Wywiad z Diabłem

Sztuka przede wszystkim musi być kontrowersją, tym samym ma skłaniać do myślenia albo odrywać od rzeczywistości, która czasem jest smutna a nawet nudna.

Postać Diabła nie jest nam obca, znamy ją przede wszystkim z Biblii jako uosobienie zła…

Po przeczytaniu tytułu owego artykułu mogłoby się wydawać, iż dotyczy on problemów teologicznych czy rozważań religijnych oraz wiary… Otóż nie! Ma on na celu przedstawienie niesamowitego człowieka, który wykreował w sobie dwie osobowości. Jedną z nich jest postać (literacko ujmując) – Mefistofelesa.

Pojawił się w Częstochowie podczas Nocy Kulturalnej w klubokawiarni Ironia, dając niezapomniany koncert, podczas którego wprowadził widzów w świat demonicznej baśni, wyobraźni i oniryzmu. O tym jak wygląda życie Diabła odpowiedział on sam, krakowski Diabeł – Rafał Śpiewak, performer, wokalista zespołu Vincent Grotesque (wcześniej: Śpiewak Grotesque), uczestnik programu Mam Talent.

AK: Skąd pomysł, aby zamienić się w Diabła?

RŚ: Sam do mnie przyszedł.

AK: Czy utożsamiasz się z tą postacią?

RŚ: Myślę, że tak, choć staram się czuć bardziej człowiekiem, ale postać literacka Diabła zawsze mnie intrygowała, także w jakiś sposób w nią wchodzę, ale też z niej wychodzę, a ile zostaje jej we mnie… Tego nie wiem. Na pewno się trochę tym Diabłem czuję. Wykreowałem go w swojej głowie, zasadziłem małe nasionko, które wytrysnęło po pewnym czasie. Są takie chwile, zwykle gdy piszę swoje teksty, wtedy uaktywnia się to coś, ale to trudno opisać, to jest za każdym razem inne – jak seks.

AK: Jak ważny jest w Twoim przypadku makijaż?

RŚ: Oczywiście make up robi swoje, odgrywa dużą rolę w kreowaniu innej postaci. Cały kostium jest jak druga skóra. To jest tak – albo człowiek nadaje formę temu co przywdziewa, albo to co przywdziewa nadaje formę jemu.

AK: Ile zajmują Ci przygotowania? (strój, makijaż itp.)

RŚ: Bardzo różnie. Zależy to przede wszystkim od miejsca, gdzie mam się malować. Zwykle minimum jest to godzina.

AK: Zamknąłem oczy, bo nie chcę, żeby coś takiego mi się przyśniło. Czy często spotykasz się z takimi reakcjami ludzi? Oczekujesz od nich tego, żeby się Ciebie bali, czy raczej chcesz wywołać ich śmiech? Jak wiadomo groteska, jest karykaturą rzeczywistości.

RŚ: Oczekuję przede wszystkim emocji, mam nadzieję, że ktoś zapamięta to co się dzieje niezależnie czy negatywnie czy pozytywnie, ważne że to wejdzie mu pod skórę i co on dalej z tym zrobi… Niekiedy bywa tak, że to ja staję się ofiarą samego siebie i staram się to w pewien sposób wykorzystać w performansie. Niekoniecznie zależy mi na tym, żeby kogoś przestraszyć, ale chciałbym zrobić wrażenie zarówno na odbiorcy jak i na samym sobie. Staram się stworzyć inny, nieznany świat. Nie zaszkodzi czasem też przestraszyć, ale jak najbardziej jak się komuś przyśni to fajnie, bo sam mam „odjechane” sny, także chętnie podzielę się z kimś, aby miał kolorowe sny.

AK: Kraków. Słynny Kościół Mariacki, a przy wejściu do niego Diabeł. Pojawiając się tam wzbudziłeś dość dużą kontrowersję.

RŚ: Myślę, że większą kontrowersję wzbudził ktoś dawno, dawno temu, kiedy został ukrzyżowany. Wyszedł na ulicę i głosił swoje poglądy, dlatego też zginął tak jak zginął. Trudno powiedzieć co w dzisiejszych czasach jest kontrowersją, gdyż ludzie są zmodyfikowani przez telewizję, boją się wyrażać swoje odmienne zdanie. Ja myślę, że kontrowersja jest potrzebna. Sztuka przede wszystkim musi być kontrowersją, tym samym ma skłaniać do myślenia albo odrywać od rzeczywistości, która czasem jest smutna a nawet nudna. Samo miejsce – kościół, no kurcze, był sobie tam od dawna ja się pojawiłem tam jak grzybek po deszczu i już.

AK: Nie miałeś z tym żadnych problemów?

RŚ: Oczywiście, że miałem. Miałem biegunkę, stan przedzawałowy, ale reanimował mnie mój brat “śmierć”. Zawsze są jakieś problemy, to z zewnątrz wygląda tak zabawnie, ale wewnątrz człowieka dzieją się rożne dylematy zanim to wyjdzie, ale postanowiłem przełamać swój próg i schemat społeczeństwa, dlatego to zrobiłem. Z drugiej strony chciałem pokazać błazeństwo postaci diabła, dlatego wybrałem to miejsce.

AK: Wspomniałeś o telewizji, która modyfikuje społeczeństwo. Powiedz mi, jak się czułeś będąc po tamtej stronie. Mam na myśli twój udział w Mam Talent.

RŚ: Jak się czułem? Czułem, że mam talent. Tak szczerze mówiąc, czułem się trochę wykorzystany przez telewizję, to na pewno, ale przez to nauczyłem się czegoś nowego. To było ciekawe doświadczenie, bo spoiło nas jako zespół. Zobaczyłem jak to wszystko od środka wygląda. Dostałem poniekąd to, czego oczekiwałem.

AK: A czego oczekiwałeś?

RŚ: Chciałem dotrzeć do większego grona odbiorców, a z drugiej strony miałem marzenie, żeby pokazać groteskę telewizji i zwrócić się właśnie: “więc Ty telewidzu, co mózgu używasz (…)”. Mimo, iż nie jestem wielbicielem tego typu programów wziąłem w nim udział, zrobiłem to co chciałem i dobrze się z tym czuję.

AK: A z czego jesteś dumny najbardziej?

RŚ: Z tego, że żyję.

AK: Jestem dobrym Diabłem, tak dobrym, że potrafię uleczyć.

RŚ: (Śmiech) Oczywiście. Uleczyłem kiedyś tak jednego człowieka, że złapał jabłko. Wiesz co… To była taka satyra z samego siebie – grotecha, ale zawsze staram się mieć dobre intencje. Wiadomo, że człowiek ma przeróżne pokusy – czy to pieniądze czy seks, jedzenie, alkohol. To wszystko wchodzi w grę, ale myślę że dobrze jest po sobie zostawić dobry ślad i dać ludziom coś bezcennego. Albo radość, albo refleksję, coś co zapamiętają. W tym przypadku dobry diabeł. Chciałem tę postać ukazać demonicznie, ale jednak dobroduszną.

AK: Czyli w tym przypadku nie taki Diabeł straszny jak go malują?

RŚ: To jest tylko wyobrażenie. Religia bądź też system spowodowały, że ludzie takie wyobrażenie mają, aczkolwiek może jest trafne, może nie – nie wiem. Ja zawsze lubiłem się bawić tymi dogmatami.

AK: Diabeł, Kapelusznik… Jakie inne postaci przybierasz?

RŚ: Znudziły mi się te postaci. Teraz skupiłem się na Vincent Grotesque. Tamte zeszły na drugi plan, znudziły mi się. Niektórych używam stricte w celach komercyjnych. Ostatnio mam nową postać – Jokera i chyba szukam czegoś jeszcze innego, czegoś ponad sobą. Z jednej strony mnie to przeraża, a z drugiej fascynuje i ciekawi.

AK: Jakie są Twoje oczekiwania co do Vincent Grotesque?

RŚ: Stwarzamy nową muzykę, nowy repertuar, nowy wizerunek. To chcę na pewno rozwinąć, podkręcić jeszcze mocniej – nagrać do końca płytę. Chcę pokazać więcej ze swojej duszy zakazanych zakamarków i pracować inaczej głosem.

AK: Czujesz się lepiej koncertując czy obcując na Krakowskim Rynku ze społeczeństwem?

RŚ: Ulica jest w jakiś sposób niebezpieczna, ale jest też przygoda taką, że nigdy nie wiesz co cię czeka i ona się przydaje później na występach scenicznych – koncertach.

PYTANIE – ODPOWIEDŹ

AK: Marlin Manson czy Lord Vader?

RŚ: Marlin Manson.

AK: Muzyka klasyczna czy Heavy Metal?

RŚ: I to, i to.

AK: Ateizm czy agnostycyzm?

RŚ: Ateizm.

AK: Najgorszy komplement dla Diabła…

RŚ: Może zostanie Pan papieżem.

AK: Ulubiona bajka z dzieciństwa…

RŚ: Alicja w Krainie Czarów.

AK: Czego boi się Diabeł?

RŚ: Samego siebie.

AK: Twoje ulubione przekleństwo…

RŚ: „Jap twoja mać” – chociaż nigdy go nie używam (śmiech).

AK: Co jest po śmierci?

RŚ: Oby coś było.

AK: Kim byś był, gdyby nie Diabłem?

RŚ: Kimś innym.

Jak poznałem Rafała to powiedziałem, że jego alter ego, kiedy już zrobi pełny makijaż i przebierze się w strój Diabła, bierze nad nim pełną władzę. On się staje po prostu inną osobą . Inaczej mówi, inaczej się zachowuje, ale to widać od razu, że wtedy jest w swoim świecie, robi coś, co idealnie do niego pasuje.

10155848_512692022168206_753962337_n zdjęcie 5 10984621_657331761037564_1542188944267613233_n 12194805_765313756906030_6064560856671787358_o

Comments

  • No comments yet.
  • Add a comment