Wielu przewidywało, że „wieczny talent” wiecznie zostanie w polskiej ekstraklasie. Po udanym dla Polaków Euro 2016, na którym nie zagrał ani minuty, przeszedł do włoskiej Sampdorii i od razu wywalczył miejsce w podstawowej jedenastce. Karol Linetty wykonał duży krok naprzód i prawdopodobnie będzie mógł to udowodnić w niedzielę.
21-letni pomocnik od dłuższego czasu jest już powoływany przez Adama Nawałkę, jednak dopiero zmiana ligi na lepszą sprawiła, że jest traktowany poważnie w kontekście wzmocnienia środka pola. Selekcjoner nie powołał na mecz z Kazachstanem Krzysztofa Mączyńskiego, co oznacza że partnerować Grzegorzowi Krychowiakowi będzie prawdopodobnie Linetty.
„Wszystko układa się po mojej myśli. Po to trenowałem, by teraz zebrać owoce ciężkiej pracy. Podnoszę swoje umiejętności, latem marzyłem, by zmienić ligę i klub. Trafiłem do Włoch, gdzie spełniam i realizuję marzenia. Owszem, wszystko szybko się dzieje, za mną wiele pozytywnych historii, ale mam nadzieję, że przede mną jeszcze wiele dobrego.” – mówił Karol Linetty w czwartkowym wydaniu „Przeglądu Sportowego” w wywiadzie, który przeprowadził Robert Błoński. Widać po tych słowach ewidentnie, że dobra forma jaką prezentuje Polak od początku sezonu, jest nagrodą za chwile zwątpień, których miał niemało przed laty. Ostateczny sukces jest wytyczony drogą pełną cierni, a były pomocnik poznańskiego Lecha wie o tym doskonale. Pomaga mu też na pewno to, że wyjazd nie zmienił go jako człowieka i nic nie zapowiada, żeby miało tak być.
„Jestem takim samym człowiekiem, jak przed wyjazdem, skromnym, dobrze wychowanym przez rodziców i może dlatego nie mam kłopotów z adaptacją w nowym środowisku. Umiem się odnaleźć.” – podkreślił we wspomnianym wywiadzie Linetty.
Dwa mecze, dwa zwycięstwa
Pokora i umiejętność dostosowania się do otoczenia to jednak nie wszystko. Musi cię ono też docenić, a miało to miejsce choćby za sprawą „La Gazzetty Dello Sport”, której dziennikarze komplementują pomocnika i piszą o tym jak dobry jest technicznie, jak jest silny bądź o tym jak dobrze rozgrywa piłkę. „Właśnie te cechy powinny charakteryzować nowoczesnego pomocnika” – zgodnie stwierdzają włoscy fachowcy. Sampdoria świetnie rozpoczęła sezon i po dwóch spotkaniach mają komplet zwycięstw, do czego Linetty dołożył niemałą cegiełkę. Miał też trochę szczęścia poprzez to, że przed sezonem włodarze klubu sprzedali za czternaście milionów euro do hiszpańskiego Villarrealu Roberto Soriano. Twierdzenie jednak, że za sam ten fakt młody zawodnik wywalczył miejsce w pierwszej jedenastce byłoby sporym nadużyciem.
W czasie, gdy jego koledzy z Lecha grali kolejny mecz ligowy, Karol Linetty już na początku swojej przygody z Sampdorią mógł zagrać przeciwko Barcelonie w meczu towarzyskim
Jedyną asystę zaliczył do tej pory w Pucharze Włoch, ale tych w lidze będzie miał jeszcze pewnie niemało. Jedyną bramkę do tej pory Polak zdobył w wygranym 4:0 spotkaniu z drużyną młodzieżową Sampdorii. Kto wie, może w trzeciej kolejce Serie A zdobędzie premierowego gola lub asystę w lidze? Rywal ku temu będzie dość trudny, bo podopieczni Marco Giampaolo zmierzą się na wyjeździe z AS Romą. Jak jednak dawać znać o sobie to z najlepszymi. Dobra passa powinna trwać.
Zbyt szklany na Zachód
Obecne powodzenie Linettego wcale nie musiało się spełnić. Złoty chłopiec z Damasławka często doznawał kontuzji, co utrudniało mu uzyskanie stabilnej, dobrej dyspozycji. Gdyby nie urazy, z pewnością widzielibyśmy już go w zachodnim klubie od dłuższego czasu. Tylko czy nie wróciłby do Polski jak wielu jego uzdolnionych rówieśników, którzy zbyt wcześnie pofatygowali się by opuścić ekstraklasę? Możliwe, że nic się nie dzieje bez przyczyny.
„Masz ogromny talent. Jeśli podeprzesz go ciężką pracą, będziesz wielki” – takie oto słowa powiedział do nastoletniego Linettego Robert Lewandowski. Gwiazda i kapitan reprezentacji Polski, w chwili wypowiedzenia tamtych słów, nie był jeszcze na szczycie, ale w Borussii Dortmund nie był już traktowany jako niewypał transferowy. Słowa Lewandowskiego podziałały z pewnością motywująco na młodego chłopaka… ale jego nie trzeba było szczególnie motywować do ciężkiej pracy. Miał też szczęście, że jego rodzice nieraz zrywali się wcześniej z pracy by móc zawieźć syna na trening. Kwestia finansowa była dla mamy Karola drugorzędna, w porównaniu z pasją jaką okazywał jej syn. Na czas gimnazjum chłopiec zamieszkał już w poznańskim internacie. Wtedy nadeszły próby charakteru nastolatka. Z relacji jego rodziców można wyczytać, że ich syn nieraz chciał definitywnie skończyć z pobytem w dużym mieście z dala od bliskich i powrócić w swoje strony. Nieraz dawano mu odczuć jego pochodzenie, szczególnie ze strony starszych chłopców. Sytuacja z czasem się poprawiła za sprawą umiejętności piłkarskich chłopca z Damasławka, a koledzy go zaakceptowali.
Jego kariera została odpowiednio pokierowana i nadal sytuacja wydaje się przedstawiać w takowy sposób. Wrodzona skromność przejawia się do tej pory, która co najważniejsze nie jest mylona ze skromnością na pokaz. Z jego wypowiedzi przemawia poczucie własnej wartości.
Legenda Lecha Poznań Piotr Reiss (na zdjęciu) do tej pory pamięta wejście Karola Linettego do szatni Kolejorza i jego nieśmiałe „dzień dobry” na powitanie.
Tamten cichy chłopak mógłby się zdziwić, jak sytuacja będzie przedstawiać się za kilka lat. Pewna osoba z rodzinnego miasta reprezentanta Polski prowadzi firmę. Jeżdżąc po regionie, nieraz miał okazję usłyszeć – „Ty jesteś z tego Damasławka, co Linetty?”
Podobno wielu starszych mieszkańców miasteczka pamięta do tej pory, jak ojciec Karola przychodził z małym synkiem na boisko, który będąc jeszcze Karolkiem ukazywał swój talent.
Możliwości miał zawsze, gorzej było z przełożeniem go na efekt podług jego talentu. Przez dwa-trzy ostatnie lata Linetty był wysyłany na Zachód, przyjeżdżali skauci poważnych zagranicznych klubów… a mimo tego cały czas zostawał w Poznaniu. Opinie o tym, że ekstraklasa jest już dla niego za mała równoważone były przez te, które stwierdzały iż pomocnik jest zbyt szklany by poradzić sobie zagranicą. A co dopiero w Anglii (swego czasu Polakiem interesował się Tottenham).
Sampdoria okazała się dla niego idealną opcją. Tego lata interesowały się nim jeszcze włoskie Crotone, Fiorentina oraz AS Roma, a także niemieckie Hamburger SV. Rok temu był już jedną nogą w belgijskim Club Brugge, jednak teraz nikt już o tym nie pamięta. Kiedy piłkarz spełnia oczekiwania (z nawiązką!) to nie ma miejsca na głupie tłumaczenia w stylu „potrzebuję pół roku na aklimatyzację”.
Wygrać mundial
Na Euro 2016 otrzymał powołanie do 23-osobowej kadry, ale nie zagrał w żadnym meczu. Selekcjoner postawił na parę Krychowiak – Mączyński, a na zmianę szykowany był zawsze Tomasz Jodłowiec. Z nadejściem nowego sezonu sytuacja diametralnie się odmieniła, gdyż Krzysztof Mączyński gra cały czas na środkach przeciwbólowych i nie jest w pełni formy, a „Jodła” po wspaniałym początku sezonu w wykonaniu Linettego jest stawiany półkę niżej. Nawałka może w środku pola postawić też na Piotra Zielińskiego, który nieźle rozpoczął sezon w Napoli, jednak jest tam nadal tylko rezerwowym i to prawdopodobnie były pomocnik Lecha Poznań zagra od pierwszej minuty w Kazachstanie.
Ostatnia dobra dyspozycja Karola Linettego może sprawić, że taki obrazek będzie należał już do rzadkości
„Czujemy wsparcie. Ale naszym zadaniem jest koncentracja na tym co wydarzy się w Astanie. Jedziemy po trzy punkty” – powiedział Linetty „Przeglądowi Sportowemu” na temat zbliżającego się spotkania inaugurującego eliminacje do MŚ 2018 w Rosji. Trudno oczekiwać, żeby powiedział co innego, jeśli wygrana w stolicy Kazachstanu jest obowiązkiem. Pytanie o cel związany z reprezentacją Polski „awansować na mundial i go wygrać” jest już z kolei prawie nierealny. Ale kto zabroni marzyć? Małemu Karolowi nikt tego nie zabronił i ciężka praca mu się opłaciła. Z korzyścią dla kibiców, gdyż nie od dziś pragniemy wartościowego partnera w środku pola dla Grzegorza Krychowiaka.