W pogoni za perfekcją #4: BED

Zaczyna się zwyczajnie. Powrót do domu po ciężkim dniu. Zmęczenie, zły humor, a może wręcz przeciwnie – mnóstwo radości i pełen optymizm. Kroki mimowolnie zmierzają w stronę kuchni. Niekoniecznie z powodu uczucia głodu. Właściwie całkiem możliwe, że dopiero co jadło się coś na mieście. Ale to bez znaczenia. Po chwili powtarza się dobrze znany schemat. Wszystko kończy się raczej szybko – po godzinie, a nawet po kilkudziesięciu minutach. Efekt: mnóstwo pustych opakowań po różnego rodzaju produktach spożywczych, niemiłosiernie bolący brzuch, ogromne wyrzuty sumienia i cisnące się na usta pytanie: „jak mogło dojść do czegoś takiego?”.

Odkąd zaczęto rozróżniać więcej zaburzeń odżywiania niż tylko dobrze wszystkim zanana bulimia czy anoreksja, coraz częściej pojawia się nazwa BED – Binge Eating Disorders, czyli po prostu kompulsywne objadanie się. Zaburzenie to charakteryzuje się pochłanianiem ogromnej ilości pokarmów w bardzo krótkim czasie. Nieważne co się je. Liczy się tylko ogromna potrzeba, by wpakować w siebie cokolwiek, w jak największej ilości i najlepiej jak najszybciej. Często kontynuuje się „ucztę” nawet przy odczuciu bólu z powodu przejedzenia. Co charakterystyczne, osoba cierpiąca na BED nie skupia się na jedzeniu, jego smaku, tylko wciąż myśli o następnym kęsie. I następnym. Nigdy o obecnym. Nie gryzie dokładnie, bierze ogromne kęsy. Zagryzanie ciastek kabanosem? Kanapka z serem, a potem dżem wyjadany wprost ze słoika? Dla kogoś ze skłonnościami do kompulsywnego jedzenia to nic nadzwyczajnego.

Osoby z BED wstydzą się swojej dolegliwości. Zawsze objadają się w tajemnicy, w swoim pokoju albo kiedy nikogo nie ma w domu. Puste opakowania chowają tak, by nikt nic nie zauważył, czasem też odkupują jedzenie, by po „uczcie” nie pozostał żaden ślad. Niekiedy potrafią przed kolejnym napadem porcjami zaopatrzyć się w kilku sklepach, bo wstydzą się przed sprzedawcami  i innymi klientami ogromnych zakupów.

Ważne jest, by pamiętać, że osoba z BED nie panuje nad swoim zaburzeniem. Jest go świadoma, często po napadzie nienawidzi się, obwinia i składa obietnice, że coś takiego więcej się nie powtórzy. A potem przychodzi kolejny napad i koło się zamyka. Tuż przed napadem, bo osoby z BED zazwyczaj są świadome, że zaraz rozpocznie się niekontrolowane pochłanianie pokarmu, podejmowane są próby walki z samym sobą. Rozpoczynają się wyprawy do kuchni i uparte zawracanie do pokoju nim zdąży się otworzyć lodówkę. Niestety zazwyczaj w końcu taką walkę się przegrywa.

Jedzenie jest jak narkotyk. Bardzo trudno oprzeć się głosowi w głowie, który uparcie powtarza „jedz”. Ten głos nie ustaje nawet, gdy już zaczyna boleć brzuch. Nie cichnie, obojętnie ile jedzenia się w siebie wpakuje. Podczas napadu raczej nie ma się też potrzeby dostarczenia organizmowi konkretnego pokarmu. Chodzi po prostu o jedzenie samo w sobie.

Jakie są przyczyny występowania BED? Według psychologów głównym zapalnikiem do rozpoczęcia uczty są emocje. Nie jest jednak tak, że je się tylko w chwilach smutku albo zmęczenia. Zazwyczaj każdy nastrój jest dobrym pretekstem do pochłonięcia kolejnej porcji produktów. Smutek – trzeba poprawić sobie humor, złość – trzeba się jej pozbyć dzięki kolejnej paczce ciastek, radość – jakoś trzeba uczcić taki piękny dzień. Dlatego właśnie tak trudno poradzić sobie z kompulsywnym objadaniem się. Emocje towarzyszą nam nieustannie i najlepiej po prostu nauczyć się w inny sposób poprawiać sobie humor czy nagradzać podczas niezwykle udanego dnia. Niewątpliwie nie jest to jednak proste zadanie.

Duże znaczenie mogą mieć też geny. Osoby z rodzin, w których ktoś cierpi na BED, są bardziej podatne na popadnięcie w to zaburzenie. Istotną rolę odgrywają też nawyki. Jeżeli już od dziecka jest się uczonym, że na poprawę humoru najlepsza jest czekolada, na stres paczka chipsów, a sukces jest jeszcze słodszy, gdy uwieńczy się go porcją lodów, istnieje większe ryzyko popadnięcia w kompulsywne objadanie się.

Nie można jednak mylić dwóch pojęć: BED i obżarstwa. Do obżarstwa ma skłonność większość ludzi. Niemal każdemu zdarza się zjeść zdecydowanie za dużo, nawet tym na diecie. Rodziny, w których powszechny jest problem otyłości, często utożsamiają towarzyskie spotkanie z kilkoma kawałkami ciasta i obfitym obiadem. To jednak wciąż nie BED. BED to całkowity brak kontroli, uczty w samotności, pochłanianie kilku tysięcy kalorii w ciągu godziny lub dwóch, ogromne wyrzuty sumienia i mnóstwo emocji.

A co jeśli już zdiagnozuje się u siebie BED i przyzna się przed samym sobą, że ma się problem? Najlepiej udać się do specjalisty, a przynajmniej powiedzieć najbliższym o swoim zaburzeniu. Można starać się nie zostawać samemu w domu, by zminimalizować okazje do urządzania sobie „uczty”. Osoby, które zdołały pokonać napady kompulsywnego objadania się, podkreślają, że najważniejsze, by znaleźć jakiś zamiennik radzenia sobie z emocjami – aktywność fizyczną, nowe hobby – wedle uznania. Poradzenie sobie z tak poważnym problemem nie jest łatwe, ale nie jest też niemożliwe. Tak samo jak da się wyjść z anoreksji, bulimii czy jakiegokolwiek nałogu, tak samo BED nie jest nie do pokonania.

źródło zdjęcia: pixabay.com

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment

    W pogoni za perfekcją #4: BED

    Zaczyna się zwyczajnie. Powrót do domu po ciężkim dniu. Zmęczenie, zły humor, a może wręcz przeciwnie – mnóstwo radości i pełen optymizm. Kroki mimowolnie zmierzają w stronę kuchni. Niekoniecznie z powodu uczucia głodu. Właściwie całkiem możliwe, że dopiero co jadło się coś na mieście. Ale to bez znaczenia. Po chwili powtarza się dobrze znany schemat. Wszystko kończy się raczej szybko – po godzinie, a nawet po kilkudziesięciu minutach. Efekt: mnóstwo pustych opakowań po różnego rodzaju produktach spożywczych, niemiłosiernie bolący brzuch, ogromne wyrzuty sumienia i cisnące się na usta pytanie: „jak mogło dojść do czegoś takiego?”.

    Odkąd zaczęto rozróżniać więcej zaburzeń odżywiania niż tylko dobrze wszystkim zanana bulimia czy anoreksja, coraz częściej pojawia się nazwa BED – Binge Eating Disorders, czyli po prostu kompulsywne objadanie się. Zaburzenie to charakteryzuje się pochłanianiem ogromnej ilości pokarmów w bardzo krótkim czasie. Nieważne co się je. Liczy się tylko ogromna potrzeba, by wpakować w siebie cokolwiek, w jak największej ilości i najlepiej jak najszybciej. Często kontynuuje się „ucztę” nawet przy odczuciu bólu z powodu przejedzenia. Co charakterystyczne, osoba cierpiąca na BED nie skupia się na jedzeniu, jego smaku, tylko wciąż myśli o następnym kęsie. I następnym. Nigdy o obecnym. Nie gryzie dokładnie, bierze ogromne kęsy. Zagryzanie ciastek kabanosem? Kanapka z serem, a potem dżem wyjadany wprost ze słoika? Dla kogoś ze skłonnościami do kompulsywnego jedzenia to nic nadzwyczajnego.

    Osoby z BED wstydzą się swojej dolegliwości. Zawsze objadają się w tajemnicy, w swoim pokoju albo kiedy nikogo nie ma w domu. Puste opakowania chowają tak, by nikt nic nie zauważył, czasem też odkupują jedzenie, by po „uczcie” nie pozostał żaden ślad. Niekiedy potrafią przed kolejnym napadem porcjami zaopatrzyć się w kilku sklepach, bo wstydzą się przed sprzedawcami  i innymi klientami ogromnych zakupów.

    Ważne jest, by pamiętać, że osoba z BED nie panuje nad swoim zaburzeniem. Jest go świadoma, często po napadzie nienawidzi się, obwinia i składa obietnice, że coś takiego więcej się nie powtórzy. A potem przychodzi kolejny napad i koło się zamyka. Tuż przed napadem, bo osoby z BED zazwyczaj są świadome, że zaraz rozpocznie się niekontrolowane pochłanianie pokarmu, podejmowane są próby walki z samym sobą. Rozpoczynają się wyprawy do kuchni i uparte zawracanie do pokoju nim zdąży się otworzyć lodówkę. Niestety zazwyczaj w końcu taką walkę się przegrywa.

    Jedzenie jest jak narkotyk. Bardzo trudno oprzeć się głosowi w głowie, który uparcie powtarza „jedz”. Ten głos nie ustaje nawet, gdy już zaczyna boleć brzuch. Nie cichnie, obojętnie ile jedzenia się w siebie wpakuje. Podczas napadu raczej nie ma się też potrzeby dostarczenia organizmowi konkretnego pokarmu. Chodzi po prostu o jedzenie samo w sobie.

    Jakie są przyczyny występowania BED? Według psychologów głównym zapalnikiem do rozpoczęcia uczty są emocje. Nie jest jednak tak, że je się tylko w chwilach smutku albo zmęczenia. Zazwyczaj każdy nastrój jest dobrym pretekstem do pochłonięcia kolejnej porcji produktów. Smutek – trzeba poprawić sobie humor, złość – trzeba się jej pozbyć dzięki kolejnej paczce ciastek, radość – jakoś trzeba uczcić taki piękny dzień. Dlatego właśnie tak trudno poradzić sobie z kompulsywnym objadaniem się. Emocje towarzyszą nam nieustannie i najlepiej po prostu nauczyć się w inny sposób poprawiać sobie humor czy nagradzać podczas niezwykle udanego dnia. Niewątpliwie nie jest to jednak proste zadanie.

    Duże znaczenie mogą mieć też geny. Osoby z rodzin, w których ktoś cierpi na BED, są bardziej podatne na popadnięcie w to zaburzenie. Istotną rolę odgrywają też nawyki. Jeżeli już od dziecka jest się uczonym, że na poprawę humoru najlepsza jest czekolada, na stres paczka chipsów, a sukces jest jeszcze słodszy, gdy uwieńczy się go porcją lodów, istnieje większe ryzyko popadnięcia w kompulsywne objadanie się.

    Nie można jednak mylić dwóch pojęć: BED i obżarstwa. Do obżarstwa ma skłonność większość ludzi. Niemal każdemu zdarza się zjeść zdecydowanie za dużo, nawet tym na diecie. Rodziny, w których powszechny jest problem otyłości, często utożsamiają towarzyskie spotkanie z kilkoma kawałkami ciasta i obfitym obiadem. To jednak wciąż nie BED. BED to całkowity brak kontroli, uczty w samotności, pochłanianie kilku tysięcy kalorii w ciągu godziny lub dwóch, ogromne wyrzuty sumienia i mnóstwo emocji.

    A co jeśli już zdiagnozuje się u siebie BED i przyzna się przed samym sobą, że ma się problem? Najlepiej udać się do specjalisty, a przynajmniej powiedzieć najbliższym o swoim zaburzeniu. Można starać się nie zostawać samemu w domu, by zminimalizować okazje do urządzania sobie „uczty”. Osoby, które zdołały pokonać napady kompulsywnego objadania się, podkreślają, że najważniejsze, by znaleźć jakiś zamiennik radzenia sobie z emocjami – aktywność fizyczną, nowe hobby – wedle uznania. Poradzenie sobie z tak poważnym problemem nie jest łatwe, ale nie jest też niemożliwe. Tak samo jak da się wyjść z anoreksji, bulimii czy jakiegokolwiek nałogu, tak samo BED nie jest nie do pokonania.

    źródło zdjęcia: pixabay.com

    Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment