Śmiech na zamówienie, dobry humor w cenie, ponad godzina sprawnej gadki – Piotr Bałtroczyk na żywo w zabrzańskim multikinie.
Wydarzenie przyciągnęło różnych ludzi. Młodzież i starsi, różne osoby z różnymi gustami, ale ten rodzaj kabaretu jest specyficzny. Stand-up to biznes i tak jak każdy biznes, działa dobrze z wypracowaną, znaną marką. Tą marką jest, w tym przypadku, Bałtroczyk. Bilety na młodszych, mniej doświadczonych i przede wszystkim mniej znanych stand-uperów, są tańsze. Tutaj płacimy pięćdziesiąt złotych, słuchamy, śmiejemy się, wychodzimy z pięknej, klimatyzowanej sali, dziękuję, dobranoc, do widzenia.
To biznes. Nie tak sprawnie działający, bo mikrofon nie działał, miał zadziałać i nie zadziałał. Struny głosowe się zużywały i ludzie czekali w napięciu, kiedy pan mówiący pił wodę, czekali te kilka sekund. Sekundy konieczne i zupełnie normalne, ale i tak wprawiają człowieka w jakieś zakłopotanie. No czemu nic nie mówi? Przecież ma mówić, przecież ciągle mówił, niech nie przestaje.
W stand-up’ie łatwiej zadebiutować. To nie kabaret, nie musisz martwić się o zespół. Nie ma elementu patrzenia na kolegów. Ważna natomiast jest charyzma artysty i jego kontakt z publicznością. Jakim trzeba być człowiekiem żeby jechać długo samochodem. Samochodem, pociągiem, autobusem, czymkolwiek. Jechać kilka godzin, a potem wejść do łazienki, założyć marynarkę, wyjść pewnym krokiem z lekkim uśmiechem pod nosem, na środek i powiedzieć: ,,Witajcie w tej pięknej, klimatyzowanej sali!”. Jakim trzeba być człowiekiem, by nie krępować się przed tłumem, być samym w sobie atrakcją, ujarzmiać tłum. Wychodzi jeden facet na środek, mówi dobry wieczór, mówi, mówi, i mówi i nagle wszyscy się śmieją. I wybuchają śmiechem, raz po raz. Jeden zwyczajny, ubrany na czarno człowieczek!
W stand-upie się przeklina. Stand-up jest monologiem, w którym często korzysta się z wulgaryzmów i tematów postrzeganych ogólnie za tabu językowe, czy tabu estradowe. W Polsce mamy kilku artystów imających się stand-up’u. Do najbardziej rozpoznawalnych należą tradycyjni konferansjerzy, czy aktorzy: Piotr Bałtroczyk, Artur Andrus, Andrzej Poniedzielski, Cezary Pazura, Maciej Stuhr i można by jeszcze trochę wymieniać. To ich rozpoznaje się najabardziej, ponieważ ich twarze przyzwyczailiśmy się oglądać w telewizji przy okazji różnych widowisk, które trzeba poprowadzić. Ale mamy też całkiem pokaźną rzeszę ludzi, na ogół młodych, imających się stand-up’u i występujących w trasach po całej Polsce. Są to takie grupy jak ,,Stand up bez cenzury” z Katarzyną Piasecką, Abelardem Gizą i Kacprem Rucińskim, czy ,,Bękarty Stand up’u”. Najmłodszy stand up’er w Polsce niedawno osiągnął pełnoletniość. Najłatwiej spotkać ich oczywiście w Warszawie.
Stand up przyszedł do nas z zachodu, dokładnie zza oceanu. W Ameryce stand-up zajmuje miejsce należne w naszym kraju kabaretom. W Stanach, w specjalnych klubach, każdy może zadebiutować jako stand-up’er. Jak uprawiać stand-up? Bałtroczyk przyznał, że to samo życie dyktuje te sytuacje, które można przedstawić w nienagannie zabawny sposób. Samo życie inspiruje, problem tylko w tym, żeby te wszystkie cenne elementy codzienności, zapamiętać.