W roku 1930 został opublikowana opowieść o tym bajorze w regionalnym tygodniku „Ostpommersche Heimat” , a opisał ją Rrich Brose, który usłyszą tę opowieść od swojej 80-letniej babki. W tamtych czasach tuż obok tego leśnego zbiornika wodnego znajdował się leśny szlak, który nad brzegiem ”Seekenmoor” skręcał gwałtownie w prawo i kilometr dalej łączył się z główną drogą prowadzącą z Ustki do Lędowa. A oto jest opowieść o dziwnych zjawiskach jakie działy się wokół stawiku, w połowie XIX wieku:
„Była już prawie północ, lecz przed gospoda w Ustce stała jeszcze elegancka bryczka zaprzężona w dwa konie. Niecierpliwie przebierały kopytami, a zmęczony długim czekaniem woźnica był bliski zaśnięciu. Wreszcie otworzyły się drzwi i wyszedł z nich właściciel powozu, dziedzic z Lędowa, jego żona i troje dzieci.
-Karl! Krótszą drogą wzdłuż jeziorka. I to szybko! – zabrzmiała komenda.
Kilka minut później kopyta zadudniły po drewnianym moście przez Słupię. Bryczka wjechała do lasu. Nie minął kwadrans a woźnica zobaczył w oddali światełko.
– Lędowo – pomyślał i popędził konie, bo jak najszybciej pragnął zasnąć w łóżku. W głowie miał zamęt: nie widział już, czy to wóz zbliża się do światełka, czy światełko skacze od drzewa do drzewa i staje się coraz jaśniejsze. Nagle nasępił błysk o niespotykanej sile! Konie stanęły dęba. Powóz zatrzymał się, a światełko zgasło. Zapanowała straszliwa ciemność. Karl wstrzymał oddech. Daremnie usiłował zapalić przymocowane do wozu latarnie.
Wstrząs obudził pasażerów. Dziedzic wyjrzał przez okienko i zawołał w ciemność: Karl natychmiast jedź dalej, albo niech cię diabli…!
Woźnica nagle zdał sobie sprawę, że otaczają go dziwne postaci. Poczuł, że dotykają go zimne, długie i chude palce. Tysiące tkwiących w mroku twarzy złowrogo nań spoglądało. Aby wykonać polecenie swojego pana, woźnica znowu popędził konie. Nieprzyjemny plusk wody. Z wnętrz bryczki dało się słyszeć krzyki wzywające pomocy. Po chwili znów zapadła cisza.
Jedynie niewielkie pierścienie znaczyły na powierzchni wody miejsce, w którym jeziorko zamknęło się nad powozem. Woźnica który w ostatniej chwili zeskoczył z kozła w ciemność, stał po biodra zanurzony w stawie. Miał wrażenie, że na jego stopach zacisnęły się dwie silne dłonie i powoli wciągały go w dół”.
Ten niepozorny stawek, nad którym odbywają się imprezy organizowane przez nastolatków, gdzie w wakacje opalają się całe rodziny, skrywa taką historię. Czy faktycznie jest to miejsce relaksu, czy śmiercionośne bajoro?? To oceńcie już sami.
Informację i cytaty pochodzą z „opowieści starej Ustki III” autorstwa Marcina Barnowskiego.