Rybnickie spotkania z książką – „Pan Lodowego Ogrodu”

Zapamiętaj, to jest walka. Tylko że w walce bronią jest umiejętność zadawania bólu. Tu – umiejętność dawania rozkoszy. To, czym w walce jest groźba cierpienia, tym jest tutaj obietnica ekstazy. Jednak efekt jest ten sam. Jest to władza, jaką daje zwycięstwo nad pokonanym.”

 Kolejna pozycja, jaką chciałam Wam przedstawić jest czterotomową powieścią z gatunku science fantasy. Tym razem jednak postanowiłam chwycić za książkę polskiego pisarza. Czy się zawiodłam?

Jarosław Grzędowicz jest docenianym i nagradzanym twórcą fantasy. W jego dorobku znalazły się takie nagrody jak  Nagroda im. Janusza A. Zajdla, Śląkfa, Nautilus i Sfinks, a większość z nich dotyczyła „Pana Lodowego Ogrodu” – pozycji, której dedykuję dzisiejszą recenzję.

Fabuła książki dotyczy podróży na planetę Midgaard przez  Vuka Drakkainena w celu odszukania członków ekspedycji, z którymi Ziemia utraciła kontakt. By przystosować się do warunków panujących na obcej ziemi bohater poddaje się operacji oczu oraz wszczepienia pasożytniczego grzyba, który czyni go nadczłowiekiem.

Równolegle przedstawione są losy młodego księcia Tygrysiego Tronu, który przygotowuje się do objęcia rządów i który za pomocą retrospekcji mówi o wszystkim, co się wiązało z tym wyjątkowo trudnym i długotrwałym szkoleniem.  Jedyny fakt, jaki łączy te dwie postaci to świat, w jakim się znajdują i wojna bogów, której doświadczają i są świadkami. Każdy z bohaterów jest także pierwszoosobowym narratorem. Oprócz tego mamy do czynienia z narracją trzecioosobową w postaci aktywowanego przez Vuka Cyfrala. Tyle punktów widzenia dostarcza przede wszystkim mnogość interpretacji i pozwala zmienić stosunek do wydarzeń, z jakimi przyjdzie się zmierzyć przy lekturze.

Odpowiadając na wcześniej postawione pytanie mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że się nie zawiodłam. Grzędowicz dostarczył mi wszystko to, czego oczekuję od dobrej powieści tego gatunku. Przejrzysta narracja, magia, duży i dobrze zobrazowany słownie świat i wartka akcja. Dlatego dzisiaj to Ty podejmij wyzwanie i wejdź w sam środek wojny bogów. „Znajdź drogę!”

Comments

  • Pimeys
    April 16, 2015 at 7:02 pm

    Sądzę, że jest to trochę marna recenzja. Większość tekstu zajmuje przybliżenie fabuły. Samej recenzji jest tu zaledwie zdanie i to naprawdę bardzo hmm… mało znaczące. Uzasadnienia jakiegokolwiek brak, bo fakt, że autorce książka się podobała to naprawdę słabe uzasadnienie. Recenzja powinna przedstawiać analizę książki, wytknąć wszystkie plusy i minusy, zachęcić, lub przeciwnie, ostrzec osobę czytającą tę recenzję przed daną pozycją. Ja tutaj nic takiego nie znalazłam. Śmiem także dodać, ze na temat 4 (słownie CZTERECH) tomów i to jakby nie było całkiem sporych, można napisać całą rozprawkę, a nie 5 krótkich akapitów.
    Następnie muszę zaznaczyć, ze nie ma czegoś takiego jak “fantasty”. To naprawdę brzydkie słowo, bardzo brzydkie. Sam gatunek nazywa się fantasy i miło byłoby, gdyby poprawność nazwy została zachowana.
    Całość wygląda na pisaną, kolokwialnie mówiąc, na odwal się. Nie wygląda to zbytnio jak recenzja, raczej jako przedmowa do recenzji. No i, moim skromnym zdaniem, mam wrażenie, że autorka nie do końca jest pewna co robi, bo to wszystko (jak już pisałam powyżej) jest po prostu płytkie i wygląda jak pisane na szybko “aby coś było”.
    Chcę podkreślić, że nic tutaj nie jest pisane przez złośliwość, jedynie przedstawiam swoją opinię, która nie musi być zgodna z opinią reszty. Jednak mam nadzieje, że zostanie ona przeczytana i że autorka choć trochę weźmie ją sobie do serca i następna recenzja będzie wyglądała lepiej.

Add a comment