Aneta Olszewska i Monika Konieczna – dwa wulkany niekończącej się energii. Jedna z nich jest typową realistką, a druga zupełnym jej przeciwieństwem. Mimo to, łączy je jedna pasja i cel. Dziewczyny chcą “rozskakać” cały Tarnów. Wszystko za sprawą fitnessu na trampolinach!
Jesteście podobne, ale całkiem inne.
Aneta: Ja jestem bardziej taką ruchliwą osobą, mam milion pomysłów na sekundę. Patrzę na świat przez kolorowe okulary. Z kolei Monia to cicha woda, która czasami musi mnie hamować.
Czyli Monika jest bardziej spokojniejsza?
Aneta: Zdecydowanie tak.
A jak to przekłada się na treningi?
Monika: Wydaje mi się, że prowadząc trening jesteśmy takie same. Mamy mnóstwo energii, która nas ciągle rozpiera. Różnią się tylko nasze zajęcia, każda prowadzi je inaczej.
Co skłoniło Was do zrobienia kursów instruktora ,,Fit and Jump”?
Aneta: Prawdę mówiąc, zwykła ciekawość. Przypadkowo natknęłam się na You Tube na filmik pokazowy z zajęć i bardzo mnie to zaskoczyło. Zastanawiałam się, jak to wszystko działa i funkcjonuje. Wcześniej nigdy się nie spotkałam z taką formą aktywności.
Monika: Ja również nie miałam z tym styczności, więc dzięki Anecie dowiedziałam się o fitnessie na trampolinach. Przez to nasza ciekawość wzrosła dwukrotnie i wybrałyśmy się na zajęcia.
Gdzie zorganizowano trening?
Aneta: W Krakowie, ale nas nie zachwycił, ponieważ były to zajęcia na trampolinach bez uchwytów. Nie tego szukałyśmy.
Teraz prowadzicie treningi na trampolinach z uchwytami.
Monika: Zgadza się. Sporo myślałyśmy o tym i znalazłyśmy. Po wyprawie do Krakowa udałyśmy się do Tarnowskich Gór. Tam uczestniczyłyśmy właśnie w zajęciach na trampolinach z uchwytami. Wtedy uświadomiłyśmy sobie, że znalazłyśmy to czego szukałyśmy.
A kursy na instruktora zrobiłyście w Łodzi.
Aneta: Tak.
Czyli opłacało się przejechać taką trasę w poszukiwaniu pasji?
Monika: Jak najbardziej. My pojechałyśmy i nie żałujemy. Dzięki temu poznałyśmy swój sposób na życie. Trampoliny to coś co uwielbiamy, a prowadzenie zajęć daje nam dużo radości i satysfakcji.
Udało wam się poznać główną inicjatorkę ,,Fit and Jump” – Milenę Krawczyńską?
Monika: Tak, przeprowadzała nam szkolenie. Milka ma siostrę Ilonę, razem tworzą duet Siostry ADiHD. Jednak jej nie miałyśmy okazji spotkać.
Aneta: Milena jest bardzo fajną osobą, taką pozytywną. Zawsze każdemu służy pomocą.
Jesteście związane z marką ,,Fit and Jump”. Co się do tego przyczyniło?
Aneta: W Polsce jest kilka firm oferujących takie zajęcia i byłyśmy na treningu innej marki. Jednak postanowiłyśmy zostać z ,,Fit and Jump”. W ich filozofii przyjęte jest, że zajęcia mają być łatwe, przyjemne, intensywne i mamy się przy tym dobrze bawić. Nie występują żadne skomplikowane figury, jak w przypadku treningu innych marek.
To znaczy czego unikniemy na zajęciach, które prowadzicie?
Aneta: Na treningu nie spotkamy skoków szpagatowych, czy skoków na kolana, które są bardzo kontuzyjne dla kogoś, kto nie ma formy.
Jak wygląda trening?
Monika: U nas zajęcia trwają 50 minut. Zaczynamy tradycyjnie od rozgrzewki. Musimy rozruszać wszystkie części ciała. To pozwoli uniknąć nam niepotrzebnych kontuzji. Po rozgrzewce następuje set skoczków, który trwa przykładowo 10 minut. Następnie są ćwiczenia na brzuch. Kolejny set skoczków i wzmacnianie, ale tym razem uda i pośladki. Ostatni set skoczków i stretching, czyli rozciąganie.
Aneta: To wszystko staramy się uzupełniać poprzez różne tabaty i bieganie, a dużo biegamy.
O czym należy pamiętać podczas treningu?
Aneta: Przede wszystkim o uśmiechu i dobrej zabawie, ale ważna jest również technika. Myślimy o mocno napiętym brzuchu. Pamiętajmy też o wyprostowanych plecach i nie krzywimy kolan. Staw kolanowy ma być nad stawem skokowym, to jest bardzo ważne.
Kto może uczestniczyć w treningu?
Monika: Tak naprawdę to każdy i nie ma znaczenia płeć, wiek czy waga. Warunkiem udziału jest brak przeciwwskazań od lekarza.
Aneta: Jednak fitnessu na trampolinach powinny unikać osoby w przypadku: dyskopatii, ciąży, ogólnego złego stanu zdrowia, chorób układu krążenia (nadciśnienie tętnicze), osteoporozy, endoprotez, zaburzeń równowagi, świeżych urazów.
Po prostu liczą się chęci i zdrowie.
Monika: Zgadza się. Warto również zaznaczyć, że jest to trening całego ciała, który zmusza mięśnie, głębokie, do szybkich skurczów. Z kolei miękka powierzchnia trampoliny zapewnia amortyzację w odróżnieniu od twardej ziemi, dlatego nie obciąża stawów. Zajęcia są więc bezpieczne dla osób mających problemy z kolanami.
Aneta: Trampoliny są świetną alternatywą dla takich osób. Spokojnie mogą zastąpić bieganie, rower czy inną dyscyplinę, więc wcale nie trzeba rezygnować z aktywności fizycznej. Sama borykam się z problemami z kolanami. Skacząc nie odczuwam bólu, dyskomfortu. Przetestowałam wpływ trampoliny na kolana na własnej skórze
Kolejne potwierdzenie, że wymówki nie istnieją.
Aneta: Jeśli się tylko chce to można osiągnąć naprawdę spektakularne efekty. Tylko róbmy wszystko z głową i po wcześniejszej konsultacji z lekarzem.
Efekty, czyli coś czego wszyscy oczekujemy. Po jakim czasie są zauważalne?
Monika: To już zależy od podejścia klientki. Ważne są treningi i dieta, która spełnia 70% sukcesu. Tylko nie mówimy o głodówce i tego typu rzeczach. Pamiętajmy o racjonalnym zdrowym odżywianiu. Na zajęcia uczęszcza pani, której udało się zrzucić już 9 kilogramów. Chodzi regularnie trzy razy w tygodniu, a dodatkowo zmieniła swój sposób odżywiania na zdrowy.
Aneta: Warto zwrócić uwagę nie na swoją wagę, ale obwody. Trening na trampolinie pozwala spalić nawet 800 kalorii, więc efekty będą. Jeden dostrzeże je po paru tygodniach, a inny po miesiącu. Mimo to nie poddawajmy się.
Zdarzyło się wam mieć na zajęciach panów?
Aneta: Oczywiście! Mamy kilku mężczyzn, którzy od dłuższego czasu z nami skaczą i nie narzekają. Przeprowadziłyśmy nawet trening dla piłkarzy Wolanii Wola Rzędzińska. Chłopcy, mimo swojej bardzo dobrej kondycji i koordynacji ruchowej, odczuli zmęczenie, ale byli bardzo zadowoleni z zajęć.
Wymyślacie same ćwiczenia, czy macie jakiś narzucony schemat?
Aneta: Będąc na kursie poznałyśmy wiele ćwiczeń, które często wykorzystujemy podczas swoich zajęć.
Co najlepiej ubrać i wziąć ze sobą na trening?
Monika: Wiadomo, powinniśmy ubrać się na tyle wygodnie, aby dobrze nam się skakało. Ważne, by panie zakładały biustonosze sportowe. Dzięki temu będziemy miały ochronę naszych piersi i unikniemy jakiś nieprzyjemności. Starajmy się również, żeby buty były na płaskiej podeszwie, czyli Air Maxy odpadają. A na trening warto zabrać ze sobą butelkę wody i mały ręcznik, bądź chusteczki higieniczne. Dla wygody radzimy wiązać włosy.
Wiele nie potrzeba, aby skakać.
Aneta: Zgadza się. Wydatki nie są aż takie duże. Zwłaszcza, że większość z tych rzeczy każdy posiada w domu.
Wracając do tematu diety, powiedzcie co warto jeść przed treningiem?
Aneta: Posiłek przed zajęciami powinien składać się z węglowodanów i białka. Ważne, aby posiłek nie był zbyt obfity i był zjedzony minimum godzinę przed wysiłkiem. Organizm musi mieć czas na strawienie.
Monika: Pamiętajmy, aby nie przychodzić na czczo szczególnie na zajęcia poranne, jest to za mocny trening. Wstańmy 15 minut wcześniej i zjedzmy pyszne śniadanie, które dostarczy nam energii na cały dzień.
Schabowy z ziemniakami odpada.
Monika: Tak, starajmy się unikać takich potraw ciężkich w panierce. Jedzmy bardziej pieczone, grillowane, gotowane, ale nie uciekajmy od zdrowych tłuszczy.
Jakie macie dalsze plany?
Aneta: Aktualnie jesteśmy w trakcie tworzenia drugiego punktu ,,Fit and Jump” w Tarnowie. Więcej szczegółów zamieścimy wkrótce.
Monika: Oprócz tego, od września planujemy zrobić grupy, aby były dla początkujących i zaawansowanych. Musimy podnosić poprzeczkę i nie chcemy, by uczestnicy zajęć narzekali na nudę.
Czy było coś w waszej karierze co was zabolało?
Aneta: Na początku, kiedy jeszcze fizycznie nie miałyśmy trampolin, rozniosła się wieść o trampolinach. Wtedy spotkałyśmy się z falą ”hejtu” od innych instruktorów.
To znaczy?
Aneta: Niektórzy trenerzy mówili na swoich zajęciach, że fitness na trampolinach jest bardzo kontuzjogenny i niebezpieczny. Mimo, iż nikt z tym nie miał styczności. Dla nas było to przykre i krzywdzące, ponieważ wszyscy gramy w jednej drużynie. Każdy ma swój fach, pasje i cele. Nie oczerniajmy się nawzajem.
Życzę wam, abyście nie doświadczyły więcej żadnych ”hejtów”, nie poddawały się i nadal robiły to, co kochacie.
Dziewczyny: Dziękujemy.
Dziękuję za rozmowę!