Zapewnienia naszych siatkarzy, że przyjechali do Rio po medal niestety nie sprawdziły się. Po długich przygotowaniach do Rio, skomplikowanej drodze do awansu na igrzyska oraz dobrze rozegranej fazie grupowej Polacy odpadli w ćwierćfinale igrzysk, przegrywając z reprezentacją USA 0:3 (23:25, 22:25, 20:25).
Pierwszy set spotkania z Amerykanami rozpoczął się pięknymi akcjami obu drużyn. Zapowiadało się na pojedynek gigantów, punkt gonił punkt, jednak to nasi rywale grali mocniej, odważniej, z większą pewnością należną pretendentom do olimpijskich medali. Choć niejednokrotnie udawało nam się dogonić przeciwnika, a Kubiak i Mika robili wszystko by zaskoczyć solidnym atakiem, zaczynała być widoczna przepaść w zagrywce między Amerykanami a naszymi reprezentantami. Ogromną różnicę w tym elemencie gry widać było przez całe spotkanie. Za dużo u nas było błędów, niepotrzebnego wstrzymywania ręki i posyłania floatów na drugą stronę siatki. Taki styl gry nie sprawiał żadnego problemu świetnie wyszkolonym pod względem technicznym, a także mentalnym amerykańskim zawodnikom. Wręcz przeciwnie, słaba zagrywka biało-czerwonych pozwoliła im na sprawne przeprowadzanie szybkiej kontry.
Największą szansę na schwycenie losów spotkania we własne ręce nasi siatkarze mieli w drugim secie. Polacy prowadzili już 18:13, nasz zespół w końcu grał błyskawicznie i kombinacyjnie, blokowali i atakowali Kurek, Kubiak i Mika, Amerykanie rozgrywali mniej regularnie i popełnili kilka błędów. Należało wykorzystać tę szansę i pilnować przewagi aż do końca tej partii, jednak tak się nie stało. Mateusz Mika popełnił dwa błędy, jeden po drugim, najpierw w ataku, potem w przyjęciu. Nasi rywale ponownie sięgnęli po swoją najskuteczniejszą broń – po silny i zdecydowany serwis, a my, wyraźnie pogubieni, popełniliśmy proste błędy, które poprowadziły Amerykanów do zwycięstwa także w drugim secie.
W trzeciej odsłonie tego spotkania już wyraźnie widać było przygnębienie i brak wiary na twarzach Polaków. Reprezentanci USA świetnie sobie radzili w każdym elemencie gry, na aut w naszym wykonaniu odpowiadali asem serwisowym albo petardą ze skrzydła. Litości dla nas nie miał zarówno Matthew Anderson, jak i Aaron Russell czy Maxwell Holt. W tym ostatnim secie kryzys wydawał się przechodzić Kurek, który mylił się w ataku i dawał się zaskoczyć rywalom. Na boisku pojawił się na jego miejsce Dawid Konarski, który zaraz zdobył ważny punkt, jednak przewaga Amerykanów w tym meczu była niezaprzeczalna.
Nasz rozgrywający Fabian Drzyzga zdobył się na odrobinę szczerych, lecz gorzkich słów po spotkaniu z USA:
Szkoda pierwszego seta, w którym popełnialiśmy strasznie dużo błędów na zagrywce. Była ona bardzo przeciętna, nie psuliśmy ich zagrywając 120 kilometrów na godzinę, tylko dużo floatów. Drugiego seta wypuściliśmy sami z rąk. Powinniśmy go wygrać, nie mówię, że spokojnie, ale tutaj daliśmy największego ciała. W trzecim secie Amerykanie byli już chyba za mocno nakręceni, ale po tak przegranym drugim secie nie jest łatwo wrócić do gry. (…) Można za tydzień usiąść i przeanalizować naszą grę w grupie. Może się okazać, że nie graliśmy tam rewelacyjnie, bo przeciwnicy byli, oczywiście dobrzy, ale nie tacy, jak Francja, Włochy, czy Stany Zjednoczone. Nie podniecajmy się tym, że wygraliśmy jeden mecz z Argentyną, z którą nie przegraliśmy już od nie wiem ilu lat.
Brazylijski serwis “Globo Esporte” po spotkaniu Polska-USA pisał:
Amerykanie byli prawie wyeliminowani w pierwszej fazie turnieju, ale pokonali aktualnych mistrzostw świata 3:0 i awansowali do półfinału igrzysk olimpijskich. Teraz USA są poważnym kandydatem do złotego medalu. Stany Zjednoczone oparły swoją grę na mocnych zagrywkach i lepiej radziły sobie w kluczowych momentach.
Interesująca wydaje się być kwestia dalszego prowadzenia reprezentacji przez szkoleniowca Stephane’a Antigę, która stanęła pod znakiem zapytania. Wśród ekspertów i kibiców pojawiają się różne głosy dotyczące tej kwestii, jednak prezes PZPS Jacek Kasprzyk pytany dwa dni temu o swoją opinię na ten temat odpowiedział w następujących słowach:
To bardzo trudny turniej i będę bronił zawodników. Żałujemy bardzo, musimy ochłonąć, przeanalizować. Każdy z nas czasem się obudzi rano i wszystko jest nie tak. Może to był ten dzień. Będę bronił zawodników, a czy trenera? Trenera też raczej. (…) Nie mogę już teraz powiedzieć czy trenerem w ME będzie Stephane Antiga, bo kontrakt się kończy, będziemy rozmawiać. Nie wiem do kiedy dokładnie jest kontrakt, nie ja go podpisywałem. Siatkówka to cierpliwość, mistrzostwa świata wygrała drużyna która rosła długo, z myślą o mistrzostwach zatrudniliśmy nowego trenera. Nie wiem, czy będą potrzebne jakieś mocne ruchy. Zobaczymy. Na razie trzeba zapewnić siatkarzom więcej odpoczynku.
Sam trener Antiga zapewnia, że świetnie czuje się w roli szkoleniowca naszej kadry:
Jestem szczęśliwy w tej roli i bardzo dobrze pracuje mi się z zawodnikami, moim sztabem i ze związkiem. Sezon się kończy, przychodzi czas na podejmowanie decyzji. Zobaczymy, co postanowi związek, czego będą chcieli zawodnicy i sponsorzy. Jestem zadowolony z ostatnich dwóch lat. Nawet wtedy, gdy przegrywaliśmy sporo meczów Lidze Światowej, zawodnicy rozumieli, dlaczego tak się dzieje i przykładali się do pracy. Ta grupa jest fantastyczna.
Jaka będzie ostateczna decyzja związku? Przekonamy się wkrótce.
Polacy już cztery razy pod rząd odpadli z igrzysk w ćwierćfinale. Zdobywaliśmy medale mistrzostw świata i Europy, Pucharu Świata i Ligi Światowej, jednak olimpijski laur olimpijski wciąż leży poza naszym zasięgiem. Kolejnym ważnym przystankiem dla naszej reprezentacji będą Mistrzostwa Europy 2017 w Polsce. Będzie to niezastąpiona okazja do udowodnienia jakości naszego zespołu na ojczystym terenie. Mocno trzymamy kciuki i już teraz z niecierpliwością i ciekawością spoglądamy w kierunku kolejnych igrzysk, które tym razem odbędą się w Tokio.