czterech meczów pod jego wodzą zawodnicy Białej Gwiazdy strzelali co najmniej trzy bramki. Te statystyki znalazły odbicie w spotkaniu z Górnikiem, którego Wisła ograła 3:1. Gole dla krakowian strzelali najlepsi zawodnicy Białej Gwiazdy ostatnich tygodni – Wolski, Ondrasek i przede wszystkim Małecki. Po tym meczu oba kluby zajmują skrajnie różne pozycje w tabeli. Wisła jest najlepsza w grupie spadkowej, a Górnik nadal zamyka tabelę T-Mobile Ekstraklasy.

Wyniki 31. kolejki T-Mobile Ekstraklasy:

Pogoń Szczecin 1-1 Ruch Chorzów
Legia Warszawa 1-0 Lech Poznań
Korona Kielce 1-1 Śląsk Wrocław
Zagłębie Lubin 1-2 Lechia Gdańsk
Piast Gliwice 1-1 Cracovia Kraków
Podbeskidzie Bielsko-Biała 0-1 Termalica Bruk-Bet Nieciecza
Jagiellonia Białystok 2-0 Górnik Łęczna
Wisła Kraków 3-1 Górnik Zabrze

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment