O miłości… Miłosny Performance w Lublinie.

Miłosne performance to dzieła sztuki wykonane przez artystów specjalnie dla osoby, w której są zakochani. I właśnie taki rodzaj intymnych gestów w stronę ukochanych mamy okazję zobaczyć w Lublinie dzięki Galerii Labirynt.

Sama wystawa jest dość kontrowersyjna. Znajdziemy tam między innymi zdjęcia aktu miłosnego dwojga ludzi, listy, a więc prywatną korespondencję, zapis rytmu serc dwojga ludzi podczas stosunku. Prace są bardzo różnorodne.

To, co osobiscie zdziwiło mnie najbardziej, to fakt, że dzieła dotyczyły głównie głębokiej tęsknoty za ukochaną osobą lub rozstań. Nie było prac ukazujących ten rodzaj słodkiej, odwzajemnionej miłości, na którą patrzy się z uśmiechem. Być może dlatego, że każda z nich była kierowana do tej jednej, szczególnej osoby, przepełniona intensywnymi uczuciami.

Zafascynowały mnie na przykład zdjęcia pary artystów, która po bolesnym zerwaniu postanowiła zamknąć ten rozdział życia poprzez walkę bokserską. Polegało to na tym, że (cytat z przypisu obok zdjęć, przysięgam) ,,laska tłucze faceta, a on wrzuca ją do wody”. Na pewno była to ciekawa forma ukazania uczuć.

Niezwykły był też pomysł Romana Stańczaka, który tęskniąc za ówczesną żoną, poprosił, by ta odrysowała na płótnie kontur swojego ciała i wypełniła go śladami pocałunków z czerwonej szminki. Sam autor przyznaje, iż nie była ona artystką, studiowała lingwistykę, był więc ciekaw, jaki będzie efekt jej pracy. Twierdzi, że zaskoczyła go jej własna miłość włożona w dzieło.

Dla mnie jedna z prac była potwierdzeniem przypuszczeń, iż niektórzy artyści łamią granice w niewiarygodny sposób. Jerzy Truszkowski stworzył obraz postaci będącej połączeniem mężczyzny i kobiety. W pewnym momencie swego performansu położył rękę na jej pasie, gdzie łączyły się połowy ciał kochanków. Miało to symbolizować związek dwojga ludzi. Ponoć przeciął scyzorykiem swój nadgarstek. Potem wymachiwał młotem, który na obrazie trzymała również postać. A podczas tego jego ręka wciąż krwawiła. Cóż, czego się nie robi dla sztuki. Była to jednak dość intrygująca interpretacja uczuć w związku.

Kolejnym ciekawym dziełem był film Parkour d’amour, przedstawiający Alekę Polis ze swą kochanką Anią, które idą czule objęte przez miasto. Było to upomnienie o tolerancję, manifestacja ich uczucia.

Uważam, że mimo wszystko wystawę warto zobaczyć, choćby dla dostrzeżenia i poznania różnych odcieni miłości, która nie zawsze jest dobra czy głęboka.

Można to zrobić w Centrum Handlowym Lublin Plaza (wejście przy ulicy Ofiar Katynia), od wtorku do niedzieli, w godzinach od 12:00-19:00 aż do 20 marca 2016 roku.

A jak Wasze wrażenia po wystawie? Dzieła były ciekawe czy jednak zbyt ciężkie?

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment