Sejm odrzucił oprotestowaną ustawę Stop Aborcji!. W głosowaniu Komisji Sejmowej za odrzuceniem było aż 352 posłów, a przeciwko jedynie 58. 18 osób wstrzymało się od głosu. PiS, PSL oraz Kukiz15 nie zdecydowały się na dyscyplinę partyjną, w odróżnieniu od PO i Nowoczesnej, które nakazy swoim posłom głosowanie za odrzuceniem ustawy.
Projekt Ordo Iuris wstrząsnął opinią publiczną: media poświęcały mu wiele uwagi, budził emocje wśród aktywistów, wywołał bunt. Zainspirowane islandzkim protestem z 1975 roku, który sparaliżował w swoim czasie banki, przedszkola, teatry, sklepy i księgarnie, Polki wyszły na ulice. Ich znakiem rozpoznawczym była czerń, a także T-shirty i transparenty z chwytliwymi hasłami. Kobiety zorganizowały się w imponująco krótkim czasie pokazując, że ich solidarność jest silna i twórcza. Nadszedł oczekiwany czas próby – „czarny poniedziałek” był deszczowy, choć jeszcze nie mroźny. W wielkich miastach pojawiły się tłumne marsze. Na eleganckie trakty i reprezentacyjne wyszły licealistki i nauczycielki, studentki i wykładowczynie, urzędniczki i pracownice korporacji – chciały wyrazić sprzeciw wobec ograniczania ich praw. Przekrój społeczeństwa wydaje się niepełny – akcja zaangażowała właściwie wyłącznie osoby z tak zwanych wielkich ośrodków i w dodatku ograniczyła się do użytkowników portali społecznościowych. W stolicy manifestujących było około dwóch tysięcy, w kraju ogółem – około ośmiu. Taka akcja mogła utrudnić przejazd komunikacją miejską w najbardziej newralgicznych godzinach, ale z pewnością nie wpłynęła znacznie na życie mieszkańców Warszawy, Krakowa czy Wrocławia, o mniejszych miejscowościach nie wspominając.
Koniec z arogancją władzy?
W tym samym tygodniu projekt ustawy antyaborcyjnej został odrzucony większością głosów. Za odrzuceniem głosowała między innymi posłanka Krystyna Pawłowicz, wcześniej bardzo aktywnie wzywająca do obrony mordowanych maleństw, a także prezes PiS, Jarosław Kaczyński oraz premier Beata Szydło. Co było przyczyną tak radykalnej zmiany poglądów u władz? Czy podobnie jak celebrytka Maja Bohosiewicz, zdecydowali w końcu przeczytać projekt? A może, jak chcieli organizatorzy „czarnego protestu”, przestraszyli się obywatelskiego buntu? Z całego chaosu wyniknęła burza, a entuzjaści protestu mogli odnieść wrażenie, że ktoś zrobił zamieszanie, wywołał dym, sypnął piaskiem w oczy i uciekł z tym, na czym mu zależało. Pytanie: co zabrał? Rzymska mądrość poucza, że winny jest ten, kto uzyskał korzyść, przyjrzyjmy się więc, co dzieje się poza sprawą niechcianych ciąż: po pierwsze, trwają negocjacje w sprawie podpisania umowy CETA, która ma regulować handel między Kanadą a krajami Europy. Rumieńców sprawie nadaje fakt, że duża część informacji o rozmowach i dokumentach jest ściśle tajna. Skąd inąd: rząd przygotowuje się do spełnienia obietnicy wyborczej – obniżenia wieku emerytalnego. Jednym ze środków do celu być może będzie całkowity zakaz pobierania świadczeń emerytalnych przez zatrudnionych. Jednak ani ekonomia, ani los osób starszych nie cieszą się tak powszechnym zainteresowaniem.
Myśl o posługiwaniu się sprawą aborcji jako tematem zastępczym jest tak banalna, że aż wstyd ją wygłaszać. Z jakiegoś jednak powodu trik działa, więc będzie wykorzystywany, mimo całej swej ohydy. Nikogo nie powinno to nawet specjalnie szokować – przecież byliśmy świadkami szeregu analogicznych sytuacji. Jednak ten zupełny brak gracji w wychodzeniu z opresji pozostawia w osłupieniu nawet tych, którzy widzieli niejedną rządową wpadkę. Nieregulaminowe zebranie komisji, brak przekonujących wyjaśnień ze strony osób, które nagle zmieniły zdanie, chaos podczas głosowania oraz nieuzasadnione niewpuszczenie aktywistek do Sejmu – takie okoliczności obserwowali w ostatnich dniach zażenowani widzowie. Być może jasnym akcentem będą powzięte przez Beatę Szydło zobowiązania w sprawie ochrony życia ludzkiego. Premier zapewniła, że rząd do końca roku przygotuje program wsparcia dla rodzin i matek, które zdecydują się na urodzenie dzieci z tak zwanych „trudnych ciąż”, dla rodzin, które wychowują dzieci niepełnosprawne, kobiet, które zdecydują się donosić ciążę i urodzić dziecko nawet w najtrudniejszych dla siebie sytuacjach. Na koniec jatki wracamy więc do ochrony życia, do najważniejszych w sprawie – rodzin w trudnych sytuacjach, ich nadziei i lęków. Gdy kurz opadnie dowiemy się, co wyłoni się z chaosu – szło o etykę, czy o interes.