Podział punktów na inaugurację

Podczas inauguracji  14. kolejki T-Mobile Ekstraklasy w ubiegły piątek (30.10.2015 r.) wicelider tabeli, Pogoń Szczecin zmierzyła się z Górnikiem Zabrze.

Spotkanie zaczęło się o godzinie 18:00 na stadionie w Szczecinie. Arbitrem głównym spotkania był pan Szymon Marciniak z Płocka.

Wśród gospodarzy zabrakło dwóch obrońców – pauzującego za kartki Jarosława Fojuta oraz kontuzjowanego Sebastiana Rudola. Jeszcze przed meczem na boisku pojawił się przebieraniec w masce, który wyrzucał w trybuny piłki. Osoby, które je złapały, w czasie przerwy wraz z Fojutem brały udział w konkursie strzałów zza połowy boiska, naśladując akcję tego zawodnika z meczu z Piastem Gliwice.

Już w pierwszych minutach spotkania gospodarze próbowali wyjść na prowadzenie, jednak ich próby były nieudane. Najpierw piłka została wybita, a następnie Patryk Małecki strzelił ponad poprzeczkę. Po tej akcji piłkę przejęli Zabrzanie. Padł celny strzał na pustą bramkę, jednak nie został uznany, gdyż sędzia odgwizdał pozycję spaloną. W późniejszych minutach gry obie ekipy na zmianę podejmowały próby zdobycia bramek, ale za każdym razem piłka zostawała im odebrana bądź wybijana przez przeciwników. W 37. minucie Małecki samotnym sprintem pokonał prawie całą długość boiska, wymienił podania z Listkowskim i akcja zakończyła się niecelnym podaniem do Zwolińskiego, który przegrał z defensorem gości walkę o pozycję do strzału. W 39. minucie Dźwigała sfaulował Małeckiego, co poskutkowało żółtym kartonikiem. Bilans kartek został jednak wyrównany zaledwie dwie minuty później, gdyż chwilę wcześniej poszkodowany zawodnik sfaulował Łukasza Madeja. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym wynikiem w regulaminowym czasie gry.

Dwie minuty po przerwie zmotywowani Portowcy nakręcili akcję. Po podaniu od Lewandowskiego Łukasz Zwoliński za długo zwlekał ze strzałem i mimo sytuacji 1 na 1 z bramkarzem Górnika nie udało mu się strzelić gola. Napastnik doznał w tej akcji urazu i gra po apelu Kasprzika została przerwana. Zwoliński podniósł się jednak o własnych siłach i pomoc medyczna nie była potrzebna. Po tej sytuacji nic więcej nie zaskoczyło kibiców. Podobnie jak w pierwszej połowie obie ekipy na przemian wymieniały się podaniami za każdym razem kończąc akcje niecelnymi strzałami w okolice bramki. Po 60. minucie trener gospodarzy zapoczątkował wprowadzanie zmian. Na boisko za Małeckiego wszedł Dwaliszwili. Zaraz po jego pojawieniu się na placu gry Pogoń wywalczyła rzut rożny, jednak nie został on wykorzystany. W późniejszych minutach kolejni zawodnicy zostali ukarani żółtymi kartkami, a szkoleniowcy wprowadzali kolejne zmiany. Najpierw kartonik zobaczył Mateusz Matras, później na boisku zameldowali się Michał Janota i Takuya Murayama, zmieniając kolejno Macieja Korzyma w drużynie gości i młodego Marcina Listkowskiego w ekipie gospodarzy. Przy okazji Mateusz Słodowy otrzymał żółtą kartkę. Były zawodnik szczecińskiej Pogoni-Janota zainaugurował dobrą akcję Górnika, niestety jego podania nie wykorzystał Kurzawa. Dwie minuty po pojawieniu się na boisku żółtą kartką ukarany został Japończyk Murayama. W 70. minucie swoją grę zakończył zmieniony przez Przybylskiego – Dźwigała.  Zaraz po tym Pogoń przeprowadziła dobrą akcję: Adam Frączczak podał do Zwolińskiego, jednak piłka została wybita na rzut rożny, który po rozegraniu zaowocował mocnym strzałem ponad poprzeczkę. Dwie minuty po tej akcji Matras strzałem głową doprowadził gospodarzy do prowadzenia. Po tej owocnej akcji gospodarze lekko odpuścili grę, co wykorzystali Zabrzanie wyprowadzając dwie nieudane akcje. Kolejne minuty to następne niewykorzystywane akcje obu drużyn. Najpierw podwyższyć wynik próbowała Pogoń, później wyrównać chciał Górnik.  Na 10 minut przed końcem regulaminowych 90-ciu minut Zwoliński został zmieniony przez Przybeckiego. Ta zmiana jakby uskrzydliła granatowo-bordowych. Wzmogła się ich chęć podwyższenia wyniku, jednak wszystkie ich próby, w tym sytuacja 1 na 1 Przybeckiego, spełzły na niczym. Jak mówią, niewykorzystane szanse lubią się mścić. Tak było i w tym spotkaniu. Do remisu doprowadził Aleksander Kwiek pewnym strzałem pokonując Dawida Kudłę. W doliczonych przez sędziego Marciniaka czterech minutach gry każda z drużyn podejmowała próby mające na celu wygranie spotkania wyprowadzając szybkie akcje.

Pomimo starań spotkanie w Szczecinie zakończyło się podziałem punktów. Drużyna gospodarzy sprawiała wrażenie przemęczonej treningami bądź meczami. Widać również było deficyt świeżości gry i osłabienie spowodowane brakiem podstawowych graczy. Spotkanie to z trybun obejrzało nieco ponad 5 tysięcy kibiców, a arbiter główny pięć razy wyciągał z kieszeni żółty kartonik.

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment