Ostre babki z Paczkowa – wywiad z grupą „Chromosom X”

Mają bardzo nietypowy skład. Każda z nich jest odrębna, ma własny światopogląd, inspiracje i charakter. Dopełnia ich wspólna miłość do mocnych brzmień. Pod okiem pana Dariusza Orłowskiego grają razem niemal rok, który można określić jednym słowem – PROGRES. O kim mowa? O damskiej formacji „CHROMOSOM X” z Paczkowa!

– Zacznijmy od początku. Jak to się stało, że razem tworzycie muzykę?

OLKA: Całkowicie przypadkowo. Wszystkie rozwijałyśmy się muzycznie w paczkowskim Domu Kultury. Wyszedł pomysł, żeby utworzyć kilka miejscowych zespołów. Generalnie uformowały się trzy grupy- Different, Kaliber i właśnie my- Chromosom X. Początkowo skład miał być całkiem inny. Spontanicznie zostałyśmy do siebie przydzielone i cieszymy się, że tak wyszło.

– Co was determinuje do pracy nad zespołem?

KLAUDIA: Jest to dla nas bardzo przyjemna i naturalna sprawa. Pomaga się nam zrelaksować, stworzyć coś, rozwijać się i przy okazji spędzić trochę czasu razem. Jesteśmy dość świeżym zespołem, więc poszukujemy swojego brzmienia, w czym bardzo pomaga nam pan Dariusz, który nas ukierunkowuje.

– Jak przeciętne osoby reagują na wasz skład?

OLKA: Zwykle na ich twarzach pojawia się zdziwienie. (śmiech) Zapewne w pozytywnym znaczeniu. Myślę, że to przykuwa uwagę wielu z nich.

– Jak postrzegacie kobiety w świecie muzyki? Czy któreś z nich stanowią dla Was inspirację?

KINGA: Jest ich stosunkowo mało. Chciałybyśmy w jakiś sposób, mniej czy bardziej, reprezentować płeć piękną na scenie muzycznej. Wyprzedzając następne pytanie, dodam, że żadna z nas nie jest feministką. (śmiech)

– Czym jest dla was zespół? Pasją, ciekawym zajęciem w czasie wolnym, czy czymś, co traktujecie bardzo poważnie?

KAROLINA: Na razie traktujemy naszą działalność jako źródło pasji. Nie wybiegamy w przyszłość, skupiamy się na tym, co jest i nad czym trzeba popracować. Jeśli to wyjdzie, to pomyślimy nad czymś więcej.

– Jacy są wasi ulubieni muzycy?

OLKA: Joey Jordison.

KLAUDIA: Rory Gallagher, uwielbiam go.

KAROLINA: Steven Tyler.

KINGA: Lubię wielu różnorodnych muzyków. Nie jestem w stanie wybrać pojedynczych osób.

-Poza coverami, pracujecie nad jakimś własnym repertuarem?

KLAUDIA: Na razie skupiamy się właśnie na coverach, ale dzielimy się miedzy sobą, jeśli coś nam przyjdzie do głowy. Kinga jest ostatnimi czasy pełna pomysłów, które mam nadzieję będą kiedyś miały szanse zaistnieć w pełnej postaci.

– Które spośród coverów najbardziej lubicie wykonywać? Które z nich najbardziej przypadają do gustu publice?

OLKA: Myślę, że możemy odpowiedzieć jednogłośnie – „Biała flaga” Republiki.

KLAUDIA: Jeśli chodzi o widownię, to z tego co wiem, najchętniej wsłuchuje się w Lenny’ego Kravitz’a i jego popularne „Fly away” i „Babę zesłał Bóg” Renaty Przemyk.

– Jakie są wasze marzenia związane z zespołem?

KINGA: Chciałybyśmy grać coraz częściej i dla większej publiczności. To przede wszystkim.

– Jak obecnie pracujecie?

KAROLINA: Spotykamy się dwa razy w tygodniu na próbach, na których po części bywa nasz opiekun i jednocześnie nauczyciel każdej z nas z osobna – pan Dariusz. Planujemy brać udział w różnych konkursach i powrócić do koncertowania od tej jesieni.

-Ile koncertów w sumie macie już za sobą? Który najlepiej wspominacie?

OLKA: Było ich około 10. Wszystkie najlepiej wspominamy „Rockową majówkę” w Złotym Stoku. Było bardzo sympatycznie. Prawdopodobnie zawitamy tam również na kolejną edycję – w 2016 roku.

– Jaka atmosfera panuje za zwyczaj podczas prób? Zdarzają się wam czasem „babskie sprzeczki”?

KLAUDIA: Na próbach bywa bardzo luźno i wesoło. Nigdy nie ma napiętej atmosfery. Mamy ze sobą poniekąd przyjazne relacje, regularnie się widujemy, również poza próbami.

Z zespołem rozmawiała Paulina Zeman.

 

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment